Wielu Polaków gustuje bardziej w płacowaniu niż w pracowaniu
Jak trudno rządzić narodem produkującym więcej niż 300 gatunków sera! - narzekał na Francuzów Charles de Gaulle. Miał rację, ale nie miał pojęcia, jak trudno rządzić narodem produkującym prawie 200 gatunków chleba!
Wielu gustujących w dobrym chlebie Polaków gustuje bowiem również bardziej w płacowaniu niż w pracowaniu, przy czym płacę są gotowi przyjmować pod każdą postacią - zasiłku chorobowego, zasiłku dla bezrobotnych lub renty (vide: "Dwie Polski"). Mało nas więc, coraz mniej, do pieczenia chleba. Płacowitość Polaków staje się legendarna głównie dzięki systemowi, który na ich zlecenie stworzyli im politycy. Zaledwie 53,8 proc. Polaków w wieku produkcyjnym pracuje (dla porównania - z pracy utrzymuje się 63,8 proc. obywateli krajów Unii Europejskiej i 77 proc. Amerykanów), a pozostałe 46,2 proc. zamiast pracować - płacuje; płacuje na przykład na chorobowym, na zasiłku dla bezrobotnych lub na rencie (vide: "Balcerowicz wprost", "Niewypał Kołodki" i "2x2=4").
W polskim systemie płacy bez pracy ostatnią rzeczą, jaka się opłaca, jest praca. Jeśli jednak jakiś maniak uprze się, by pracować, pod żadnym pozorem nie powinien uczciwie płacić podatków lub składek ZUS, bo to grozi szybkim i niemal pewnym bankructwem. Żeby przetrwać, trzeba zatem kantować na podatkach i składkach ZUS, najlepiej - przechodząc z ZUS do KRUS, co nie jest na szczęście nazbyt trudne; nie trzeba nawet mieć ziemi, wystarczy - jak napisaliśmy w poprzednim numerze "Wprost" - założyć tzw. dział rolniczej produkcji specjalnej, czyli np. hodować białe myszki, dżdżownice, psy albo rybki w akwarium. Wystarczy też kupić hektar przeliczeniowy ziemi rolnej, by w ogóle nie płacić podatku dochodowego.
Na szczęście ludzi żyjących z pracy i uczciwie płacących podatki oraz składki ZUS ubywa coraz szybciej, czego dowodzi rosnąca liczba płatników KRUS, a malejąca - płatników ZUS. Na szczęście, bo chyba jednak, niestety, nie ma innej drogi do zastąpienia naszego chorego systemu płacy zdrowym systemem pracy, jak przez bankructwo systemu płacy bez pracy. Słowem, chwilowo - jak w czasach PRL - im gorzej, tym lepiej! Obalmy ten nieporządek siłą. Siłą naszej obywatelskiej przebiegłości. Im więcej ludzi jak najszybciej ucieknie z ZUS do KRUS, im więcej ludzi będzie omijało bezsensownie wysokie podatki, im więcej wymknie się na chorobowe, tym szybciej ten chory system zbankrutuje i upadnie. Wtedy wreszcie, mam nadzieję, naszym politykom nie pozostanie nic innego, jak proklamowanie uczciwego, powszechnego systemu pracy - z niższymi, bo wreszcie powszechnymi, obciążeniami podatkowymi oraz niższymi, bo wreszcie powszechnymi, składkami ubezpieczeniowymi.
Dopiero wówczas zacznie się pogarszać sytuacja płacowitych, a poprawiać sytuacja pracowitych, w tym milionów bezrobotnych Polaków, którzy chcą pracować, ale z powodu zabójczych obciążeń podatkowych i ZUS-owskich nie mogą znaleźć pracy. Poprawi się też sytuacja pracowników np. ostrowskiego Wagonu i tysięcy innych firm, przygwożdżonych gigantycznymi obciążeniami fiskalnymi.
A smaczny, bogaty we właściwości lecznicze polski chleb powszedni, chleb obecny nawet w jednej z najważniejszych modlitw katolickich, może się stać sposobem na łagodne przejście od systemu płacy bez pracy do systemu płacy z pracy. Z 200 gatunków polskiego chleba możemy bowiem śmiało uczynić naszą tajną broń i za jej pomocą podbić podniebienia najpierw mieszkańców Europy, a potem reszty świata, wychodząc na tym jak Grecy na fecie, Węgrzy na salami, a Włosi na parmezanie. "Nigdy nie sądziłem, że chleb może mieć tyle odcieni smaku, jak najlepsze wina" - uznał Mick Jagger, lider Rolling Stones. Polski chleb smakuje też, co zadeklarowali, Henry'emu Kissingerowi, Madeleine Al-bright, Stevenowi Spielbergowi, Placido Domingo, Mario Vargasowi Llosie, Williamowi Whartonowi, Jonathanowi Carollowi, Volkerowi Schlöndorffowi, Nastasii Kinsky, Jeremy'emu Ironsowi oraz Fishowi. Pozostaje zatem tylko przekonać pozostałych Europejczyków i Amerykanów - dowodzi Andrzej Kropiwnicki, autor artykułu "McChleb", cover story tego wydania "Wprost".
Eksportowy produkt narodowy już więc jest, a po zastąpieniu polskiego systemu płacy systemem pracy - gdy nareszcie sprawimy, że bez pracy nie będzie kołaczy - przybędzie także piekarzy. Wtedy spróbujemy z polskiego chleba uczynić chleb globalny - wszędzie dostępny i chętnie kupowany, wszędzie tak samo wspaniale smakujący i pachnący McChleb.
