Polacy, a nie Francuzi, Hiszpanie i Włosi, najlepiej strzegą zewnętrznych granic Unii Europejskiej Największe gangi przemytników zaczynają omijać Polskę. Po prostu przez nasze terytorium coraz trudniej się dostać na Zachód. Polska granica wschodnia stała się szczelna. Ci nieliczni przemytnicy, którym udaje się sforsować wschodnią granicę, są przechwytywani na zachodniej. W opinii Brukseli Polska najlepiej strzeże zewnętrznych granic wspólnoty. A jeszcze dwa lata temu straszono, że nasza wschodnia granica będzie najsłabszą rubieżą unii. I rzeczywiście, gdy we wrześniu 2003 r. reporterzy "Wprost" odwiedzili tam kilkanaście przejść, nad kilkoma z nich władzę sprawowali gangsterzy i przemytnicy. Ta władza została mocno ograniczona - bardziej niż w Grecji, Włoszech czy Hiszpanii. Potwierdzają to ostatnie wypady na wschodnią granicę Polski reporterów "Wprost" i telewizji TVN, współpracujących przy realizacji programu "Granice".
Według danych Interpolu, granice unii szturmuje co roku prawie pół miliona nielegalnych imigrantów. Do niedawna na głównych szlakach przemytniczych znajdowała się Polska. Stary przemytniczy szlak do Niemiec (zwany centralnym) - przez Kabul, Islamabad, Moskwę, Kijów i Warszawę - wskutek uszczelnienia polskich granic biegnie teraz przez Pragę i Bratysławę. Z danych czeskiej Straży Granicznej wynika, że w 2003 r. ze Słowacji przedostało się do Czech 10 tys. imigrantów. W Czechach na przerzut czeka obecnie 100 tys. ludzi. Także z Petersburga i Kaliningradu nie przerzuca się już przez Polskę kontrabandy. Łatwiej to robić przez terytorium Szwecji.
Dziurawy płot unii
Tak zwani starzy członkowie unii gorzej niż Polacy radzą sobie z przemytnikami. Grecy, Włosi, Portugalczycy i Hiszpanie dostają z Brukseli na uszczelnianie granic nawet czterokrotnie więcej niż my. Niedawno dofinansowanie na wzmocnienie kontroli ponad dwustu zatok morskich otrzymała Hiszpania. Półwysep Iberyjski od lat szturmują małe łódki, tratwy i kajaki z imigrantami z Afryki. Włochy zalewa z kolei fala imigrantów z Turcji, Albanii, Libanu i Tunezji. Włoska straż przybrzeżna kilka razy w tygodniu przechwytuje łódki z nielegalnymi imigrantami, nawet z Somalii.
Pod koniec 2004 r. za przemyt ludzi belgijski sąd skazał na dwa i pół roku więzienia legendę afrykańskiej muzyki Papę Wembę, zwanego kongijskim Presleyem. Kiedy przed dwoma laty Europol przeprowadził w siedemnastu portach lotniczych Europy operację o kryptonimie "Rio", w kilka godzin schwytano ponad czterystu nielegalnych imigrantów. Oznacza to, że granice starej unii wcale nie są szczelne.
Granica XXI wieku
Jeszcze kilka lat temu przemytnicy, którzy szturmowali polskie granice, mieli lepsze wyposażenie niż nasi pogranicznicy. Na ponad 460-kilometrowym odcinku granicy ochranianym przez Nadbużański Oddział Straży Granicznej funkcjonowało jedynie osiem strażnic. Dziś placówek jest siedemnaście i praktycznie nie sposób przejść granicy niepostrzeżenie, a co dopiero przemycić towary na większą skalę.
Dzięki funduszom z unii nasza Straż Graniczna kupiła ponad sto terenowych land roverów i mercedesów, sprzęt radiowy, systemy obserwacji dzienno-nocnej (za prawie 4 mln euro), elektroniczne czytniki paszportów, kilkaset motocykli Honda i austriackich KTM, śmigłowce, okręty dla Morskiego Oddziału Straży Granicznej, a także kamizelki kuloodporne czy gogle noktowizyjne. Na przejściach granicznych pojawiły się też bramki sygnalizujące przewożenie materiałów radioaktywnych. - Wreszcie podjęliśmy z przemytnikami równą walkę. Do naszej skuteczności przekonała się też Bruksela, która wysyła coraz mniej kontroli - mówi płk Andrzej Wójcik z Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Granica z Ukrainą na Bugu wydaje się wciąż łatwa do sforsowania, bo patrol pograniczników pilnuje 20-kilometrowego odcinka. To pozory, gdyż nowoczesny sprzęt umożliwia niemal pełną kontrolę.
W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy naszego członkostwa w unii na wschodniej granicy zatrzymano 632 nielegalnych imigrantów, podczas gdy rok wcześniej jedynie 199.
Podwyżka u przemytników
O szczelności polskich granic świadczy też wzrost cen wśród przemytników. Za przeprawę z Moskwy do Berlina przez Polskę trzeba już zapłacić 7 tys. dolarów od osoby, podczas gdy przed przystąpieniem Polski do unii nie żądano więcej niż 3 tys. dolarów. Ceny wzrosły, bo wpadki są nagminne: w ubiegłym roku funkcjonariusze z nadbużańskiego oddziału zatrzymali 160 organizatorów przerzutów.
Oczywiście nadal zdarzają się wypadki korumpowania strażników, ale polskie służby są coraz skuteczniejsze w ich wykrywaniu. W 2003 r. pod zarzutem korupcji zatrzymano 50 funkcjonariuszy. W sierpniu 2004 r. aresztowano dowódców strażnicy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Skryhiczynie koło Dubienki. Majorowi Mariuszowi S. i chorążemu Piotrowi S. postawiono 28 zarzutów, w tym działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.
Gotowi na Schengen
Prawdziwym wyzwaniem będzie przystąpienie Polski do układu z Schengen. Przybysze ze Wschodu zwykle nie mają szans na wizę do państw, które zawarły ten układ. Do Polski mogą natomiast wjechać legalnie na łatwą do uzyskania wizę turystyczną. Potem czekają na okazję sforsowania granicy na Odrze i Nysie. Jednym z warunków przyjęcia nas do grupy Schengen jest wprowadzenie jednolitego systemu ewidencyjnego osób, które przekraczając granicę, naruszyły prawo. Jak zapewnia porucznik Mirosław Szaciłło z Komendy Głównej Straży Granicznej, wszystkie jednostki straży mają już dostęp do jednolitej bazy danych. Będziemy gotowi na przystąpienie do układu z Schengen w ciągu dwóch lat.
W ostatnich miesiącach polska granica wschodnia stała się jedną z najbardziej szczelnych w unii. Ten przykład pokazuje, że tzw. renta zacofania może być atutem, bo w krótkim czasie można nie tylko osiągnąć unijne standardy, ale wręcz je tworzyć.
Więcej możesz przeczytać w 4/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.