Putin nie będzie odnowicielem, ale grabarzem Rosji Chłopiec, który w tej chwili przychodzi na świat w Rosji, będzie żyć 57 lat, a więc krócej niż jego rówieśnik w Bangladeszu. - Biorąc pod uwagę liczbę ludności, stan zdrowia i perspektywy na przyszłość, trzeba stwierdzić, że ten kraj upada. Z każdym rokiem będzie coraz gorzej - mówi o Rosji Nicholas Eberstadt, demograf i ekonomista z American Enterprise Institute. Nawet milion mieszkańców Rosji ubywałoby rocznie od upadku Związku Radzieckiego (w 1991 r.), gdyby nie wielka fala przybyszy z byłych republik ZSRR, którzy zdecydowali się przenieść na terytorium Federacji Rosyjskiej (ponad 3 mln osób w latach 1992-2000). Nawet oni nie byli jednak w stanie powstrzymać raptownego wyludnienia, następującego wskutek nadwyżki zgonów nad narodzinami.
O połowę mniej Rosjan?
W 1991 r. Rosja miała 149 mln mieszkańców. Dziś Federacja Rosyjska ma ich około 144 mln, a jeszcze w tym półwieczu ich liczba spadnie o ponad 44 mln. Według bardziej realistycznych szacunków, nastąpi to już w najbliższych 15 latach, a w 2050 r. Rosjan będzie nie więcej niż 75 mln! Jeśli tak się stanie, to za życia jednego pokolenia liczba zmniejszy się o połowę.
Prognozy nie uwzględniają demograficznych skutków zachorowań na AIDS, które przybierają w Rosji skalę wielkiej epidemii, porównywalnej tylko z krajami afrykańskimi. - Rosja, tak jak Afryka, wręcz oddala się od cywilizowanego świata pod względem postępu w dziedzinie opieki zdrowotnej - ubolewa Eberstadt. Świadczą o tym choćby dane na temat zarażeń syfilisem - w Holandii na 100 tys. mieszkańców zakażona jest jedna osoba, w Turcji - pięć, a w Rosji - aż 144 osoby. Doktor Walentin Pokrowski, szef Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych, w 2003 r. alarmował Dumę, że za rok może być w Rosji ponad 1,5 mln nosicieli HIV, a w niektórych miastach, jak Irkuck czy Samara, już 1 proc. dorosłych jest zakażonych, co określane jest jako "krytyczna granica". Wadim Pokrowski, syn Walentina, kierujący federalnym centrum do spraw AIDS, sądzi, że tak wielka liczba zakażonych może doprowadzić do całkowitego paraliżu kulejącej rosyjskiej służby zdrowia. Może wręcz zniszczyć całe państwo, biorąc pod uwagę szacunki Banku Światowego, według których do 2020 r. będzie w Rosji aż 5 mln (połowa ludności Czech) zakażonych HIV. Inne prognozy mówią nawet o trzykrotnie większej liczbie, co oznaczałoby, że zarażony może być nawet co piąty mieszkaniec Rosji!
Przy takiej skali zachorowań na leczenie chorych nie starczy całego budżetu państwa, a PKB będzie się kurczyć co najmniej o kilka procent rocznie. Tymczasem dane dotyczące stanu świadomości społeczeństwa są zatrważające - większość Rosjan wierzy, iż AIDS można się zarazić drogą kropelkową, a trzy czwarte, że zarażenie może spowodować ukąszenie komara.
Nakrywanie czapkami?
Rosjanie nieodwołalnie stracą status najliczniejszego narodu Europy - będzie ich mniej nie tylko niż Niemców i Turków, ale nawet niż Brytyjczyków czy Hiszpanów. Największemu pod względem obszaru państwu świata może grozić implozja gospodarcza. Wyludnienie ogromnych terytoriów może spowodować powstanie geopolitycznej białej plamy na mapie świata, a wtedy po "masę upadłościową" po niedawnym supermocarstwie (zwłaszcza po jego surowce) wyciągną ręce ludy południa - na przykład Chińczycy, którzy już coraz energiczniej sadowią się na Syberii, czy państwa muzułmańskie. Zapowiedź "nakrywania czapkami" Rosji, sformułowana kiedyś przez Chińczyków, zostanie zrealizowana.
