PEACE chciałoby mieć swoich przedstawicieli w Krajowej Radzie Tego i Owego. Nie takich prezydenckich (bo niby dlaczego Mały Kaczor miałby mianować PEACE-owców? Cóż za niedorzeczne przypuszczenie!), tylko sejmowych. Takich wybieranych wespół z PO, PSL i SLD. Chłopaki, każdy o czymś marzy. My na przykład chcielibyśmy zobaczyć Putrę z wąsami ą la Napoleon III, Suskiego przebranego za Batmana i Macierewicza w kąpielówkach w biedronki. Ale bądźmy dorośli i pogódźmy się z tym, że pewne rzeczy się nie zdarzają.
Tomasz Nałęcz wraca do polityki. Będzie kandydował do europarlamentu z listy… Przymierza dla Porozumienia? Porozumienia dla Nieporozumienia? Przyszłości dla Przymierza? W każdym razie będzie kandydował z list… Dagoberta? Donata? Dezyderiusza? No, ojca Weroniki Rosati.
Szczerze mówiąc, w sytuacji na lewicy kompletnie się już pogubiliśmy. Sprawy nie ułatwia nam sam Nałęcz, który zgolił brodę, więc nie wygląda jak Nałęcz, co nas jeszcze bardziej dezorientuje. Upewnimy się, że to prawdziwy Nałęcz, jak tuż przed wyborami oleje ojca Weroniki i da drapaka do tych, którzy dadzą mu trochę więcej.
Marek Borowski twierdzi, że całe zło na lewicy dzieje się za sprawą Grzegorza Napieralskiego. W życiu nie słyszeliśmy opinii tak przeceniającej znaczenie kogokolwiek.
Jak wiadomo, procenty LPR zmieniły się w promile u Mirosława Orzechowskiego, który musiał ustąpić ze stanowiska przewodniczącego ligi. Podobno była to prowokacja, ale nam wygląda to raczej na cud. Jednym z efektów tego cudu jest nagły awans Wojciecha Wierzejskiego – znanego z tego, że się strasznie pocił na patriotycznych popijawach – który stał się przywódcą polskich narodowców. Matko Boska, jak to dobrze, że Dmowski tego nie dożył.
Lech Kaczyński zawetował i sześciolatki nie pójdą do szkół. Prezydent przebąkiwał coś, że wetuje przez kryzys, że to nie pora na takie eksperymenty, ale tak naprawdę to rozpaczliwa próba uszczuplenia elektoratu Platformy Obywatelskiej. Przecież wiadomo, że na PO głosują ludzie po szkole. Gdyby tak w ogóle skasować obowiązek szkolny, to notowania PEACE skoczyłyby jak kurs jena.
Po tym, jak w „Dzienniku" ukazała się anonimowa wypowiedź polityka PEACE, że w jego partii trudno było znaleźć posłanki nadające się na plakaty, w klubie zawrzało. Posłanki Kempa i Szczypińska, których na billboardach zabrakło, rozpętały istne piekło, domagając się wytropienia i surowego ukarania winnego. Naszym zdaniem, one akurat niepotrzebnie się tak zdenerwowały. Na billboardy supermarketów informujące o przecenach nadawałyby się znakomicie.
Występujący w artykule poseł Tomasz Dudziński wpadł w panikę (rozumiemy faceta, sami także nie chcielibyśmy podpaść Kempie) i via biuro prasowe PEACE rozesłał rozpaczliwe esemesy, że to nie on powątpiewa w urodę i wymowę koleżanek posłanek. Niewykluczone jednak, że zdjęcia jego obitej i posiniaczonej gęby trafią niebawem do gazet, a wtedy sprzedaż jego płyt gwałtownie wzrośnie. To się ostatnio zdarza.
Niektórzy mówią, że właśnie w wyniku śledztwa Mariusz Kamiński przestał być rzecznikiem prasowym PEACE. Czy partyjne harpie dopadną go w ciemnym zaułku, to już inna kwestia. Ważne natomiast, że jego następcą został niejaki Mariusz Błaszczak, któremu marzy się startowanie z ramienia PEACE na prezydenta Warszawy. Cóż, to interesująca kandydatura. Ale z drugiej strony – dlaczego nie Pierdziszewiak albo Przydupalski? Jeśli fi nezja naszego żartu nie została wyłapana, dopowiadamy – kto to w ogóle jest? Rozumiemy, że Warszawa to nie Paryż, ale nie schodźmy chociaż poniżej Bufetowej.
A to historia! Z list PEACE do europarlamentu kandydować ma politolog Marek Migalski, który wcześniej naukowo uzasadniał, że PEACE jest OK, a PO raczej słaba (czy żeby użyć terminologii tureckiej: wolał Syf i Brud od Wielkich Cycków). Właściwie trudno się go czepiać: był tak przekonujący, że sam się przekonał. To i startuje.
