Sztuka buduje mosty między Polską a Izraelem, między Jerozolimą a Warszawą
Tęsknota to uczucie wspólne dla Polaków i Żydów. My tęsknimy za Wami, za pozostawionym dzieciństwem w Polsce, za przyjemnym cieniem polskich chmur i mam nadzieję, że Wy też nas wspominacie ze wzruszeniem. Kiedyś przecież razem żyliśmy, ale chyba te czasy już nie powrócą.
Nasze narody są niezwykle sentymentalne. Często ten sentymentalizm znajduje ujście w sztuce. Pewnie czasem szukacie nas w zaułkach krakowskiego Kazimierza albo w klezmerskich nutach płynących z jakiejś restauracyjki. Izrael-czycy także, mimo bolesnej przeszłości, odwiedzają te miejsca, aby wiedzieć, gdzie dawniej żyli ich przodkowie i czym się zajmowali. Niestety, takie poszukiwanie przeszłości wygląda trochę jak powrót człowieka na zgliszcza włas-nego domu. Ktoś taki ciągle ma nadzieję, że uratuje to, co dla niego najcenniejsze. Są i tacy Izraelczycy, którym trudno jest przełamać wewnętrzne opory, aby przyjechać do Polski. Nie mogą postawić stopy na ziemi, która jest przesiąknięta krwią ich przodków. Ciąg-le pamiętają niemieckie fabryki śmierci. Rozumiem tych ludzi, wiem, co czują, i wiem, że potrzebują czasu.
Cztery pory roku w Promnicach
Obecnie w Izraelu nasila się tendencja do odnajdywania swoich korzeni, w młodych ludziach coraz bardziej wzmaga się ciekawość, kim byli ich dziadkowie, babcie, co robili, gdzie mieszkali. Polska jest także źród-łem inspiracji dla wielu artystów z Izraela. Motyw tęsknoty za Polską często przewija się w twórczości tych artystów, którzy urodzili się już w Izraelu. Tak było w wypadku znanej malarki izraelskiej Nili Epstein. Artystka urodziła się w Jerozolimie, a pochodzi z rodziny polskich Żydów mieszkającej przed wojną w Chorzelach, blisko Ciechanowa i Ostrołęki. Oprócz malarstwa zajmuje się fotografią i rzeźbą w drewnie.
Polska wywarła ogromny wpływ na twórczość Nili Epstein. Artystka ma za sobą cztery wystawy swoich prac, głównie fotografii i malarstwa, które możemy podziwiać w galeriach, żydowskich restauracjach czy teatrach w Polsce. Twórczość Nili Epstein była prezentowana m.in. w Warszawie, Krakowie, Szczecinie, miastach Górnego Śląska i Podbeskidzia. Sponsorem wystaw był Zenon Sroczyński - współwłaściciel Helleny, największego krajowego producenta napojów, 38. na liście 100 najbogatszych Polaków "Wprost".
Kiedy Nili Epstein podróżowała po Polsce, wiele rzeczy wzbudziło jej zachwyt. Czasem były to małe drewniane domki, czasem roślinność, misternie przystrojone okna albo konkretne miejscowości, w których się zatrzymywała. Jedną z takich miejscowości były Promnice. Nili po mistrzowsku ujęła w swoim obiektywie urok czterech pór roku w Promnicach. Katalog wystawy tych fotografii artystka rozpoczęła słowami z pieśni chasydzkiej: "Wiedzcie, że każda trawka ma swoją melodię..." ("Pieśń traw").
O Promnicach pisała: "Miejsce, w którym natura może śpiewać swoje pieśni. Miejsce, w którym pod koniec zimy piętrzą się zaspy białego, cichego śniegu. Urodziłam się w gorącym kraju o nagich krajobrazach i niewielu rzekach. Promnice to dla mnie symbol raju utraconego. Jestem córką imigrantów z Polski, niosę z sobą brzemię wspomnień mojej rodziny, która żyła na tej ziemi od wieków. Pragnienie przeżywania, oglądania i zachowania pejzaży z Promnic wyraża moją tęsknotę do tych niezapomnianych miejsc i widoków. Wskutek zagłady wspomnienie urody polskiej natury roztrzaskało się na tysiące kawałków. Piękno, cisza i światło tutejszego zameczku myśliwskiego przeczą temu ciemnemu okresowi. Tutaj mogę pozbierać połamane skorupy i usłyszeć "Pieśń traw", którą słyszeli najwięksi mędrcy żydowscy w Polsce na przestrzeni setek lat. Kto wie, może uda się nam przeżyć znowu podobne błogosławione czasy i zbudować więź między naszymi narodami".