Największym problemem dla Rosjan jest to, że nie są w stanie stawić czoła wyzwaniu, jakim jest katastrofa demograficzna. Państwo rosyjskie w historii definiowało swą wielkość głównie poprzez zdobycze terytorialne. To myślenie w dalszym ciągu pokutuje wśród rosyjskich elit. Byłe republiki Moskwa nadal określa mianem "bliskiej zagranicy" i najchętniej ponownie by je zagarnęła. Te starania są jednak z góry skazane na klęskę. Do 2015 r. o jedną trzecią zmniejszy się liczba uczniów w szkołach, ubędzie kilka milionów pracowników. Rosjanie nie będą też w stanie utrzymać armii - ostatniego symbolu supermocarstwowego statusu, z którego utratą Rosja nie chce się pogodzić.
Wiecznie pijani, wiecznie młodzi
Prezydent Putin jeszcze na początku swej pierwszej kadencji w 2000 r. zapowiadał, że zahamowanie raptownego wyludniania się kraju będzie jednym z jego priorytetów. Firmy pogrzebowe w Sankt Petersburgu są jednak jednymi z najlepiej prosperujących przedsiębiorstw. Połowa zmarłych to ofiary przemocy i samobójcy. Dużo osób ginie też w wypadkach i umiera na zawał serca. W połowie lat 90. wypadków samochodowych było w Rosji tyle, ile w USA, choć liczba samochodów w Rosji odpowiada jednemu procentowi aut posiadanych przez Amerykanów.
Najbardziej zabójczy jest jednak styl życia Rosjan. Alkohol jest w tym kraju najmocniejszym władcą - dwie trzecie zgonów mężczyzn poniżej 55. roku życia jest spowodowanych właśnie nadużywaniem alkoholu (najczęściej podłej jakości wódki albo bimbru). Wieczno pjanyj, wieczno małodoj - śpiewa popularny zespól rockowy Smysłowyje Galucynacji. Nic dziwnego, że średnia życia mężczyzn w Rosji to zaledwie 57 lat (według Państwowego Komitetu Statystyki) - o 20 lat mniej niż w Europie Zachodniej.
W całym okresie po rozpadzie ZSRR na terytorium Federacji Rosyjskiej zmarło 10 mln więcej ludzi, niż się urodziło. W pierwszej dekadzie po upadku komunizmu liczba narodzin zmalała o połowę. Z powodu powszechnej aborcji i wzrostu chorób przenoszonych drogą płciową 15 proc. par w ogóle nie ma szans na potomstwo. W latach 2010-2025 liczba kobiet w wieku 20-29 lat, a więc w najlepszym wieku rozrodczym, zmaleje w Rosji z 11,5 mln do 6 mln. Rosyjskie Ministerstwo Zdrowia w końcu 2002 r. uznało, że aż 60 proc. rosyjskich dzieci cierpi na choroby układu pokarmowego, nerwice i zaburzenia ruchu. Według rosyjskiego oddziału Światowej Organizacji Zdrowia, tylko jedno na dziesięcioro dzieci rodzi się zdrowe. To skutek złego stanu zdrowia większości matek; połowa kobiet w ciąży jest niedożywiona.
Kronika zapowiedzianej śmierci narodu
Gwałtowne wyludnianie się Rosji oraz problemy zdrowotne i żywieniowe to kronika zapowiadanej od dawna śmierci społeczeństwa. Przerażające skutki eksperymentów z zakresu inżynierii społecznej i gospodarki, owocujące m.in. katastrofą ekologiczną, obciążały kolejne pokolenia. Murray Feshbach, obecnie ekspert Woodrow Wilson International Center, już w latach 70. ubiegłego wieku twierdził, że ZSRR grozi rychły upadek - głównie z powodu złego stanu zdrowia ludzi spowodowanego dewastacją środowiska naturalnego. Podczas gdy kremlinolodzy wróżyli z fusów pałacowych intryg, Feshbach prowadził poważną analizę rosyjskiego społeczeństwa. Dziś mówi o "epokowym przekształceniu tej części świata". - Nie wiem, czy Rosja umrze, ale wiem, że będzie słaba i niestabilna, tym bardziej że władze nie robią nic, by temu przeciwdziałać - uważa Feshbach.
