Ludzie zdolni do niezwykle oryginalnych osiągnięć stanowią pod pewnymi względami osobną rasę" - stwierdził brytyjski ekonomista John Jewkes.
Do tej rasy należeli Leonardo da Vinci, największy geniusz w historii, oraz Thomas Edison, amerykański wynalazca, samouk. "Dziś o postępie nauki i cywilizacji wciąż decydują najbardziej kreatywne osoby" - powiada Francis Collins, szef Projektu Genomu Ludzkiego. - Nawet w skomplikowanych, trwających latami eksperymentach siłą napędową są ludzie wybitni. Bez nich nauka nie rozwijałaby się tak szybko - mówi prof. Andrzej Kajetan Wróblewski, fizyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Kto bierze udział w wyścigu mózgów i należy do grona najpoważniejszych kandydatów do Nagrody Nobla?
Przez kilkadziesiąt lat niemal wszyscy badacze powątpiewali w możliwość klonowania ssaków z komórek somatycznych dorosłych osobników. Na początku lat 90. pracowało nad tym zagadnieniem jedynie kilku naukowców. Jednym z nich był Szkot Ian Wilmut z Roslin Institute w Edynburgu, który do współpracy namówił Keitha Campbella. To Campbell wpadł na rewolucyjny pomysł klonowania ssaków z dowolnej komórki organizmu. W lipcu 1996 r. dzięki tej metodzie w Roslin Institute urodziła się owca Dolly. Od tamtej pory niemal co miesiąc napływają doniesienia o kolejnych eksperymentach, a klonowanie zwierząt stało się zabiegiem prawie tak rutynowym, jak stosowane od stuleci rozmnażanie roślin uprawnych.
J. Craig Venter, nazywany geniuszem biotechnologii, były szef amerykańskiej firmy Celera Genomics, zrewolucjonizował badania genetyczne. Skomputeryzował prace nad ludzkim genomem, które zakończyły się dzięki temu pięć lat wcześniej, niż zakładano. Poszukiwania genu, w latach 80. zajmujące wytrawnym badaczom 10 lat, teraz mogą być przeprowadzone przez studenta biologii w ciągu kilku dni! Zespół Ventera rozszyfrował genomy kilkunastu bakterii, muszki owocowej, robaka C. elegans i pierwszej rośliny. Za kilka lat - zapowiada Venter - każdy będzie mógł zamówić zsekwencjonowanie własnego genomu i po kilku tygodniach otrzyma odpowiednie informacje na płycie CD.
Fotografowie niemowlęcego wszechświata
Na świecie pracuje kilkanaście milionów naukowców, zdecydowana większość w dużych grupach badawczych. Jedynie fizyków jest około miliona! - Większość z nich to tzw. pracownicy nauki, czyli wyrobnicy, jak mrówki w mrowisku - mówi prof. Wróblewski. Pomysłodawcami przełomowych odkryć są na ogół wizjonerzy, nawet jeśli
realizacja ich projektów jest zasługą zespołu badawczego zatrudnionego w nowoczes-nym laboratorium. - Typowy amerykański model to grupa składająca się z 5-15 osób, pracujących pod kierunkiem wybitnego naukowca. To dzięki takiej organizacji badań Stany Zjednoczone wygrywają rywalizację z Europą mimo porównywalnych nakładów na naukę - zauważa prof. Bogdan Lesyng, matematyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przykładem jest zespół badaczy kierowany przez Charlesa Bennetta z NASA. Niedawno uzyskali oni obraz "niemowlęcego wszechświata" zawierający informacje o wydarzeniach, do których miało dojść ułamek sekundy po Wielkim Wybuchu. Ten kos-miczny portret udało się stworzyć dzięki ognistej łunie po pierwotnym wybuchu, której poświata przetrwała do dziś, choć ostygła z temperatury tryliony trylionów razy wyższej niż płomienne wnętrze Słońca prawie do bezwzględnego zera. Mapa nowo narodzonego wszechświata zawiera zdumiewającą liczbę szczegółów, na przykład zalążki przyszłych galaktyk. Pokazała, że ponad 73 proc. wszechświata stanowi ciemna energia, tajemnicza siła coraz szybciej rozpychająca kosmos. 23 proc. to ciemna materia, której obecność wpływa na ruchy gwiazd w galaktykach, ale nikt nie ma pojęcia, czym jest naprawdę. Zaledwie 4 proc. wszechświata to znana nam energia i materia budująca gwiazdy, planety i nas samych.
