Nim Zbigniew Sobotka podał się do dymisji, trwało wielkie przeciąganie wiceministra. Prokuratura widziała go na ławie oskarżonych, a SLD - w ławach rządowych. Naszym zdaniem, spór był pozorny. W końcu co to za różnica.
Głos w sprawie Sobotki wydał z siebie Aleksander Kwaśniewski, który ma o wiceministrze jak najlepsze zdanie. "Uważam go za osobę o wielkiej uczciwości, wielkiej rzetelności, ale sprawa jest w rękach prokuratury" - rzekł prezydent i oczywiście niczego nikomu nie sugerował. Przypomniała nam się historia z 1939 roku, kiedy to wybierano skład KC KPZR. Towarzysze uznali, że powinien się tam znaleźć Jeżow. Stalin miał inne zdanie, ale też niczego nie sugerował. Wyraził je tylko i powiedział: "Nie wiem, towarzysze, nie wiem, ja swoje powiedziałem, ale zrobicie, jak chcecie". I zrobili. Jak chciał.
Przy okazji czepiają się Krzysztofa Janika. Ba, opozycja żąda dymisji ministra, zarzucając mu nieprzeciętny talent do dobierania sobie współpracowników. Przypomnijmy: Białoruski i Ocipka (szefowie gabinetu) zdymisjonowani, Sobotka - wiadomo, Kurnik i Semik (doradcy Sobotki) - zdymisjonowani. Plus kilka pomniejszych skandali. Janik się broni, dowodząc, że wzrosło zaufanie do policji. Jasne, i plony soi w Argentynie - o 30 proc. I to ostatnie akurat jest prawdą.
Janik ma też inne osiągnięcia. "Podczas kadencji ministra wykryto ponad 140 przypadków korupcji na łączną kwotę 7 mln zł" - ogłosiła jego rzecznik. To rzeczywiście imponujące. To jakieś dziewięć razy mniej niż my tu z kolegą wykryliśmy, opisując wizytę Rywina u Michnika.
Leszek Miller osobiście przywiózł marszałkowi Sejmu Markowi Borowskiemu projekt budżetu. Wydarzeniu temu towarzyszyła gromada dziennikarzy, fanfary, peany Millera na cześć własną i historyczny upadek złotówki. Nasza waluta bowiem na wieść o budżecie wpadła w depresję i osiągnęła historyczne dno. I na tym dnie spotkała notowania rządu i SLD.
Bo i te ostatnie nie są najlepsze. Dwie trzecie obywateli uważa, że SLD jest nieuczciwy, a trzy czwarte, że skorumpowany (z tego wynika, że według 9 proc. rodaków - można być skorumpowanym, ale uczciwym). W każdym razie w "Wiadomościach" Kamil Durczok nie zająknął się o tym ani słowem. I słusznie, bo gdyby się okazało, że ktokolwiek uważa SLD za partię uczciwą, to dopiero byłaby nie lada sensacja!
Swoją drogą, trzeba przyznać, że budżet też mamy rekordowy. Pierwszy sekretarz SLD, premier Leszek Miller (czyli taki Gierek i Jaroszewicz w jednym) stara się rzeczywiście za dwóch. Gierek 30 mld dolarów długów narobił w 10 lat, a Miller 15 mld dolarów machnie tylko w przyszłym roku. To geniusz jakiś!
Jolanta Banach podała się do dymisji, ale ją premier przebłagał, więc jeszcze jakiś czas pozostanie wiceministrem gospodarki. Niestety, nie wiemy, czy to dobrze, czy źle, bo Banach kojarzy nam się tylko z jedną sceną. Kiedyś spytaliśmy sekretarza generalnego SLD (mniejsza o nazwisko), czym się właściwie zajmuje. Ten spojrzał w telewizor. Była transmisja z Sejmu, przemawiała Banach. "Muszę na przykład jej tłumaczyć, że już nikim ważnym w SLD nie zostanie" - odpowiedział.
Brunatny Robert w niebezpieczeństwie! Co prawda dzięki niemu włos z głowy nie spadł ani Zielińskiemu za pedofilów w programach dla dzieci, ani Terentiew za pokazywanie badania ginekologicznego dziecka. Ale ponoć spadnie włos, a nawet poleci głowa Brunatnego, bo rada nadzorcza TVP ogłosiła konkurs na nowego prezesa. Eee, jakoś nam się nie chce wierzyć. Skończy się na tym, że konkurs wygra Antoni Dragan, Brunatny zostanie co najmniej doradcą, a jakiegoś pedofila zrobi się szefem "Teleranka".
Weryfikacja w SLD nabiera rumieńców. W Łodzi z partii wyrzucono posłankę Alicję Murynowicz, bo ośmieliła się krytykować kierownictwo. A jeden pan, o przepraszamy, towarzysz, próbuje przed sąd partyjny postawić szefa sądu partyjnego i generalnie brakuje im tylko wideł, żeby się pozabijali. A w Opolu chcieli wylać byłego wojewódzkiego szefa sojuszu Jerzego Szteligę. I to nie za to, że był agentem albo że jest w komisji śledczej, ale za niepłacenie składek. 60 zł zalegał. Ale oddał. Od Rywina pożyczył?
Dziesięć minut - tyle trwała audiencja Leszka Millera u Jana Pawła II. Autorska relacja Millera w "Wiadomościach" zajęła drugie dziesięć minut i wyglądała tak, jakby Miller u papieża zamieszkał.