Receptą na demograficzne perturbacje Rosji mogłoby być otwarcie się na masową imigrację. - Ale to nie jest dziś możliwe w tym kraju - twierdzi Timothy Heleniak, autor raportów dla Banku Światowego na temat demografii i migracji w Rosji. Jak przestrzega Dmitrij Trenin z moskiewskiego Carnegie Center, władza Putina, który buduje atmosferę "oblężonej twierdzy", może się przekształcić z autorytarnych rządów w ksenofobiczną dyktaturę, zwłaszcza że nakręcaniu tego typu nastrojów będą sprzyjać zbliżające się obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej, zwanej nadal w Rosji wielką wojną ojczyźnianą. Jeśli tak się stanie, to Putin nie będzie - jak tego pragnie - odnowicielem, ale grabarzem Rosji.
W 1991 r. Rosja miała 149 mln mieszkańców. Dziś Federacja Rosyjska ma ich około 144 mln, a jeszcze w tym półwieczu ich liczba spadnie o ponad 44 mln. Według bardziej realistycznych szacunków, nastąpi to już w najbliższych 15 latach, a w 2050 r. Rosjan będzie nie więcej niż 75 mln! Jeśli tak się stanie, to za życia jednego pokolenia liczba zmniejszy się o połowę.
Prognozy nie uwzględniają demograficznych skutków zachorowań na AIDS, które przybierają w Rosji skalę wielkiej epidemii, porównywalnej tylko z krajami afrykańskimi. - Rosja, tak jak Afryka, wręcz oddala się od cywilizowanego świata pod względem postępu w dziedzinie opieki zdrowotnej - ubolewa Eberstadt. Świadczą o tym choćby dane na temat zarażeń syfilisem - w Holandii na 100 tys. mieszkańców zakażona jest jedna osoba, w Turcji - pięć, a w Rosji - aż 144 osoby. Doktor Walentin Pokrowski, szef Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych, w 2003 r. alarmował Dumę, że za rok może być w Rosji ponad 1,5 mln nosicieli HIV, a w niektórych miastach, jak Irkuck czy Samara, już 1 proc. dorosłych jest zakażonych, co określane jest jako "krytyczna granica". Wadim Pokrowski, syn Walentina, kierujący federalnym centrum do spraw AIDS, sądzi, że tak wielka liczba zakażonych może doprowadzić do całkowitego paraliżu kulejącej rosyjskiej służby zdrowia. Może wręcz zniszczyć całe państwo, biorąc pod uwagę szacunki Banku Światowego, według których do 2020 r. będzie w Rosji aż 5 mln (połowa ludności Czech) zakażonych HIV. Inne prognozy mówią nawet o trzykrotnie większej liczbie, co oznaczałoby, że zarażony może być nawet co piąty mieszkaniec Rosji!
Przy takiej skali zachorowań na leczenie chorych nie starczy całego budżetu państwa, a PKB będzie się kurczyć co najmniej o kilka procent rocznie. Tymczasem dane dotyczące stanu świadomości społeczeństwa są zatrważające - większość Rosjan wierzy, iż AIDS można się zarazić drogą kropelkową, a trzy czwarte, że zarażenie może spowodować ukąszenie komara.
Nakrywanie czapkami?
Rosjanie nieodwołalnie stracą status najliczniejszego narodu Europy - będzie ich mniej nie tylko niż Niemców i Turków, ale nawet niż Brytyjczyków czy Hiszpanów. Największemu pod względem obszaru państwu świata może grozić implozja gospodarcza. Wyludnienie ogromnych terytoriów może spowodować powstanie geopolitycznej białej plamy na mapie świata, a wtedy po "masę upadłościową" po niedawnym supermocarstwie (zwłaszcza po jego surowce) wyciągną ręce ludy południa - na przykład Chińczycy, którzy już coraz energiczniej sadowią się na Syberii, czy państwa muzułmańskie. Zapowiedź "nakrywania czapkami" Rosji, sformułowana kiedyś przez Chińczyków, zostanie zrealizowana.
Największym problemem dla Rosjan jest to, że nie są w stanie stawić czoła wyzwaniu, jakim jest katastrofa demograficzna. Państwo rosyjskie w historii definiowało swą wielkość głównie poprzez zdobycze terytorialne. To myślenie w dalszym ciągu pokutuje wśród rosyjskich elit. Byłe republiki Moskwa nadal określa mianem "bliskiej zagranicy" i najchętniej ponownie by je zagarnęła. Te starania są jednak z góry skazane na klęskę. Do 2015 r. o jedną trzecią zmniejszy się liczba uczniów w szkołach, ubędzie kilka milionów pracowników. Rosjanie nie będą też w stanie utrzymać armii - ostatniego symbolu supermocarstwowego statusu, z którego utratą Rosja nie chce się pogodzić.