Na własną rękę do wieczności
Największych wynalazków nadal często dokonują samotni badacze, jak za czasów Leonarda da Vinci czy Thomasa Edisona. Wykazały to badania amerykańskiego Biura Patentów i Znaków Towarowych. Od 1790 r. przyznało ono prawie 6,5 mln patentów, najwięcej na świecie. W 1933 r. Edwin Armstrong w piwnicy wynajętej od Uniwersytetu Columbia skonstruował pozbawione zakłóceń dźwięku radio z modulacją częstotliwości. Gwiazda Hollywood Heddie Lamar w latach 40. dokonała przewrotu w telekomunikacji, gdy wraz ze swym przyjacielem, awangardowym pianistą, wpadła na pomysł tzw. skokowej zmiany częstotliwości, wykorzystanej przez wojsko amerykańskie do szyfrowania danych przekazywanych drogą radiową. W 1962 r. Wilson Greatbatch uzyskał patent na stymulator serca wszczepiany do klatki piersiowej chorego. Urządzenie opracował w swojej stodole, kilka lat później wynalazł baterie używane do dziś w badaniach kosmicznych. W 1977 r. Steve Jobs i Stephen Wozniak skonstruowali w garażu w Kalifornii komputer osobisty, którego powstania nie przewidzieli nawet autorzy powieści fantastycznonaukowych.
"Nie ma dziedziny badawczej niedostępnej dla wynalazców pracujących na własną rękę" - uważa Joanne Hayes-Rines, redaktor naczelna amerykańskiego pisma "Inventors' Digest" poświęconego wynalazczości. W ostatnich latach takich badaczy jest coraz więcej. W 2002 r. amerykańskie biuro patentowe zarejestrowało patenty zgłoszone przez ponad 16 tys. wynalazców pracujących samotnie - o 30 proc. więcej niż przed dziesięcioma laty.
Zatrzymać światło
Dean Kamen, zaledwie 52-letni wynalazca z Nowego Jorku, ma w dorobku ponad sto patentów, choć nawet nie skończył studiów. Skonstruował automatyczną pompę insulinową, która uczyniła go człowiekiem bardzo zamożnym. Opracował powszechnie stosowane przez kardiologów tzw. stenty, rurki udrażniające tętnice (wszczepiono je m.in. Dickowi Cheneyowi, wiceprezydentowi USA). Zmniejszył do rozmiarów kartonu na buty sztuczną nerkę, do której chorzy z niewydolnością nerek mogą być podłączani w domu. Zbudował również wózek inwalidzki iBot, który potrafi się wspinać po schodach ('wszedł' nawet na wieżę Eiffla).
Za jednego z najbardziej oryginalnych naukowców jest uznawany Stephen Wolfram. W liczącej 1200 stron książce "New Kind of Science" przekonuje, że całą złożoność świata, łącznie z działaniem kodu genetycznego, naturą czasu i przestrzeni, można wyprowadzić z prostych programów komputerowych. Jego zdaniem, takie ujęcie świata - poprzez programy komputerowe - może doprowadzić do powstania nowej nauki, podobnie jak skierowanie teleskopu w niebo przez Galileusza zapoczątkowało współczesną astronomię. Przed kilkoma dniami uczony wyjaśniał amerykańskim senatorom, jak proste programy komputerowe potrafią wygenerować układ kształtów i barw stworzonych przez naturę, na przykład skomplikowane wzory na muszli mięczaka, których nie można opisać żadnym równaniem matematycznym. "Rzeczywistością na podstawowym poziomie może zarządzać bardzo prosty program, który - działając wystarczająco długo - potrafi odtworzyć wszystkie szczegóły wszechświata. Znalezienie takiego programu będzie najważniejszym zadaniem nauki" - twierdzi Stephen Wolfram. Jego książka już w pierwszym tygodniu po wydaniu stała się bestsellerem (sprzedano 100 tys. egzemplarzy).
