Twarda polityka Białego Domu rzuciła libijskiego dyktatora na kolana
Nie dość, że barbarzyńca, to jeszcze szurnięty" - mówił o pułkowniku Muammarze Kaddafim prezydent Ronald Reagan. "Wariat w stu procentach" - wtórował mu prezydent Egiptu Anwar Sadat. Nawet KGB raportował na Kreml, że libijski dyktator jest psychicznie niezrównoważony. Kaddafiemu udało się utrzymać u władzy przez trzydzieści lat. Mało tego, dziś libijski dyktator stara się w pełni racjonalnie postrzegać nowy porządek w świecie. Jego reżim zgodził się wypłacić odszkodowanie krewnym ofiar zamachu na samolot amerykańskich linii lotniczych Pan Am, którego katastrofę nad szkockim miasteczkiem Lockerbie w 1988 r. spowodowali ludzie Muammara. Kaddafi, jeszcze kilka lat temu uchodzący za największego sponsora terroryzmu, wziął na siebie odpowiedzialność za zorganizowanie zamachu, wyrzekł się oficjalnie działalności terrorystycznej i zadeklarował chęć normalizacji stosunków z USA. Twarda polityka Białego Domu okazała się skuteczna.
Zabawki satrapy
Kaddafi po raz pierwszy pokazał pazury w 1973 r., cztery lata po puczu, który wyniósł go do władzy w Libii. Gdy Arabowie ponieśli klęskę w wojnie z Izraelem, nakłonił państwa OPEC do ograniczenia wydobycia ropy. Doprowadziło to do kryzysu paliwowego na całym świecie. W rezultacie libijski autokrata stał się powszechnie znany - Arabowie go docenili, a Zachód znienawidził. W tym samym czasie prezydent Egiptu Anwar Sadat zerwał sojusz z Moskwą i zbliżył się do Zachodu, co zaowocowało kilka lat później układami z Izraelem w Camp David. Kreml zaczął więc poszukiwać nowego sojusznika i trafił na Libię, która potrzebowała dostawcy broni. Wprawdzie Kaddafi nie podobał się Sowietom ze względów ideologicznych, ale byli mu skłonni wybaczyć "odstępstwa" w zamian za jego zaciekły antysyjonizm i miliardy dolarów, które wydawał na uzbrojenie. W pewnym momencie 10 proc. dewizowych dochodów ZSRR pochodziło ze sprzedaży broni do Libii. Kaddafi kupował najnowocześniejsze samoloty, czołgi i pociski. Potem cały ten sprzęt stał w hangarach, bo nie było nikogo, kto potrafiłby go obsługiwać. Kaddafi lubił jednak kolekcjonować broń i oglądanie nowych nabytków sprawiało mu dziecinną przyjemność - potężne tupolewy traktował niemal jak zabawki.
Zakupioną broń Kaddafi wykorzystywał w licznych konfliktach, które prowokował. Doprowadził do wybuchu wojny w sąsiednim Czadzie i zaatakował Niger. Jego wojska trafiły nawet do Ugandy, gdzie wspierały bandycki reżim Idi Amina. Na niewiele się to zdało, bo gdy Amin zaatakował w 1978 r. Tanzanię, libijscy żołnierze - zamiast powstrzymywać kontrofensywę armii tanzańskiej - rozpierzchli się w buszu.
Mahomet, Budda i Kaddafi
Kaddafi, wspierając afrykańskie reżimy, jednocześnie przeznaczał niemałe sumy na propagowanie islamu w Czarnej Afryce. Dochodziło nawet do cudownych "nawróceń", jak podczas wizyty przywódcy Libijskiej Arabskiej Dżamahiriji Ludowo-Socjalistycznej w zachodnioafrykańskim Beninie, zakończonej przejściem tamtejszego prezydenta Mathieu Kerekou na islam.
Myliłby się jednak ten, kto uznałby Kaddafiego za fundamentalistę. Wręcz przeciwnie
- Kaddafi od dawna jest skłócony ze światem muzułmańskim. Religijność libijskiego dyktatora objawiała się w dziwny sposób. Najpierw uznał, że ludzi na świecie dzieli nie tyle religia, ile sposób jej interpretacji. Postanowił więc - jak się sam wyraził - "uwspółcześnić" Koran. Po pierwsze, oświadczył, że imamowie nie mają wyłączności na interpretację świętej księgi islamu. Po drugie, odrzucił hadisy i sunnę jako źródła islamu. Uznał też, że wprowadzone przez niego w Libii prawo koraniczne odnosi się wyłącznie do spraw mających związek z religią, wszelkie inne kwestie może zaś regulować prawo świeckie. Ostatecznie zraził do siebie mułłów "reformą" kalendarza muzułmańskiego, który w 1977 r. przesunął o 10 lat. Tłumaczył, że - jego zdaniem - przeniesienie się Mahometa z Mekki do Medyny, od którego muzułmanie liczą czas, jest mniej istotnym wydarzeniem niż śmierć proroka (nastąpiła dziesięć lat później).