Kamienny ptak
Na wystawie "Kwiaty Jerozolimy" Epstein w subtelny sposób próbuje przenieść polskiego odbiorcę swoich dzieł w tak odległy, egzotyczny zakątek świata, jakim jest Izrael ze swoim magicznym miastem - Jerozolimą. Jest ona również bliska memu sercu. Jerozolima, Kamienny Ptak, jest moja, bardzo osobista, ale istnieje także Jerozolima narodowa, religijna i uniwersalna, a więc w pewnym sensie kosmopolityczna. Z każdą z nich jestem związany w inny sposób. Ta osobista ciąży i uciska, drga w sercu i wzrusza, bo jest związana nierozerwalnym węzłem z moją biografią - tą prywatną i tą społeczną. Tutaj się kształciłem: na Uniwersytecie Hebrajskim uzyskałem doktorat i zostałem mianowany profesorem nauk politycznych w Hajfie, w czasach gdy tamtejsza uczelnia działała pod patronatem Jerozolimy. To w Jerozolimie od 18 lat jestem posłem do Knesetu, a w 1992 r. zostałem wybrany na jego przewodniczącego. Na ziemi jerozolimskiej przeszedłem szmat drogi u boku Icchaka Rabina i Szimona Peresa. W tej ziemi pogrzebaliśmy Rabina obok grobu Teodora Herzla, duchowego ojca państwa żydowskiego.
Jerozolima religijna splata się z uniwersytecką. Wiara, przesądy i nauka - wszystko w jednym tyglu. Skierowane są nań oczy miliardów ludzi na całym świecie: żydów, chrześcijan i muzułmanów. Bo Jerozolima to źródło dumy, a równocześnie epicentrum krwawych konfliktów. Opowiadano mi kiedyś, że pierwszy brytyjski gubernator wojskowy Ronald Storrs tak określił Jerozolimę: "Jest to miasto, w którym każdy człowiek może wybrać odpowiadającą mu atmosferę i ulubiony wiek". W antologii jerozolimskiej poezji "Kamienny Ptak" znajdujemy list brytyjskiego żołnierza do matki: "Jerozolima przypomina mi buntującego się kamiennego ptaka, który na próżno usiłował wyzwolić się z objęć pana Boga". Hebrajski poeta Jehuda Amichaj pisał z kolei: "Jerozolima pragnęłaby, aby ci wszyscy, którzy ją kochają, kochali się również wzajemnie, ale wie, że jest to niemożliwe".
A może jednak? O takiej Jerozolimie, o ludzkim wymiarze, demokratycznej, dążącej do pokoju i porozumienia matce wszystkich religii, mógłbym powiedzieć: także ja jestem z tego miasta. Cieszy mnie, że poprzez sztukę możemy odkrywać piękno kultury polskiej i żydowskiej, współczes-nej i trochę zapomnianej. Możemy poprzez sztukę budować porozumienie między Polską a Izraelem, między Jerozolimą a Warszawą. Podtrzymujmy i umacniajmy kontakt, który udało się na nowo nawiązać, przecież mamy tak wiele wspólnego.
Nasze narody są niezwykle sentymentalne. Często ten sentymentalizm znajduje ujście w sztuce. Pewnie czasem szukacie nas w zaułkach krakowskiego Kazimierza albo w klezmerskich nutach płynących z jakiejś restauracyjki. Izrael-czycy także, mimo bolesnej przeszłości, odwiedzają te miejsca, aby wiedzieć, gdzie dawniej żyli ich przodkowie i czym się zajmowali. Niestety, takie poszukiwanie przeszłości wygląda trochę jak powrót człowieka na zgliszcza włas-nego domu. Ktoś taki ciągle ma nadzieję, że uratuje to, co dla niego najcenniejsze. Są i tacy Izraelczycy, którym trudno jest przełamać wewnętrzne opory, aby przyjechać do Polski. Nie mogą postawić stopy na ziemi, która jest przesiąknięta krwią ich przodków. Ciąg-le pamiętają niemieckie fabryki śmierci. Rozumiem tych ludzi, wiem, co czują, i wiem, że potrzebują czasu.
Cztery pory roku w Promnicach
Obecnie w Izraelu nasila się tendencja do odnajdywania swoich korzeni, w młodych ludziach coraz bardziej wzmaga się ciekawość, kim byli ich dziadkowie, babcie, co robili, gdzie mieszkali. Polska jest także źród-łem inspiracji dla wielu artystów z Izraela. Motyw tęsknoty za Polską często przewija się w twórczości tych artystów, którzy urodzili się już w Izraelu. Tak było w wypadku znanej malarki izraelskiej Nili Epstein. Artystka urodziła się w Jerozolimie, a pochodzi z rodziny polskich Żydów mieszkającej przed wojną w Chorzelach, blisko Ciechanowa i Ostrołęki. Oprócz malarstwa zajmuje się fotografią i rzeźbą w drewnie.
Polska wywarła ogromny wpływ na twórczość Nili Epstein. Artystka ma za sobą cztery wystawy swoich prac, głównie fotografii i malarstwa, które możemy podziwiać w galeriach, żydowskich restauracjach czy teatrach w Polsce. Twórczość Nili Epstein była prezentowana m.in. w Warszawie, Krakowie, Szczecinie, miastach Górnego Śląska i Podbeskidzia. Sponsorem wystaw był Zenon Sroczyński - współwłaściciel Helleny, największego krajowego producenta napojów, 38. na liście 100 najbogatszych Polaków "Wprost".