Wielu gustujących w dobrym chlebie Polaków gustuje bowiem również bardziej w płacowaniu niż w pracowaniu, przy czym płacę są gotowi przyjmować pod każdą postacią - zasiłku chorobowego, zasiłku dla bezrobotnych lub renty (vide: "Dwie Polski"). Mało nas więc, coraz mniej, do pieczenia chleba. Płacowitość Polaków staje się legendarna głównie dzięki systemowi, który na ich zlecenie stworzyli im politycy. Zaledwie 53,8 proc. Polaków w wieku produkcyjnym pracuje (dla porównania - z pracy utrzymuje się 63,8 proc. obywateli krajów Unii Europejskiej i 77 proc. Amerykanów), a pozostałe 46,2 proc. zamiast pracować - płacuje; płacuje na przykład na chorobowym, na zasiłku dla bezrobotnych lub na rencie (vide: "Balcerowicz wprost", "Niewypał Kołodki" i "2x2=4").
W polskim systemie płacy bez pracy ostatnią rzeczą, jaka się opłaca, jest praca. Jeśli jednak jakiś maniak uprze się, by pracować, pod żadnym pozorem nie powinien uczciwie płacić podatków lub składek ZUS, bo to grozi szybkim i niemal pewnym bankructwem. Żeby przetrwać, trzeba zatem kantować na podatkach i składkach ZUS, najlepiej - przechodząc z ZUS do KRUS, co nie jest na szczęście nazbyt trudne; nie trzeba nawet mieć ziemi, wystarczy - jak napisaliśmy w poprzednim numerze "Wprost" - założyć tzw. dział rolniczej produkcji specjalnej, czyli np. hodować białe myszki, dżdżownice, psy albo rybki w akwarium. Wystarczy też kupić hektar przeliczeniowy ziemi rolnej, by w ogóle nie płacić podatku dochodowego.
Na szczęście ludzi żyjących z pracy i uczciwie płacących podatki oraz składki ZUS ubywa coraz szybciej, czego dowodzi rosnąca liczba płatników KRUS, a malejąca - płatników ZUS. Na szczęście, bo chyba jednak, niestety, nie ma innej drogi do zastąpienia naszego chorego systemu płacy zdrowym systemem pracy, jak przez bankructwo systemu płacy bez pracy. Słowem, chwilowo - jak w czasach PRL - im gorzej, tym lepiej! Obalmy ten nieporządek siłą. Siłą naszej obywatelskiej przebiegłości. Im więcej ludzi jak najszybciej ucieknie z ZUS do KRUS, im więcej ludzi będzie omijało bezsensownie wysokie podatki, im więcej wymknie się na chorobowe, tym szybciej ten chory system zbankrutuje i upadnie. Wtedy wreszcie, mam nadzieję, naszym politykom nie pozostanie nic innego, jak proklamowanie uczciwego, powszechnego systemu pracy - z niższymi, bo wreszcie powszechnymi, obciążeniami podatkowymi oraz niższymi, bo wreszcie powszechnymi, składkami ubezpieczeniowymi.
Dopiero wówczas zacznie się pogarszać sytuacja płacowitych, a poprawiać sytuacja pracowitych, w tym milionów bezrobotnych Polaków, którzy chcą pracować, ale z powodu zabójczych obciążeń podatkowych i ZUS-owskich nie mogą znaleźć pracy. Poprawi się też sytuacja pracowników np. ostrowskiego Wagonu i tysięcy innych firm, przygwożdżonych gigantycznymi obciążeniami fiskalnymi.
A smaczny, bogaty we właściwości lecznicze polski chleb powszedni, chleb obecny nawet w jednej z najważniejszych modlitw katolickich, może się stać sposobem na łagodne przejście od systemu płacy bez pracy do systemu płacy z pracy. Z 200 gatunków polskiego chleba możemy bowiem śmiało uczynić naszą tajną broń i za jej pomocą podbić podniebienia najpierw mieszkańców Europy, a potem reszty świata, wychodząc na tym jak Grecy na fecie, Węgrzy na salami, a Włosi na parmezanie. "Nigdy nie sądziłem, że chleb może mieć tyle odcieni smaku, jak najlepsze wina" - uznał Mick Jagger, lider Rolling Stones. Polski chleb smakuje też, co zadeklarowali, Henry'emu Kissingerowi, Madeleine Al-bright, Stevenowi Spielbergowi, Placido Domingo, Mario Vargasowi Llosie, Williamowi Whartonowi, Jonathanowi Carollowi, Volkerowi Schlöndorffowi, Nastasii Kinsky, Jeremy'emu Ironsowi oraz Fishowi. Pozostaje zatem tylko przekonać pozostałych Europejczyków i Amerykanów - dowodzi Andrzej Kropiwnicki, autor artykułu "McChleb", cover story tego wydania "Wprost".
Eksportowy produkt narodowy już więc jest, a po zastąpieniu polskiego systemu płacy systemem pracy - gdy nareszcie sprawimy, że bez pracy nie będzie kołaczy - przybędzie także piekarzy. Wtedy spróbujemy z polskiego chleba uczynić chleb globalny - wszędzie dostępny i chętnie kupowany, wszędzie tak samo wspaniale smakujący i pachnący McChleb.
Więcej możesz przeczytać w 35/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.