Równie oryginalne były teorie społeczne Kaddafiego. Ogłoszona przez niego w 1972 r. tzw. trzecia teoria światowa miała być przeciwwagą dla komunizmu oraz liberalnej demokracji. Jej najważniejszym elementem była zasada demokracji bezpośredniej, sprawowanej przez komitety ludowe. "Komitety" nie okazały się jednak reprezentacją społeczeństwa, ale okiem i uchem Kaddafiego. Pułkownik zawarł swoje "genialne" myśli w tzw. zielonej książce, będącej obowiązkową lekturą każdego Libijczyka. "Mahomet i Budda zwyciężyli, choć nie stały za nimi żadne potężne siły. Na początku było słowo. Ja znam to słowo" - zapewniał. Niedawno libijski przywódca postulował utworzenie Stanów Zjednoczonych Afryki.
Terrorystyczny amok i cudowne objawienie
Kaddafi stosował terror od początku panowania. Jego celem była najpierw libijska emigracja. Potem uznał, że można w ten sposób zwalczać wrogie państwa. Największe nasilenie zamachów nastąpiło w latach 80.,
gdy Kaddafi sponsorował palestyńskich terrorystów Abu Nidala i Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Obiektem ataków były samoloty, amerykańscy żołnierze, arabscy politycy, m.in. prezydenci Egiptu, Sudanu, Tunezji, królowie Maroka i Jordanii, a także całe państwa. Kaddafi wspierał rebelie w Czadzie, Etiopii, Nigrze, Zairze, a nawet w Ameryce Łacińskiej czy na Filipinach. Libijskie pieniądze znaleziono na kontach angielskich działaczy związkowych, którzy w 1986 r. organizowali strajk górników mający doprowadzić do upadku rządu Margaret Thatcher. Terrorystyczna działalność Kaddafiego sprowokowała decyzję prezydenta Reagana o ataku lotniczym na Libię w 1986 r. Zbombardowano pałac dyktatora, w którym zginęła jego adoptowana córka.
Po zamachu na samolot linii Pan Am ONZ nałożyła na Libię sankcje ekonomiczne. Te ograniczenia i ogromne wydatki na zbrojenia zrujnowały gospodarkę Libii. Nieoczekiwanie Kaddafi postanowił zainwestować w przeżywające kryzys finansowy... włoskie kluby piłkarskie. Ostatnio zaś oświadczył: "Przeżyłem cudowne objawienie. Nie mam już być lwem, lecz barankiem". Owo "cudowne objawienie" libijskiego watażki amerykańscy analitycy tłumaczą jego chęcią pozostania u władzy.
Zabawki satrapy
Kaddafi po raz pierwszy pokazał pazury w 1973 r., cztery lata po puczu, który wyniósł go do władzy w Libii. Gdy Arabowie ponieśli klęskę w wojnie z Izraelem, nakłonił państwa OPEC do ograniczenia wydobycia ropy. Doprowadziło to do kryzysu paliwowego na całym świecie. W rezultacie libijski autokrata stał się powszechnie znany - Arabowie go docenili, a Zachód znienawidził. W tym samym czasie prezydent Egiptu Anwar Sadat zerwał sojusz z Moskwą i zbliżył się do Zachodu, co zaowocowało kilka lat później układami z Izraelem w Camp David. Kreml zaczął więc poszukiwać nowego sojusznika i trafił na Libię, która potrzebowała dostawcy broni. Wprawdzie Kaddafi nie podobał się Sowietom ze względów ideologicznych, ale byli mu skłonni wybaczyć "odstępstwa" w zamian za jego zaciekły antysyjonizm i miliardy dolarów, które wydawał na uzbrojenie. W pewnym momencie 10 proc. dewizowych dochodów ZSRR pochodziło ze sprzedaży broni do Libii. Kaddafi kupował najnowocześniejsze samoloty, czołgi i pociski. Potem cały ten sprzęt stał w hangarach, bo nie było nikogo, kto potrafiłby go obsługiwać. Kaddafi lubił jednak kolekcjonować broń i oglądanie nowych nabytków sprawiało mu dziecinną przyjemność - potężne tupolewy traktował niemal jak zabawki.
