W Izraelu istnieje bezprecedensowe poparcie dla hojnego kompromisu z Palestyńczykami Upór George`a Busha w walce z terroryzmem sprzyjał pogłębieniu przyjaznych stosunków izraelsko-amerykańskich. Przyczyniły się do tego także bliskie kontakty prezydenta Stanów Zjednoczonych z premierem Izraela Arielem Szaronem, ponowne zwycięstwo Busha w wyborach i odejście Arafata. To wszystko stworzyło odpowiednią atmosferę geopolityczną do zawiązania się koalicji Likudu z Partią Pracy, czyli Avodą.
Dziedzictwo Ben Guriona
W ostatnich wyborach parlamentarnych izraelska lewica poniosła klęskę, ale jednocześnie jej ideowo-polityczne fundamenty pozostały nienaruszone. Partia Pracy osłabła od poważnych ciosów i straciła znaczną część zaufania społeczeństwa, ale jej idee i kodeks polityczno-państwowy odżyły, wpływając na program prawicy. Szaron zaakceptował polityczny realizm izraelskiej socjaldemokracji i w tym sensie jest kontynuatorem dróg Davida Ben Guriona i Menachema Begina. Polityczne dziedzictwo historycznej partii Mapai (poprzedniczki Avody), a nawet jeszcze wcześniejszej Maarach, okazało się trwałe. Wyrazem tego były gotowość do "bolesnego kompromisu" przed wyborami parlamentarnymi z 2003 r., podczas wyborówi po nich, a także świadomość, że państwo palestyńskie w ten czy inny sposób zostanie utworzone.
Wyborcze zwycięstwo umiarkowanej prawicy nie powinno przesłaniać tego, że ideologia historycznej prawicy poniosła porażkę wobec skomplikowanej i dynamicznej rzeczywistości politycznej. Skutkiem jest m.in. gotowość do pożegnania się z pomysłem "Eretz Izrael" (czyli biblijnej ojczyzny narodu żydowskiego, która zainspirowała ruch syjonistyczny - red.)
w sensie historyczno-biblijnym. Ten pomysł w ciągu tylko jednego pokolenia stał się czymś między dziwactwem a naiwnością. Lewica zaś za życia jednego pokolenia odważyła się narzucić społeczeństwu pogląd, że autonomia narodu palestyńskiego jest tylko kwestią czasu. Herbert Marcuse, apologeta filozofii nowej lewicy, powiedział kiedyś, że "dzisiejsze protesty są programami na jutro". Protesty izraelskiej lewicy wpłynęły na program rządu Szarona (77 lat) - Peresa (82 lata). To ważne doświadczenie historyczne.
Polityka duetów
Nawiązując do teorii elit w wydaniu socjologa Roberta Michelsa ("żelazna reguła oligarchii"), można wręcz mówić o żelaznej regule realizmu w izraelskiej polityce, której uosobieniem są wielkie duety przywódców, zarówno z jednej strony sceny politycznej (Rabin - Peres), jak i z przeciwstawnych obozów (Netaniahu - Barak, a teraz Szaron - Peres), mające olbrzymi wpływ na kulturę polityczną kraju. Dziś w izraelskim społeczeństwie istnieje jednak bezprecedensowo duża liczba zwolenników szerokiej koalicji politycznej, która wypełni próżnię między skrajną prawicą a radykalną lewicą. Istnieje więc realna możliwość utworzenia dużej siły politycznej, która będzie dążyć do prawdziwej umowy pokojowej i hojnego kompromisu historycznego z narodem palestyńskim.
W ostatnich wyborach parlamentarnych izraelska lewica poniosła klęskę, ale jednocześnie jej ideowo-polityczne fundamenty pozostały nienaruszone. Partia Pracy osłabła od poważnych ciosów i straciła znaczną część zaufania społeczeństwa, ale jej idee i kodeks polityczno-państwowy odżyły, wpływając na program prawicy. Szaron zaakceptował polityczny realizm izraelskiej socjaldemokracji i w tym sensie jest kontynuatorem dróg Davida Ben Guriona i Menachema Begina. Polityczne dziedzictwo historycznej partii Mapai (poprzedniczki Avody), a nawet jeszcze wcześniejszej Maarach, okazało się trwałe. Wyrazem tego były gotowość do "bolesnego kompromisu" przed wyborami parlamentarnymi z 2003 r., podczas wyborówi po nich, a także świadomość, że państwo palestyńskie w ten czy inny sposób zostanie utworzone.
Wyborcze zwycięstwo umiarkowanej prawicy nie powinno przesłaniać tego, że ideologia historycznej prawicy poniosła porażkę wobec skomplikowanej i dynamicznej rzeczywistości politycznej. Skutkiem jest m.in. gotowość do pożegnania się z pomysłem "Eretz Izrael" (czyli biblijnej ojczyzny narodu żydowskiego, która zainspirowała ruch syjonistyczny - red.)
w sensie historyczno-biblijnym. Ten pomysł w ciągu tylko jednego pokolenia stał się czymś między dziwactwem a naiwnością. Lewica zaś za życia jednego pokolenia odważyła się narzucić społeczeństwu pogląd, że autonomia narodu palestyńskiego jest tylko kwestią czasu. Herbert Marcuse, apologeta filozofii nowej lewicy, powiedział kiedyś, że "dzisiejsze protesty są programami na jutro". Protesty izraelskiej lewicy wpłynęły na program rządu Szarona (77 lat) - Peresa (82 lata). To ważne doświadczenie historyczne.
Polityka duetów
Nawiązując do teorii elit w wydaniu socjologa Roberta Michelsa ("żelazna reguła oligarchii"), można wręcz mówić o żelaznej regule realizmu w izraelskiej polityce, której uosobieniem są wielkie duety przywódców, zarówno z jednej strony sceny politycznej (Rabin - Peres), jak i z przeciwstawnych obozów (Netaniahu - Barak, a teraz Szaron - Peres), mające olbrzymi wpływ na kulturę polityczną kraju. Dziś w izraelskim społeczeństwie istnieje jednak bezprecedensowo duża liczba zwolenników szerokiej koalicji politycznej, która wypełni próżnię między skrajną prawicą a radykalną lewicą. Istnieje więc realna możliwość utworzenia dużej siły politycznej, która będzie dążyć do prawdziwej umowy pokojowej i hojnego kompromisu historycznego z narodem palestyńskim.
Więcej możesz przeczytać w 4/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.