Czterdziestoletnia Dunka Lene Hau z Uniwersytetu Harvarda dokonała czegoś, co nawet Einstein uważał za niemożliwe. Zatrzymała wiązkę światła, a później pozwoliła jej biec dalej. Ten eksperyment wskazuje drogę do budowy nowego rodzaju komputerów, przy których dzisiejsze superkomputery wydadzą się zbyt powolne. "Odkryliśmy nowy sposób przekazywania informacji" - uważa prof. Hau. Informacje byłyby przenoszone przez cząstki światła
- fotony. Możemy zatrzymać światło, wpisać w nie potrzebne dane, uwolnić fotony, przesłać na dowolną odległość i tam odtworzyć wcześniej wpisane informacje.
Koniec, czyli początek nauki
W 1996 r. John Horgan, publicysta prestiżowego pisma "Scientific American", wydał książkę "Koniec nauki". Przekonywał w niej, że dokonano już wszystkich najważniejszych odkryć. Bezpowrotnie - twierdził - skończyła się epoka Newtona, Galileusza i Einsteina. Wprawdzie co roku na łamach stu tysięcy pism naukowych ukazuje się ponad pół miliona publikacji, a co piętnaście lat ich liczba się podwaja, ale aż połowa z nich nie jest potem cytowana ani czytana. Służy jedynie do zdobywania stopni naukowych i pozorowania pracy badawczej. W 1996 r., kiedy ukazała się książka Horgana, szkoccy badacze sklonowali owcę. Dwa lata później James A. Thomson z Uniwersytetu Wisconsin i John Gearhart z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore nauczyli się hodować tzw. komórki macierzyste, które za kilka lat mogą zrewolucjonizować medycynę. Taki sam błąd jak John Horgan pod koniec XIX w. popełnił lord Kelvin, twierdząc, że w przyszłości prawd fizyki trzeba będzie szukać na szóstym miejscu po przecinku. Kilka lat później Albert Einstein odkrył teorię względności.
Przez kilkadziesiąt lat niemal wszyscy badacze powątpiewali w możliwość klonowania ssaków z komórek somatycznych dorosłych osobników. Na początku lat 90. pracowało nad tym zagadnieniem jedynie kilku naukowców. Jednym z nich był Szkot Ian Wilmut z Roslin Institute w Edynburgu, który do współpracy namówił Keitha Campbella. To Campbell wpadł na rewolucyjny pomysł klonowania ssaków z dowolnej komórki organizmu. W lipcu 1996 r. dzięki tej metodzie w Roslin Institute urodziła się owca Dolly. Od tamtej pory niemal co miesiąc napływają doniesienia o kolejnych eksperymentach, a klonowanie zwierząt stało się zabiegiem prawie tak rutynowym, jak stosowane od stuleci rozmnażanie roślin uprawnych.
J. Craig Venter, nazywany geniuszem biotechnologii, były szef amerykańskiej firmy Celera Genomics, zrewolucjonizował badania genetyczne. Skomputeryzował prace nad ludzkim genomem, które zakończyły się dzięki temu pięć lat wcześniej, niż zakładano. Poszukiwania genu, w latach 80. zajmujące wytrawnym badaczom 10 lat, teraz mogą być przeprowadzone przez studenta biologii w ciągu kilku dni! Zespół Ventera rozszyfrował genomy kilkunastu bakterii, muszki owocowej, robaka C. elegans i pierwszej rośliny. Za kilka lat - zapowiada Venter - każdy będzie mógł zamówić zsekwencjonowanie własnego genomu i po kilku tygodniach otrzyma odpowiednie informacje na płycie CD.