Zakupioną broń Kaddafi wykorzystywał w licznych konfliktach, które prowokował. Doprowadził do wybuchu wojny w sąsiednim Czadzie i zaatakował Niger. Jego wojska trafiły nawet do Ugandy, gdzie wspierały bandycki reżim Idi Amina. Na niewiele się to zdało, bo gdy Amin zaatakował w 1978 r. Tanzanię, libijscy żołnierze - zamiast powstrzymywać kontrofensywę armii tanzańskiej - rozpierzchli się w buszu.
Mahomet, Budda i Kaddafi
Kaddafi, wspierając afrykańskie reżimy, jednocześnie przeznaczał niemałe sumy na propagowanie islamu w Czarnej Afryce. Dochodziło nawet do cudownych "nawróceń", jak podczas wizyty przywódcy Libijskiej Arabskiej Dżamahiriji Ludowo-Socjalistycznej w zachodnioafrykańskim Beninie, zakończonej przejściem tamtejszego prezydenta Mathieu Kerekou na islam.
Myliłby się jednak ten, kto uznałby Kaddafiego za fundamentalistę. Wręcz przeciwnie
- Kaddafi od dawna jest skłócony ze światem muzułmańskim. Religijność libijskiego dyktatora objawiała się w dziwny sposób. Najpierw uznał, że ludzi na świecie dzieli nie tyle religia, ile sposób jej interpretacji. Postanowił więc - jak się sam wyraził - "uwspółcześnić" Koran. Po pierwsze, oświadczył, że imamowie nie mają wyłączności na interpretację świętej księgi islamu. Po drugie, odrzucił hadisy i sunnę jako źródła islamu. Uznał też, że wprowadzone przez niego w Libii prawo koraniczne odnosi się wyłącznie do spraw mających związek z religią, wszelkie inne kwestie może zaś regulować prawo świeckie. Ostatecznie zraził do siebie mułłów "reformą" kalendarza muzułmańskiego, który w 1977 r. przesunął o 10 lat. Tłumaczył, że - jego zdaniem - przeniesienie się Mahometa z Mekki do Medyny, od którego muzułmanie liczą czas, jest mniej istotnym wydarzeniem niż śmierć proroka (nastąpiła dziesięć lat później).
Równie oryginalne były teorie społeczne Kaddafiego. Ogłoszona przez niego w 1972 r. tzw. trzecia teoria światowa miała być przeciwwagą dla komunizmu oraz liberalnej demokracji. Jej najważniejszym elementem była zasada demokracji bezpośredniej, sprawowanej przez komitety ludowe. "Komitety" nie okazały się jednak reprezentacją społeczeństwa, ale okiem i uchem Kaddafiego. Pułkownik zawarł swoje "genialne" myśli w tzw. zielonej książce, będącej obowiązkową lekturą każdego Libijczyka. "Mahomet i Budda zwyciężyli, choć nie stały za nimi żadne potężne siły. Na początku było słowo. Ja znam to słowo" - zapewniał. Niedawno libijski przywódca postulował utworzenie Stanów Zjednoczonych Afryki.
Terrorystyczny amok i cudowne objawienie
Kaddafi stosował terror od początku panowania. Jego celem była najpierw libijska emigracja. Potem uznał, że można w ten sposób zwalczać wrogie państwa. Największe nasilenie zamachów nastąpiło w latach 80.,
gdy Kaddafi sponsorował palestyńskich terrorystów Abu Nidala i Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Obiektem ataków były samoloty, amerykańscy żołnierze, arabscy politycy, m.in. prezydenci Egiptu, Sudanu, Tunezji, królowie Maroka i Jordanii, a także całe państwa. Kaddafi wspierał rebelie w Czadzie, Etiopii, Nigrze, Zairze, a nawet w Ameryce Łacińskiej czy na Filipinach. Libijskie pieniądze znaleziono na kontach angielskich działaczy związkowych, którzy w 1986 r. organizowali strajk górników mający doprowadzić do upadku rządu Margaret Thatcher. Terrorystyczna działalność Kaddafiego sprowokowała decyzję prezydenta Reagana o ataku lotniczym na Libię w 1986 r. Zbombardowano pałac dyktatora, w którym zginęła jego adoptowana córka.
Po zamachu na samolot linii Pan Am ONZ nałożyła na Libię sankcje ekonomiczne. Te ograniczenia i ogromne wydatki na zbrojenia zrujnowały gospodarkę Libii. Nieoczekiwanie Kaddafi postanowił zainwestować w przeżywające kryzys finansowy... włoskie kluby piłkarskie. Ostatnio zaś oświadczył: "Przeżyłem cudowne objawienie. Nie mam już być lwem, lecz barankiem". Owo "cudowne objawienie" libijskiego watażki amerykańscy analitycy tłumaczą jego chęcią pozostania u władzy.
Więcej możesz przeczytać w 35/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.