Odbył się okrągły stół lewicy w sprawie kryzysu. Nawet w „Wyborczej" było na ten temat ledwie parę zdań, więc my nie możemy dać więcej niż dwa. No, góra trzy.
Tomasz Nałęcz wraca do polityki. Będzie kandydował do europarlamentu z listy… Przymierza dla Porozumienia? Porozumienia dla Nieporozumienia? Przyszłości dla Przymierza? W każdym razie będzie kandydował z list… Dagoberta? Donata? Dezyderiusza? No, ojca Weroniki Rosati.
Szczerze mówiąc, w sytuacji na lewicy kompletnie się już pogubiliśmy. Sprawy nie ułatwia nam sam Nałęcz, który zgolił brodę, więc nie wygląda jak Nałęcz, co nas jeszcze bardziej dezorientuje. Upewnimy się, że to prawdziwy Nałęcz, jak tuż przed wyborami oleje ojca Weroniki i da drapaka do tych, którzy dadzą mu trochę więcej.
Marek Borowski twierdzi, że całe zło na lewicy dzieje się za sprawą Grzegorza Napieralskiego. W życiu nie słyszeliśmy opinii tak przeceniającej znaczenie kogokolwiek.
Jak wiadomo, procenty LPR zmieniły się w promile u Mirosława Orzechowskiego, który musiał ustąpić ze stanowiska przewodniczącego ligi. Podobno była to prowokacja, ale nam wygląda to raczej na cud. Jednym z efektów tego cudu jest nagły awans Wojciecha Wierzejskiego – znanego z tego, że się strasznie pocił na patriotycznych popijawach – który stał się przywódcą polskich narodowców. Matko Boska, jak to dobrze, że Dmowski tego nie dożył.
Lech Kaczyński zawetował i sześciolatki nie pójdą do szkół. Prezydent przebąkiwał coś, że wetuje przez kryzys, że to nie pora na takie eksperymenty, ale tak naprawdę to rozpaczliwa próba uszczuplenia elektoratu Platformy Obywatelskiej. Przecież wiadomo, że na PO głosują ludzie po szkole. Gdyby tak w ogóle skasować obowiązek szkolny, to notowania PEACE skoczyłyby jak kurs jena.
Po tym, jak w „Dzienniku" ukazała się anonimowa wypowiedź polityka PEACE, że w jego partii trudno było znaleźć posłanki nadające się na plakaty, w klubie zawrzało. Posłanki Kempa i Szczypińska, których na billboardach zabrakło, rozpętały istne piekło, domagając się wytropienia i surowego ukarania winnego. Naszym zdaniem, one akurat niepotrzebnie się tak zdenerwowały. Na billboardy supermarketów informujące o przecenach nadawałyby się znakomicie.
Występujący w artykule poseł Tomasz Dudziński wpadł w panikę (rozumiemy faceta, sami także nie chcielibyśmy podpaść Kempie) i via biuro prasowe PEACE rozesłał rozpaczliwe esemesy, że to nie on powątpiewa w urodę i wymowę koleżanek posłanek. Niewykluczone jednak, że zdjęcia jego obitej i posiniaczonej gęby trafią niebawem do gazet, a wtedy sprzedaż jego płyt gwałtownie wzrośnie. To się ostatnio zdarza.
Niektórzy mówią, że właśnie w wyniku śledztwa Mariusz Kamiński przestał być rzecznikiem prasowym PEACE. Czy partyjne harpie dopadną go w ciemnym zaułku, to już inna kwestia. Ważne natomiast, że jego następcą został niejaki Mariusz Błaszczak, któremu marzy się startowanie z ramienia PEACE na prezydenta Warszawy. Cóż, to interesująca kandydatura. Ale z drugiej strony – dlaczego nie Pierdziszewiak albo Przydupalski? Jeśli fi nezja naszego żartu nie została wyłapana, dopowiadamy – kto to w ogóle jest? Rozumiemy, że Warszawa to nie Paryż, ale nie schodźmy chociaż poniżej Bufetowej.
A to historia! Z list PEACE do europarlamentu kandydować ma politolog Marek Migalski, który wcześniej naukowo uzasadniał, że PEACE jest OK, a PO raczej słaba (czy żeby użyć terminologii tureckiej: wolał Syf i Brud od Wielkich Cycków). Właściwie trudno się go czepiać: był tak przekonujący, że sam się przekonał. To i startuje.
Odbył się okrągły stół lewicy w sprawie kryzysu. Nawet w „Wyborczej" było na ten temat ledwie parę zdań, więc my nie możemy dać więcej niż dwa. No, góra trzy.
Więcej możesz przeczytać w 12/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.