Dźwigałem złotą kulę. Ona w pewnym momencie stała się srebrna, a potem brązowa i zaczęła śmierdzieć – tak o swojej ośmioletniej przygodzie z TVN mówi Szymon Majewski, którego nowy program w internecie ogląda 10 tys. osób.
„Wprost”: No i zamienił pan show na szopę.
Szymon Majewski: No i zaczynam nowe życie! A pani to by pewnie chciała, żebym siedział w domu z siwiejącą brodą i wspominał dawne dobre czasy. Otóż przez ostatnie 20 lat cały czas coś robiłem i nawet jak mnie nie było na antenie żadnej dużej stacji, to i tak coś wymyślałem. W żadne pomroczności, niebyty nie wpadałem. Miałem co robić. Raz byłem bardziej popularny, raz mniej. Poza tym dziś dałem autograf w urzędzie, więc popularność kwitnie. (śmiech) Rozumiem, że naród polski raz na jakiś czas potrzebuje bohatera, któremu się przestało udawać, który przeżył katastrofy, któremu skończył się program w stacji.
Mówi pan o sobie?
Mówię o tym, że część ludzi myśli, że ja skądś spadłem, leżę, nie mogę się ruszyć, więc do tego można mnie pokopać. A i jeszcze moje mieszkanie się spaliło. Mogę jeszcze dodać, że w tym czasie, kiedy to wszystko się stało, brałem antybiotyki. Pani myśli, że przed panią siedzi cierpiący facet, którego nikt nie ogląda. Nie jest tak, że nie jest mi przykro z tego powodu, co się stało w TVN, że nagle ktoś mówi, że jesteś do dupy, inni to podłapują i leci. Ale ja tak naprawdę teraz mam się świetnie. Dawno nie było lepiej.
Szymon Majewski: No i zaczynam nowe życie! A pani to by pewnie chciała, żebym siedział w domu z siwiejącą brodą i wspominał dawne dobre czasy. Otóż przez ostatnie 20 lat cały czas coś robiłem i nawet jak mnie nie było na antenie żadnej dużej stacji, to i tak coś wymyślałem. W żadne pomroczności, niebyty nie wpadałem. Miałem co robić. Raz byłem bardziej popularny, raz mniej. Poza tym dziś dałem autograf w urzędzie, więc popularność kwitnie. (śmiech) Rozumiem, że naród polski raz na jakiś czas potrzebuje bohatera, któremu się przestało udawać, który przeżył katastrofy, któremu skończył się program w stacji.
Mówi pan o sobie?
Mówię o tym, że część ludzi myśli, że ja skądś spadłem, leżę, nie mogę się ruszyć, więc do tego można mnie pokopać. A i jeszcze moje mieszkanie się spaliło. Mogę jeszcze dodać, że w tym czasie, kiedy to wszystko się stało, brałem antybiotyki. Pani myśli, że przed panią siedzi cierpiący facet, którego nikt nie ogląda. Nie jest tak, że nie jest mi przykro z tego powodu, co się stało w TVN, że nagle ktoś mówi, że jesteś do dupy, inni to podłapują i leci. Ale ja tak naprawdę teraz mam się świetnie. Dawno nie było lepiej.
Więcej możesz przeczytać w 6/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.