Zdarzenie miało miejsce ledwie trzy miesiące po śmierci arcybiskupa. I to w murach katolickiej uczelni, której zmarły był kanclerzem. Splugawiono metropolitę, co w kulturze pielęgnującej majestat hierarchów kościelnych nadal jest wydarzeniem niemal bezprecedensowym.
Braun najwyraźniej czuł, że pewnych rzeczy nie wypada robić. Objaśnił więc, że Józef Życiński tylko „podawał się za biskupa". A więc w gruncie rzeczy nigdy nim nie był. A że „łajdaka” obdarował sakrą Watykan, i to w osobie Jana Pawła II? Bez stempla Brauna taka konsekracja widać nieważna. Może więc sobie katolik swobodnie popluć na biskupa uzurpatora i za grzechy nie żałować, bo to żaden grzech.
Tak nie traktował biskupów nawet Janusz Palikot.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.