Politycznym łupem i polityczną maczugą na wroga wciąż jest publiczna telewizja
Gdyby zapytać statystycznego Polaka, kto z laureatów literackiej Nagrody Nobla mieszka dziś w Polsce, większość miałaby trudności z odpowiedzią. Ale prawie każdy wiedziałby, kto jest prezesem Telewizji Polskiej. Popularność szefa telewizji publicznej nie wynika wcale z aktualnej sytuacji - powiązania nazwiska prezesa Roberta Kwiatkowskiego z aferą Rywina. Prezes TVP jest osobą bardziej znaną od większości polityków i absolutnie wszystkich menedżerów z powodu nienaturalnej pozycji tej instytucji użyteczności publicznej w polskiej rzeczywistości. Przez polityków wszystkich opcji telewizja publiczna została wykreowana na byt, od którego zależy los nie tylko ich samych, ale i Polski. Jeszcze w czasach Radiokomitetu i Macieja Szczepańskiego wszyscy - i ci, którzy telewizją manipulowali, i ci, którzy ją kontestowali - uwierzyli, że dla telewizyjnego widza realne nie jest to, co się dzieje wokoło, ale to, co jest pokazywane na ekranie telewizora. Ślepej wiary w to, że to telewizja wygrywa wybory, podnosi dobrobyt i czyni obywatela szczęśliwym, nikt nie próbował prostować.
W normalnych krajach europejskich, w których istnieje telewizja publiczna, prawie nikt nie wie, kto jest jej prezesem. Jest to wiedza zbędna, fakt nie budzący żadnych emocji. A to dlatego, że telewizja nie jest tam bezpośrednim narzędziem polityki. U nas sposób wyłaniania nowego prezesa potwierdza, że telewizja jest politycznym łupem i polityczną maczugą na wroga.
Promocja przez skandal
Czy faworyci konkursu na prezesa Telewizji Polskiej - Ryszard Pacławski i Piotr Gaweł - są w stanie sprawić, by TVP przestała być politycznym łupem i polityczną maczugą na wroga? Zalążkiem takiej nowej telewizji wydaje się publiczna TVP 3, którą kieruje Pacławski. Gdy przed dwoma laty nowa Trójka pojawiła się na ogólnopolskiej antenie, zaczęła od skandalu. Przygotowując swoją reklamę, skradła zdjęcie konkurencji, wycinając z niego postać Tomasza Lisa i wmontowując sylwetkę swojego prezentera Tomasza Boruszczaka. Potem Trójce zarzucano celebrowanie nudy, przeładowanie polityką oraz brak profesjonalizmu. Stacja jednak zyskiwała nowych widzów. Obecnie ma 6-procentowy udział w rynku telewizyjnym, podczas gdy wszystkie programy regionalne zebrane w TVP 2 miały 3,5-procentowy udział.
Z badań AGB Polska wynika, że w ubiegłym roku Trójka odnotowała najwyższe tempo wzrostu oglądalności wśród telewizji w Polsce. Od początku stycznia jest dostępna na platformie Cyfra+. Jak mówi Paulina Krasińska, rzecznik Canal+, to widzowie domagali się wprowadzenia TVP 3 na platformę. Ale to wejście odbyło się w kiepskim stylu. Na cały kraj poszedł sygnał z Warszawy. Widz w Szczecinie zamiast lokalnej "Kroniki" oglądał więc "Telewizyjny Kurier Warszawski".
Lokalna centralna telewizja
Dzisiejsza TVP 3 to dziwny twór medialny: niby jest to lokalna telewizja poszczególnych województw, ale zarazem jednorodna antena skupiająca dwanaście ośrodków terenowych telewizji publicznej, cztery mniejsze ośrodki regionalne, dziesięć redakcji zamiejscowych, 32 punkty korespondenckie i studia. Trójka nie ma jednego zespołu dziennikarzy, ale koordynuje pracę zespołów z ośrodków regionalnych i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Na podobnej zasadzie funkcjonuje w Niemczech pierwszy program publicznej telewizji ARD. Dziesięć ośrodków regionalnych pracuje na rzecz ogólnokrajowego programu.