Fotografowie niemowlęcego wszechświata
Na świecie pracuje kilkanaście milionów naukowców, zdecydowana większość w dużych grupach badawczych. Jedynie fizyków jest około miliona! - Większość z nich to tzw. pracownicy nauki, czyli wyrobnicy, jak mrówki w mrowisku - mówi prof. Wróblewski. Pomysłodawcami przełomowych odkryć są na ogół wizjonerzy, nawet jeśli
realizacja ich projektów jest zasługą zespołu badawczego zatrudnionego w nowoczes-nym laboratorium. - Typowy amerykański model to grupa składająca się z 5-15 osób, pracujących pod kierunkiem wybitnego naukowca. To dzięki takiej organizacji badań Stany Zjednoczone wygrywają rywalizację z Europą mimo porównywalnych nakładów na naukę - zauważa prof. Bogdan Lesyng, matematyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przykładem jest zespół badaczy kierowany przez Charlesa Bennetta z NASA. Niedawno uzyskali oni obraz "niemowlęcego wszechświata" zawierający informacje o wydarzeniach, do których miało dojść ułamek sekundy po Wielkim Wybuchu. Ten kos-miczny portret udało się stworzyć dzięki ognistej łunie po pierwotnym wybuchu, której poświata przetrwała do dziś, choć ostygła z temperatury tryliony trylionów razy wyższej niż płomienne wnętrze Słońca prawie do bezwzględnego zera. Mapa nowo narodzonego wszechświata zawiera zdumiewającą liczbę szczegółów, na przykład zalążki przyszłych galaktyk. Pokazała, że ponad 73 proc. wszechświata stanowi ciemna energia, tajemnicza siła coraz szybciej rozpychająca kosmos. 23 proc. to ciemna materia, której obecność wpływa na ruchy gwiazd w galaktykach, ale nikt nie ma pojęcia, czym jest naprawdę. Zaledwie 4 proc. wszechświata to znana nam energia i materia budująca gwiazdy, planety i nas samych.
Na własną rękę do wieczności
Największych wynalazków nadal często dokonują samotni badacze, jak za czasów Leonarda da Vinci czy Thomasa Edisona. Wykazały to badania amerykańskiego Biura Patentów i Znaków Towarowych. Od 1790 r. przyznało ono prawie 6,5 mln patentów, najwięcej na świecie. W 1933 r. Edwin Armstrong w piwnicy wynajętej od Uniwersytetu Columbia skonstruował pozbawione zakłóceń dźwięku radio z modulacją częstotliwości. Gwiazda Hollywood Heddie Lamar w latach 40. dokonała przewrotu w telekomunikacji, gdy wraz ze swym przyjacielem, awangardowym pianistą, wpadła na pomysł tzw. skokowej zmiany częstotliwości, wykorzystanej przez wojsko amerykańskie do szyfrowania danych przekazywanych drogą radiową. W 1962 r. Wilson Greatbatch uzyskał patent na stymulator serca wszczepiany do klatki piersiowej chorego. Urządzenie opracował w swojej stodole, kilka lat później wynalazł baterie używane do dziś w badaniach kosmicznych. W 1977 r. Steve Jobs i Stephen Wozniak skonstruowali w garażu w Kalifornii komputer osobisty, którego powstania nie przewidzieli nawet autorzy powieści fantastycznonaukowych.
"Nie ma dziedziny badawczej niedostępnej dla wynalazców pracujących na własną rękę" - uważa Joanne Hayes-Rines, redaktor naczelna amerykańskiego pisma "Inventors' Digest" poświęconego wynalazczości. W ostatnich latach takich badaczy jest coraz więcej. W 2002 r. amerykańskie biuro patentowe zarejestrowało patenty zgłoszone przez ponad 16 tys. wynalazców pracujących samotnie - o 30 proc. więcej niż przed dziesięcioma laty.
Zatrzymać światło
Dean Kamen, zaledwie 52-letni wynalazca z Nowego Jorku, ma w dorobku ponad sto patentów, choć nawet nie skończył studiów. Skonstruował automatyczną pompę insulinową, która uczyniła go człowiekiem bardzo zamożnym. Opracował powszechnie stosowane przez kardiologów tzw. stenty, rurki udrażniające tętnice (wszczepiono je m.in. Dickowi Cheneyowi, wiceprezydentowi USA). Zmniejszył do rozmiarów kartonu na buty sztuczną nerkę, do której chorzy z niewydolnością nerek mogą być podłączani w domu. Zbudował również wózek inwalidzki iBot, który potrafi się wspinać po schodach ('wszedł' nawet na wieżę Eiffla).
