W Liverpoolu ożył duch generacji LSD Cała generacja się wtedy nastroiła, pobudziła, przeżyła euforię, a potem wielu odpadło i znalazło się na marginesie społeczeństwa. A wszystko to głównie pod wpływem zmieniającego percepcję narkotyku LSD, opartego na kwasie lizergowym. Narkotyk - zwany kwasem - wynalazł w 1938 r. szwajcarski chemik Albert Hoffman. W połowie lat 60. Augustus Owsley Stanley III przetworzył wynalazek Hoffmana i nadał mu postać tabletki. W styczniu 1966 r. w Fillmore Hill w Kalifornii naraz 2400 osób wzięło "kwas" i odleciało. Był to początek legendy LSD. O ukształtowanym w latach 60. XX wieku pokoleniu miłośników "kwasu" mówiło się potem jako o generacji psychodelii.
Wedle słownika, psychodelia to "stan umysłu nacechowany spokojem, wzmożoną wrażliwością na przyjemne bodźce i skłonnością do estetycznych zachwytów". O kulturze generacji psychodelii opowiada wystawa "Summer of Love" ("Lato miłości") otwarta w Tate Gallery w Liverpoolu (do 25 września). Tuż obok Tate znajduje się słynne muzeum The Beatles, którzy sławili LSD w piosence "Lucy in the Sky with Diamonds". "Chciałem przytulić wszystkich i powiedzieć, jak bardzo ich kocham. Wtem pokój zaczął się ruszać i jakby rozpoczęła się trzecia wojna światowa" - wspominał eks-bitels George Harrison swoje przeżycia po zażyciu LSD.
Era psychodelii
Termin "psychodelia" wymyślił Humphrey Osmond - w liście do Aldousa Huxleya
z 1956 r. Karierę to słowo zrobiło jednak 10 lat później, w czasach hipisowskich. Pierwszą znaną piosenkę, która wychwala LSD, nagrał w Kalifornii zespół The Gamblers. Nazwali ją "LSD-25". "Kwas" promowali nie tylko członkowie komun hipisowskich, ale także m.in. pisarz Ken Kesey ("Lot nad kukułczym gniazdem") czy wykładowca Uniwersytetu Harvarda dr Timothy Leary. Słowo "psychodelia" przylgnęło do hipisowskiej kontrkultury nie tylko z powodu narkotyków. Doskonale oddawało jej charakter: emocjonalny, pacyfistyczny, kontemplacyjny.
Na wystawie w Liverpoolu można się poczuć jak po zażyciu "kwasu". Już w pierwszej sali mamy pole pełne kolorowych kwiatów - to wielkie postery, na których maki, liście marihuany i inne rośliny eksplodują psychodeliczną tęczą. Jeden z plakatów zaprasza na wielką imprezę w londyńskim Hyde Parku, na której uczestnicy mają się raczyć marihuaną, słuchać muzyki i oddawać wolnej miłości. Organizator wystawy Christoph Grunnberg w rozmowie z "Wprost" zauważa, że sztuka psychodeliczna była przez ostatnie trzy dekady lekceważona. Wystawa "Lato miłości" dowodzi tymczasem, że współczesna popkultura bardzo wiele zawdzięcza erze psychodelii.
Część jednej z sal poświęcono najsławniejszym mieszkańcom Liverpoolu i najsłynniejszym przedstawicielom kultury psychodelii, czyli The Beatles. Pełno jest tam ręcznie kolorowanych fotografii i wszelkiej maści kolaży. Obok nich powieszono ekran, na którym wyświetlany jest film z Brigitte Bardot w roli głównej "The Devil is English" ("Diabeł ma postać Anglika"). Tuż przy ekranie, na ogromnym zdjęciu, widnieje roześmiana para młoda w rolls-roysie. To wracający z własnego ślubu Mick i Blanca Jaggerowie, inni bardzo znani przedstawiciele kultury psychodelii. Mick trzyma w palcach jointa. A obok mamy trójwymiarową okładkę jednej z płyt jego Stonesów.
