Każdy z działaczy SLD przeprowadza autolustrację, mówiąc: jestem niewinny!
Oabywatel, który chce zachować optymizm, powinien być głuchy i ślepy. Zewsząd bowiem atakują nas złe wiadomości. Dziennikarzom nasz kraj jawi się jako siedlisko korupcji, nepotyzmu, kwitnącej mafii i więdnącego państwa. Wszystko to, zdaniem dziennikarzy, zawdzięczamy naszym politykom. Politycy twierdzą jednak, że nasz kraj to potęga europejska. W słusznej obronie Nicei rzucimy na polityczne kolana Francję i Niemcy. Później zaś do zwycięskiego boju przystąpi nasza gospodarka.
Zdrowy rozsądek podpowiada głuchemu i ślepemu, a zatem jeszcze optymistycznie nastawionemu obywatelowi, że mamy piekielnie dużo do naprawy we własnym państwie i jeśli chcemy takiej radykalnej naprawy, to powinniśmy również bronić Nicei jak niepodległości. Bo wówczas uda nam się obronić pozycję Polski nie tylko w dzisiejszej, ale i w przyszłej unii. Bez naprawy własnego państwa i gospodarki możemy wykreślić Niceę z polskich atlasów i zapisać się do europejskiej klasy B, nawet jeśli - co zresztą słuszne - zawetujemy proponowaną konstytucję. Sposobem naprawy jest zaś podporządkowanie polityki prawu.
Ten nieco przydługi wstęp był mi potrzebny, żeby uwypuklić kolejny ważny sukces SLD na żmudnej drodze naprawy III RP. Otóż państwo prawa nie powstanie niczym deus ex machina. To długi proces. Żeby było prawe państwo, prawi muszą być obywatele, przynajmniej ich znacząca część, a już na pewno ci, którzy rządzą. Partia rządząca postanowiła zatem zacząć od siebie, dać innym dobry przykład. Normalnie jest tak, że obywatele są niewinni, dopóki sąd nie stwierdzi czegoś innego. Z wyjątkiem ludzi pełniących funkcje publiczne. Jeśli ktoś oskarży ich publicznie o złamanie prawa, tylko sąd lub prokurator mogą oczyścić ich z zarzutów. Jest to oczywiście jawna niesprawiedliwość w traktowaniu obywateli. Ludzie sądzą, że są rządzeni przez przestępców. A to wniosek pochopny. Jednak prokuratorzy i sądy działają opieszale. Tę niedomogę państwa wyraźnie dostrzegają rządzący, dlatego wyszli jej naprzeciw. Każdy z działaczy SLD przeprowadza autolustrację, mówiąc: jestem niewinny! Oczywiście, jak to na lewicy, jest pluralizm i są frakcje. Jeden mówi, że czuje się niewinny, drugi, że jest niewinny, trzeci znów, że bierze na siebie odpowiedzialność, ale winny nie jest. Ktoś tam snuje wywód, że on nic nie wie, więc winny być nie może. Tak mówi dziś wiceminister Sobotka, tak mówiła wczoraj minister Jakubowska, tak mówił przedwczoraj poseł Jagiełło. Lew Rywin też mówi, że wprawdzie wypił, ale jest niewinny. Przyjemnie jest się dowiedzieć, jak szybko w naszym państwie zanika przestępczość.
Zdrowy rozsądek podpowiada głuchemu i ślepemu, a zatem jeszcze optymistycznie nastawionemu obywatelowi, że mamy piekielnie dużo do naprawy we własnym państwie i jeśli chcemy takiej radykalnej naprawy, to powinniśmy również bronić Nicei jak niepodległości. Bo wówczas uda nam się obronić pozycję Polski nie tylko w dzisiejszej, ale i w przyszłej unii. Bez naprawy własnego państwa i gospodarki możemy wykreślić Niceę z polskich atlasów i zapisać się do europejskiej klasy B, nawet jeśli - co zresztą słuszne - zawetujemy proponowaną konstytucję. Sposobem naprawy jest zaś podporządkowanie polityki prawu.
Ten nieco przydługi wstęp był mi potrzebny, żeby uwypuklić kolejny ważny sukces SLD na żmudnej drodze naprawy III RP. Otóż państwo prawa nie powstanie niczym deus ex machina. To długi proces. Żeby było prawe państwo, prawi muszą być obywatele, przynajmniej ich znacząca część, a już na pewno ci, którzy rządzą. Partia rządząca postanowiła zatem zacząć od siebie, dać innym dobry przykład. Normalnie jest tak, że obywatele są niewinni, dopóki sąd nie stwierdzi czegoś innego. Z wyjątkiem ludzi pełniących funkcje publiczne. Jeśli ktoś oskarży ich publicznie o złamanie prawa, tylko sąd lub prokurator mogą oczyścić ich z zarzutów. Jest to oczywiście jawna niesprawiedliwość w traktowaniu obywateli. Ludzie sądzą, że są rządzeni przez przestępców. A to wniosek pochopny. Jednak prokuratorzy i sądy działają opieszale. Tę niedomogę państwa wyraźnie dostrzegają rządzący, dlatego wyszli jej naprzeciw. Każdy z działaczy SLD przeprowadza autolustrację, mówiąc: jestem niewinny! Oczywiście, jak to na lewicy, jest pluralizm i są frakcje. Jeden mówi, że czuje się niewinny, drugi, że jest niewinny, trzeci znów, że bierze na siebie odpowiedzialność, ale winny nie jest. Ktoś tam snuje wywód, że on nic nie wie, więc winny być nie może. Tak mówi dziś wiceminister Sobotka, tak mówiła wczoraj minister Jakubowska, tak mówił przedwczoraj poseł Jagiełło. Lew Rywin też mówi, że wprawdzie wypił, ale jest niewinny. Przyjemnie jest się dowiedzieć, jak szybko w naszym państwie zanika przestępczość.
Więcej możesz przeczytać w 41/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.