Za jednego z najbardziej oryginalnych naukowców jest uznawany Stephen Wolfram. W liczącej 1200 stron książce "New Kind of Science" przekonuje, że całą złożoność świata, łącznie z działaniem kodu genetycznego, naturą czasu i przestrzeni, można wyprowadzić z prostych programów komputerowych. Jego zdaniem, takie ujęcie świata - poprzez programy komputerowe - może doprowadzić do powstania nowej nauki, podobnie jak skierowanie teleskopu w niebo przez Galileusza zapoczątkowało współczesną astronomię. Przed kilkoma dniami uczony wyjaśniał amerykańskim senatorom, jak proste programy komputerowe potrafią wygenerować układ kształtów i barw stworzonych przez naturę, na przykład skomplikowane wzory na muszli mięczaka, których nie można opisać żadnym równaniem matematycznym. "Rzeczywistością na podstawowym poziomie może zarządzać bardzo prosty program, który - działając wystarczająco długo - potrafi odtworzyć wszystkie szczegóły wszechświata. Znalezienie takiego programu będzie najważniejszym zadaniem nauki" - twierdzi Stephen Wolfram. Jego książka już w pierwszym tygodniu po wydaniu stała się bestsellerem (sprzedano 100 tys. egzemplarzy).
Czterdziestoletnia Dunka Lene Hau z Uniwersytetu Harvarda dokonała czegoś, co nawet Einstein uważał za niemożliwe. Zatrzymała wiązkę światła, a później pozwoliła jej biec dalej. Ten eksperyment wskazuje drogę do budowy nowego rodzaju komputerów, przy których dzisiejsze superkomputery wydadzą się zbyt powolne. "Odkryliśmy nowy sposób przekazywania informacji" - uważa prof. Hau. Informacje byłyby przenoszone przez cząstki światła
- fotony. Możemy zatrzymać światło, wpisać w nie potrzebne dane, uwolnić fotony, przesłać na dowolną odległość i tam odtworzyć wcześniej wpisane informacje.
Koniec, czyli początek nauki
W 1996 r. John Horgan, publicysta prestiżowego pisma "Scientific American", wydał książkę "Koniec nauki". Przekonywał w niej, że dokonano już wszystkich najważniejszych odkryć. Bezpowrotnie - twierdził - skończyła się epoka Newtona, Galileusza i Einsteina. Wprawdzie co roku na łamach stu tysięcy pism naukowych ukazuje się ponad pół miliona publikacji, a co piętnaście lat ich liczba się podwaja, ale aż połowa z nich nie jest potem cytowana ani czytana. Służy jedynie do zdobywania stopni naukowych i pozorowania pracy badawczej. W 1996 r., kiedy ukazała się książka Horgana, szkoccy badacze sklonowali owcę. Dwa lata później James A. Thomson z Uniwersytetu Wisconsin i John Gearhart z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore nauczyli się hodować tzw. komórki macierzyste, które za kilka lat mogą zrewolucjonizować medycynę. Taki sam błąd jak John Horgan pod koniec XIX w. popełnił lord Kelvin, twierdząc, że w przyszłości prawd fizyki trzeba będzie szukać na szóstym miejscu po przecinku. Kilka lat później Albert Einstein odkrył teorię względności.
1. Charles Bennett i zespół kierowanych przez niego badaczy z NASA pokazali światu, jak wyglądał kosmos ułamek sekundy po Wielkim Wybuchu 2. Lene Hau z Uniwersytetu Harvarda dokonała czegoś, co nawet Einstein uważał za niemożliwe - zatrzymała wiązkę światła, a później pozwoliła jej biec dalej 3. Ian Wilmut z Roslin Institute w Edynburgu razem z Keithem Campbellem opracował metodę klonowania ssaków z dowolnej komórki organizmu. Dzięki tym badaniom w lipcu 1996 r. urodziła się owca Dolly |
Więcej możesz przeczytać w 41/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.