Gdy komisja dyscyplinarna kuratorium ukarała je naganą, wśród pedagogów zawrzało. – Czy w obronie uczniów mamy narażać swoje życie i zdrowie? – pytali. I argumentowali, że nie ma żadnych procedur, jak postępować w podobnych przypadkach.
– To nieprawda – zaprzecza Aleksandra Nowak. – Procedury są i wynika z nich, że owszem, trzeba wezwać pogotowie i policję, lecz przede wszystkim zabezpieczyć inne dzieci. Nie wymagamy od nauczycielki, by zasłoniła ofiarę własnym ciałem, ale jej obowiązkiem było dopilnowanie, by pozostałym uczniom nie stała się krzywda. Tego też nie zrobiła – twierdzi rzeczniczka.
Napastniczkę odciągnęła od ofiary inna gimnazjalistka. – Prawdopodobnie uratowała jej w ten sposób życie – dodaje Nowak.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.