- Jedna pani inżynier z Konina, nazwisko znane redakcji, została wybrana na senatora. Pani inżynier kandydowała z SLD, zdobyła zdrowo ponad 3 tysiące głosów i tryumfowała nad kandydatami opozycji. Widać miała większą rodzinę. Ale wiadomość, że Konin ma prawo wybierać kogoś do Senatu, przekonała nas
o konieczności jego zniesienia. Oczywiście Konina, nie Senatu.
Powyższą notkę (w końcu kawał porządnej publicystyki politycznej) mamy zamiar wysłać na organizowany przez marszałka Senatu doroczny konkurs dla dziennikarzy na temat publicystyki o Senacie i zakasować rywali. Główną nagrodą jest pewnie jakiś gustowny buzdygan (w końcu to marszałek organizuje!) albo misiurka.
Inna pani, tym razem z Warszawy, została członkiem Krajowej Rady Tego i Owego. Anna Szydłowska była sobie urzędniczką w biurze rady i przyjaciółką szefowej, Danuty Waniek, aż tu prezydent ją powołał. Teraz więc z nominacji Aleksandra Kwaśniewskiego zasiadają w Krajowej Radzie Tego i Owego trzy blondynki: Danka, Bronka z "Daleko od szosy" i pani Ania. Czyli seks, drugs & rock and roll. Tylko nie wiemy, kto jest kim.
Pani Ania wskoczyła do rady w miejsce Włodzimierza Czarzastego, który zostawił wszystko i poświęcił się bez reszty Ordynackiej. Przy okazji wyznał nam, że swego czasu należał do ROAD! Była kiedyś taka prababka Unii Wolności z Adamem Michnikiem, Zbigniewem Bujakiem i Władysławem Frasyniukiem w rolach głównych. A rewelacyjną nazwę (Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna) wymyśliła podobno sama wicenaczelna "Gazety Wyborczej" Helena Łuczywo!
I pomyśleć, że tak niewiele brakowało, by Czarzasty zasiadał teraz w radzie nadzorczej Agory.
Nowym Ungierem pana prezydenta będzie Waldemar Dubaniowski, którego cechą charakterystyczną jest to, że jest powszechnie lubiany, z tajemniczych przyczyn, uważany za fachowca wszech dziedzin, oraz to, że jest na "ty" z trzema czwartymi ludności miasta stołecznego. Pozostała jedna czwarta to pacholęta do siódmego roku życia.
A nowym Siwcem w BBN został Jerzy Bahr, z zawodu ambasador. Jako że u prezydenta roboty nie ma zbyt wiele, może teraz wystąpić w Polsacie w programie "Bar 7: atak Bahrmanów".
Uderz w Eureko, nożyce się odezwą. Jak tylko okazało się, że Eureko chciało kupić PZU za forsę PZU (to skądinąd słuszne, kto by własne pieniądze marnował), błyskawicznie odezwał się obrońca Eureko mec. Aleksander Kwaśniewski. "Dokumenty wyraźnie, twardo wskazują, że były to środki własne Eureko" - przekonywał prezydent, który co jak co, ale kasę liczyć potrafi.
Ech, ta prasa brukowa! Pewna gazeta na "Fa" wywaliła na okładkę informację, że "Aleksander Kwaśniewski pracuje 100 godzin tygodniowo". A później będą musieli prostować drobnym maczkiem na 9. stronie, że nie tygodniowo, ale rocznie.
Jeszcze nie zaczęła pracy, a już jest zabawnie. Mowa o komisji śledczej do sprawy PZU, która na swego szefa wybrała Janusza Dobrosza (LPR), choć to czerwoni mieli w niej przewagę. Tyle że posłowie SLD tak głosowali, żeby broń Boże nie wygrał ten odszczepieniec z SDPL Bogdan Lewandowski. Borówki wściekłe, borówki oburzone, borówki się pieklą. Cóż, nas to nie dziwi. Wszak powiedział poeta: "Jest ONR-u spadkobiercą Partia".
Rozmowa fotoreporterów z Sejmu: "Która to jest ta Senyszyn?". "No ta, taka skórkowa."
Więcej możesz przeczytać w 4/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.