Kiedy Nili Epstein podróżowała po Polsce, wiele rzeczy wzbudziło jej zachwyt. Czasem były to małe drewniane domki, czasem roślinność, misternie przystrojone okna albo konkretne miejscowości, w których się zatrzymywała. Jedną z takich miejscowości były Promnice. Nili po mistrzowsku ujęła w swoim obiektywie urok czterech pór roku w Promnicach. Katalog wystawy tych fotografii artystka rozpoczęła słowami z pieśni chasydzkiej: "Wiedzcie, że każda trawka ma swoją melodię..." ("Pieśń traw").
O Promnicach pisała: "Miejsce, w którym natura może śpiewać swoje pieśni. Miejsce, w którym pod koniec zimy piętrzą się zaspy białego, cichego śniegu. Urodziłam się w gorącym kraju o nagich krajobrazach i niewielu rzekach. Promnice to dla mnie symbol raju utraconego. Jestem córką imigrantów z Polski, niosę z sobą brzemię wspomnień mojej rodziny, która żyła na tej ziemi od wieków. Pragnienie przeżywania, oglądania i zachowania pejzaży z Promnic wyraża moją tęsknotę do tych niezapomnianych miejsc i widoków. Wskutek zagłady wspomnienie urody polskiej natury roztrzaskało się na tysiące kawałków. Piękno, cisza i światło tutejszego zameczku myśliwskiego przeczą temu ciemnemu okresowi. Tutaj mogę pozbierać połamane skorupy i usłyszeć "Pieśń traw", którą słyszeli najwięksi mędrcy żydowscy w Polsce na przestrzeni setek lat. Kto wie, może uda się nam przeżyć znowu podobne błogosławione czasy i zbudować więź między naszymi narodami".
Kamienny ptak
Na wystawie "Kwiaty Jerozolimy" Epstein w subtelny sposób próbuje przenieść polskiego odbiorcę swoich dzieł w tak odległy, egzotyczny zakątek świata, jakim jest Izrael ze swoim magicznym miastem - Jerozolimą. Jest ona również bliska memu sercu. Jerozolima, Kamienny Ptak, jest moja, bardzo osobista, ale istnieje także Jerozolima narodowa, religijna i uniwersalna, a więc w pewnym sensie kosmopolityczna. Z każdą z nich jestem związany w inny sposób. Ta osobista ciąży i uciska, drga w sercu i wzrusza, bo jest związana nierozerwalnym węzłem z moją biografią - tą prywatną i tą społeczną. Tutaj się kształciłem: na Uniwersytecie Hebrajskim uzyskałem doktorat i zostałem mianowany profesorem nauk politycznych w Hajfie, w czasach gdy tamtejsza uczelnia działała pod patronatem Jerozolimy. To w Jerozolimie od 18 lat jestem posłem do Knesetu, a w 1992 r. zostałem wybrany na jego przewodniczącego. Na ziemi jerozolimskiej przeszedłem szmat drogi u boku Icchaka Rabina i Szimona Peresa. W tej ziemi pogrzebaliśmy Rabina obok grobu Teodora Herzla, duchowego ojca państwa żydowskiego.
Jerozolima religijna splata się z uniwersytecką. Wiara, przesądy i nauka - wszystko w jednym tyglu. Skierowane są nań oczy miliardów ludzi na całym świecie: żydów, chrześcijan i muzułmanów. Bo Jerozolima to źródło dumy, a równocześnie epicentrum krwawych konfliktów. Opowiadano mi kiedyś, że pierwszy brytyjski gubernator wojskowy Ronald Storrs tak określił Jerozolimę: "Jest to miasto, w którym każdy człowiek może wybrać odpowiadającą mu atmosferę i ulubiony wiek". W antologii jerozolimskiej poezji "Kamienny Ptak" znajdujemy list brytyjskiego żołnierza do matki: "Jerozolima przypomina mi buntującego się kamiennego ptaka, który na próżno usiłował wyzwolić się z objęć pana Boga". Hebrajski poeta Jehuda Amichaj pisał z kolei: "Jerozolima pragnęłaby, aby ci wszyscy, którzy ją kochają, kochali się również wzajemnie, ale wie, że jest to niemożliwe".
A może jednak? O takiej Jerozolimie, o ludzkim wymiarze, demokratycznej, dążącej do pokoju i porozumienia matce wszystkich religii, mógłbym powiedzieć: także ja jestem z tego miasta. Cieszy mnie, że poprzez sztukę możemy odkrywać piękno kultury polskiej i żydowskiej, współczes-nej i trochę zapomnianej. Możemy poprzez sztukę budować porozumienie między Polską a Izraelem, między Jerozolimą a Warszawą. Podtrzymujmy i umacniajmy kontakt, który udało się na nowo nawiązać, przecież mamy tak wiele wspólnego.
Więcej możesz przeczytać w 5/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.