A przecież zanim Meryl Streep postanowiła poskakać wśród greckich wieśniaków w rytm szwedzkiego popu, grała wybitne role w poważnych filmach. Pod koniec lat 70. inne było też Hollywood: wierzyło, że poza rozrywką widz oczekuje też w kinie jakiejś myśli, problemu, wyzwania. To, co dziś jest niszą, wtedy było głównym nurtem.
Na szczęście Streep wraca w wersji poważnej. Najpierw widownia teatralna w Nowym Jorku zobaczy ją w roli Marii Skłodowskiej-Curie. A potem zagra w filmie premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.