- W założeniach miało być tak, że to regiony miały rządzić tym programem, a rządzi wyłącznie centrala w Warszawie. A regionom odebrano czas na antenie - twierdzi posłanka PiS Elżbieta Więcławska-Sauk, była dziennikarka łódzkiego ośrodka telewizji. Juliusz Braun, były szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, oraz Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka PO, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, twierdzą, że w Trójce nie ma miejsca na prezentowanie dorobku kulturalnego takich ośrodków, jak Kraków czy Gdańsk.
Wyścig na informacje
TVP 3 była pierwszą polską stacją telewizyjną, która poinformowała o zaatakowaniu Iraku przez antysaddamowską koalicję. Kilka dni przed wybuchem wojny w Iraku we wszystkich stacjach dyżurowały ekipy, spodziewając się ataku. Jednak to "Kurier" wyprzedził konkurencję. W specjalnym jego wydaniu Trójka pokazała też odbijanie zakładników z moskiewskiego teatru na Dubrowce. - Byliśmy również pierwsi z informacją o katastrofie śmigłowca z Leszkiem Millerem na pokładzie - mówi Tadeusz Zwiefka, prezenter TVP 3, który niegdyś prowadził "Wiadomości" i programy publicystyczne Jedynki.
Przeciwnicy Trójki twierdzą, że z jej programów wieje nudą, że za dużo jest polityki na żywo. - Filmy fabularne, teleturnieje czy talk-show mają większą oglądalność, tyle że nasi krytycy zapominają, iż kilka milionów Polaków te popularne formy jednak nudzą. W ramach odtrutki szukają więc dobrze robionych programów politycznych i społecznych - mówi Małgorzata Motyl, dziennikarka TVP 3. Badania pokazują, że ponad połowa widzów chce w tej stacji oglądać bezpośrednie transmisje z wydarzeń politycznych. Niewątpliwie przyczyniły się do tego przekazy z obrad komisji śledczej w sprawie Rywina. Przesłuchanie znanego producenta filmowego przed sejmową komisją śledczą oglądało w Trójce 4 mln widzów.
Dewasalizacja telewizji?
Krytycy Ryszarda Pacławskiego mówią, że TVP 3 w jego wersji to niewypał. - Trójka nie poradziła sobie. Nadal jest kłopotem dla telewizji publicznej, bo ma niewielką oglądalność i wysokie koszty. Jeśli to, co się dzieje w TVP 3, to szczyt możliwości Pacławskiego, nie wróżę mu nic dobrego - ocenia Andrzej Zarębski, były członek KRRiTV. Zwolennicy twierdzą, że TVP 3 - jako jedyny kanał publicznej telewizji - wypełnia misję zapisaną w ustawie o radiofonii i telewizji. - Wiele miejsca poświęca sprawom mniejszości narodowych i etnicznych oraz wspólnotom religijnym. Inne stacje nie podejmują tych tematów, uważając je za niechodliwe - mówi Janusz Zaorski, były prezes TVP. Jerzy Wenderlich, przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, uważa, że Trójka to najbardziej dynamiczny i najszybciej rozwijający się kanał telewizyjny. - Trójka stara się robić to, co amerykańska PBS: nie ścigając się z telewizjami komercyjnymi, wypełnia nisze na telewizyjnym rynku - dodaje Wenderlich.
Nowy prezes TVP powinien, co nie udało się nikomu, kto zajmował to stanowisko, zeuropeizować telewizję i zdjąć z niej odium służebności - nie wobec widowni, ale wobec konkretnej opcji politycznej. Byłaby to zresztą operacja korzystna dla samego prezesa, bo uwolniłaby go od kurateli politycznej i konieczności redagowania programu na telefon. I byłby to jedyny chyba sposób likwidacji ducha feudalizmu, jaki unosi się nad Woronicza. Tylko wtedy, gdy TVP przestanie być politycznym lennem, jej pracownicy poczują się jak twórcy i reprezentanci opinii publicznej, a nie jak wasale.
Więcej możesz przeczytać w 5/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.