Głos w sprawie Sobotki wydał z siebie Aleksander Kwaśniewski, który ma o wiceministrze jak najlepsze zdanie. "Uważam go za osobę o wielkiej uczciwości, wielkiej rzetelności, ale sprawa jest w rękach prokuratury" - rzekł prezydent i oczywiście niczego nikomu nie sugerował. Przypomniała nam się historia z 1939 roku, kiedy to wybierano skład KC KPZR. Towarzysze uznali, że powinien się tam znaleźć Jeżow. Stalin miał inne zdanie, ale też niczego nie sugerował. Wyraził je tylko i powiedział: "Nie wiem, towarzysze, nie wiem, ja swoje powiedziałem, ale zrobicie, jak chcecie". I zrobili. Jak chciał.
Przy okazji czepiają się Krzysztofa Janika. Ba, opozycja żąda dymisji ministra, zarzucając mu nieprzeciętny talent do dobierania sobie współpracowników. Przypomnijmy: Białoruski i Ocipka (szefowie gabinetu) zdymisjonowani, Sobotka - wiadomo, Kurnik i Semik (doradcy Sobotki) - zdymisjonowani. Plus kilka pomniejszych skandali. Janik się broni, dowodząc, że wzrosło zaufanie do policji. Jasne, i plony soi w Argentynie - o 30 proc. I to ostatnie akurat jest prawdą.
Janik ma też inne osiągnięcia. "Podczas kadencji ministra wykryto ponad 140 przypadków korupcji na łączną kwotę 7 mln zł" - ogłosiła jego rzecznik. To rzeczywiście imponujące. To jakieś dziewięć razy mniej niż my tu z kolegą wykryliśmy, opisując wizytę Rywina u Michnika.
Leszek Miller osobiście przywiózł marszałkowi Sejmu Markowi Borowskiemu projekt budżetu. Wydarzeniu temu towarzyszyła gromada dziennikarzy, fanfary, peany Millera na cześć własną i historyczny upadek złotówki. Nasza waluta bowiem na wieść o budżecie wpadła w depresję i osiągnęła historyczne dno. I na tym dnie spotkała notowania rządu i SLD.
Bo i te ostatnie nie są najlepsze. Dwie trzecie obywateli uważa, że SLD jest nieuczciwy, a trzy czwarte, że skorumpowany (z tego wynika, że według 9 proc. rodaków - można być skorumpowanym, ale uczciwym). W każdym razie w "Wiadomościach" Kamil Durczok nie zająknął się o tym ani słowem. I słusznie, bo gdyby się okazało, że ktokolwiek uważa SLD za partię uczciwą, to dopiero byłaby nie lada sensacja!
Swoją drogą, trzeba przyznać, że budżet też mamy rekordowy. Pierwszy sekretarz SLD, premier Leszek Miller (czyli taki Gierek i Jaroszewicz w jednym) stara się rzeczywiście za dwóch. Gierek 30 mld dolarów długów narobił w 10 lat, a Miller 15 mld dolarów machnie tylko w przyszłym roku. To geniusz jakiś!
Jolanta Banach podała się do dymisji, ale ją premier przebłagał, więc jeszcze jakiś czas pozostanie wiceministrem gospodarki. Niestety, nie wiemy, czy to dobrze, czy źle, bo Banach kojarzy nam się tylko z jedną sceną. Kiedyś spytaliśmy sekretarza generalnego SLD (mniejsza o nazwisko), czym się właściwie zajmuje. Ten spojrzał w telewizor. Była transmisja z Sejmu, przemawiała Banach. "Muszę na przykład jej tłumaczyć, że już nikim ważnym w SLD nie zostanie" - odpowiedział.
Brunatny Robert w niebezpieczeństwie! Co prawda dzięki niemu włos z głowy nie spadł ani Zielińskiemu za pedofilów w programach dla dzieci, ani Terentiew za pokazywanie badania ginekologicznego dziecka. Ale ponoć spadnie włos, a nawet poleci głowa Brunatnego, bo rada nadzorcza TVP ogłosiła konkurs na nowego prezesa. Eee, jakoś nam się nie chce wierzyć. Skończy się na tym, że konkurs wygra Antoni Dragan, Brunatny zostanie co najmniej doradcą, a jakiegoś pedofila zrobi się szefem "Teleranka".
Weryfikacja w SLD nabiera rumieńców. W Łodzi z partii wyrzucono posłankę Alicję Murynowicz, bo ośmieliła się krytykować kierownictwo. A jeden pan, o przepraszamy, towarzysz, próbuje przed sąd partyjny postawić szefa sądu partyjnego i generalnie brakuje im tylko wideł, żeby się pozabijali. A w Opolu chcieli wylać byłego wojewódzkiego szefa sojuszu Jerzego Szteligę. I to nie za to, że był agentem albo że jest w komisji śledczej, ale za niepłacenie składek. 60 zł zalegał. Ale oddał. Od Rywina pożyczył?
Dziesięć minut - tyle trwała audiencja Leszka Millera u Jana Pawła II. Autorska relacja Millera w "Wiadomościach" zajęła drugie dziesięć minut i wyglądała tak, jakby Miller u papieża zamieszkał.
Więcej możesz przeczytać w 41/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.