Podczas gdy szefowie partii kłócą się o finansowanie ich formacji z pieniędzy publicznych, poza głównym nurtem parlamentarnych wojen toczą się małe bitwy. Coraz cięższe jest bowiem życie posłów. Przynajmniej w ich przekonaniu. Nie mogą na przykład odbywać wyjazdowych spotkań komisji sejmowych jak za dawnych czasów, bo marszałek nie bardzo na to pozwala. Dlatego czują się jak w areszcie.
Kiedyś było inaczej. Choćby w 2001 r., gdy w domu jednego z posłów na prowincji w głównej izbie tłoczyło się ponad 100 osób, orkiestra przygrywała ludowe melodie, a na parkiecie odbywało się istne szaleństwo. Tak wyglądały zamiejscowe obrady sejmowej Komisji Rolnictwa. Podobnie było w maju 2006 r. w Suwałkach, gdy podczas ciepłej mazurskiej nocy posłowie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu mogli się raczyć do woli trunkami, co doprowadziło ich protokolanta do niegodnego stanu, w którym nie mógł rozróżnić drogi od jeziora.
Więcej możesz przeczytać w 8/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.