Wiecznie pijani, wiecznie młodzi
Prezydent Putin jeszcze na początku swej pierwszej kadencji w 2000 r. zapowiadał, że zahamowanie raptownego wyludniania się kraju będzie jednym z jego priorytetów. Firmy pogrzebowe w Sankt Petersburgu są jednak jednymi z najlepiej prosperujących przedsiębiorstw. Połowa zmarłych to ofiary przemocy i samobójcy. Dużo osób ginie też w wypadkach i umiera na zawał serca. W połowie lat 90. wypadków samochodowych było w Rosji tyle, ile w USA, choć liczba samochodów w Rosji odpowiada jednemu procentowi aut posiadanych przez Amerykanów.
Najbardziej zabójczy jest jednak styl życia Rosjan. Alkohol jest w tym kraju najmocniejszym władcą - dwie trzecie zgonów mężczyzn poniżej 55. roku życia jest spowodowanych właśnie nadużywaniem alkoholu (najczęściej podłej jakości wódki albo bimbru). Wieczno pjanyj, wieczno małodoj - śpiewa popularny zespól rockowy Smysłowyje Galucynacji. Nic dziwnego, że średnia życia mężczyzn w Rosji to zaledwie 57 lat (według Państwowego Komitetu Statystyki) - o 20 lat mniej niż w Europie Zachodniej.
W całym okresie po rozpadzie ZSRR na terytorium Federacji Rosyjskiej zmarło 10 mln więcej ludzi, niż się urodziło. W pierwszej dekadzie po upadku komunizmu liczba narodzin zmalała o połowę. Z powodu powszechnej aborcji i wzrostu chorób przenoszonych drogą płciową 15 proc. par w ogóle nie ma szans na potomstwo. W latach 2010-2025 liczba kobiet w wieku 20-29 lat, a więc w najlepszym wieku rozrodczym, zmaleje w Rosji z 11,5 mln do 6 mln. Rosyjskie Ministerstwo Zdrowia w końcu 2002 r. uznało, że aż 60 proc. rosyjskich dzieci cierpi na choroby układu pokarmowego, nerwice i zaburzenia ruchu. Według rosyjskiego oddziału Światowej Organizacji Zdrowia, tylko jedno na dziesięcioro dzieci rodzi się zdrowe. To skutek złego stanu zdrowia większości matek; połowa kobiet w ciąży jest niedożywiona.
Kronika zapowiedzianej śmierci narodu
Gwałtowne wyludnianie się Rosji oraz problemy zdrowotne i żywieniowe to kronika zapowiadanej od dawna śmierci społeczeństwa. Przerażające skutki eksperymentów z zakresu inżynierii społecznej i gospodarki, owocujące m.in. katastrofą ekologiczną, obciążały kolejne pokolenia. Murray Feshbach, obecnie ekspert Woodrow Wilson International Center, już w latach 70. ubiegłego wieku twierdził, że ZSRR grozi rychły upadek - głównie z powodu złego stanu zdrowia ludzi spowodowanego dewastacją środowiska naturalnego. Podczas gdy kremlinolodzy wróżyli z fusów pałacowych intryg, Feshbach prowadził poważną analizę rosyjskiego społeczeństwa. Dziś mówi o "epokowym przekształceniu tej części świata". - Nie wiem, czy Rosja umrze, ale wiem, że będzie słaba i niestabilna, tym bardziej że władze nie robią nic, by temu przeciwdziałać - uważa Feshbach.
Receptą na demograficzne perturbacje Rosji mogłoby być otwarcie się na masową imigrację. - Ale to nie jest dziś możliwe w tym kraju - twierdzi Timothy Heleniak, autor raportów dla Banku Światowego na temat demografii i migracji w Rosji. Jak przestrzega Dmitrij Trenin z moskiewskiego Carnegie Center, władza Putina, który buduje atmosferę "oblężonej twierdzy", może się przekształcić z autorytarnych rządów w ksenofobiczną dyktaturę, zwłaszcza że nakręcaniu tego typu nastrojów będą sprzyjać zbliżające się obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej, zwanej nadal w Rosji wielką wojną ojczyźnianą. Jeśli tak się stanie, to Putin nie będzie - jak tego pragnie - odnowicielem, ale grabarzem Rosji.
Więcej możesz przeczytać w 4/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.