Na liverpoolskiej wystawie można oczywiście też oglądać same "kwasy", czyli papierki nasączone LSD - oprawione w ramki jak dzieła sztuki. Jeden z nich jest zrobiony w formie telegramu Western Union, na innym widnieją diamenty, a z jeszcze innego patrzy na nas oko Horusa. Artyści projektujący piktoriały na halucynogennych kartonikach są oczywiście anonimowi.
Warhol w polskim domu
Nazwisk głośnych artystów jest na liverpoolskiej wystawie mało, a właściwie jest jedno - Andy Warhol. Pokazano m.in. jego plakat reklamujący wytwórnię płytową RCA: przedstawia wielką świnię pomalowaną w kolorowe kwiaty. W jednej z sal można zobaczyć kultowy film Warhola "Exploding Plastic Inevitable", będący zapisem imprezy, jaką zorganizował Andy Warhol wraz ze swoim zespołem The Velvet Underground. Ta psychodeliczna impreza odbyła się w 1966 r. w Polskim Domu Narodowym w Nowym Jorku.
Rarytasem ekspozycji jest porsche należące do piosenkarki Janis Joplin - symbolu i psychodelii, i pokolenia dzieci kwiatów. To auto wymalował przyjaciel Janis - Dave Richards, znany ze scenografii do "Odysei kosmicznej 2001" Stanleya Kubricka. W tej samej sali co porsche Joplin znajduje się praca Wernera Pantona "Fantasy Landscape" - pluszowy pokój, do którego może wejść kilka osób i - niekoniecznie po "kwasie" - tam odjechać.
Kwaśna rewolucja
Rockowa psychodelia wprowadziła na estrady spektakl, jakiego przedtem nie było: integralną częścią koncertów stały się eksperymenty ze światłem, filmami, slajdami czy tworzonymi na poczekaniu kolorowymi kompozycjami. Psychodeliczny rock miał być narkotykiem dla oczu. Takie miały być też plakaty i okładki płytowe - w pstrokatych kolorach, o kalejdoskopowych wzorach. Prekursorzy muzycznej psychodelii obecni na wystawie w Liverpoolu to zespoły Jefferson Airpalne, Great Society czy Grateful Dead. Właściwie wszyscy wyróżniający się artyści tamtego czasu mieli psychodeliczne momenty: The Beatles, The Rolling Stones, The Byrds, The Doors, Vanilla Fudge, Janis Joplin czy Eric Clapton.
Psychodelia szybko wykroczyła poza ramy muzyki. Powstawały filmy, sztuki czy pokazy mody i psychodeliczna prasa. W 1966 r. poeta Allan Cohen założył gazetę "San Francisco Oracle". Szef artystyczny pisma Gabe Katz przetwarzał teksty w grafiki, wprowadził nieregularne szpalty odbite w różnych kolorach. Na nie nakładał rysunki i zdjęcia.
Joga, okultyzm, teorie Williama Reicha o seksualnym wyzwoleniu, buddyzm, zen, psychoanaliza Junga, maoizm czy baśnie Tolkiena - to była pożywka psychodelii. Końcówka kwaśnej rewolucji była już żałosna: w zastraszającym tempie przybywało młodocianych prostytutek i narkomanów. W ciągu roku psychodeliczna dzielnica San Francisco Haight Ashbury stała się wielkim śmietnikiem budynków, rzeczy i ludzi. Pionierzy ruchu masowo uciekali poza miasta, zakładając komuny. Jedyne, co przetrwało, to muzyka i sztuka tamtych lat, które stały się ważną częścią współczesnej kultury.
Era psychodelii
Termin "psychodelia" wymyślił Humphrey Osmond - w liście do Aldousa Huxleya
z 1956 r. Karierę to słowo zrobiło jednak 10 lat później, w czasach hipisowskich. Pierwszą znaną piosenkę, która wychwala LSD, nagrał w Kalifornii zespół The Gamblers. Nazwali ją "LSD-25". "Kwas" promowali nie tylko członkowie komun hipisowskich, ale także m.in. pisarz Ken Kesey ("Lot nad kukułczym gniazdem") czy wykładowca Uniwersytetu Harvarda dr Timothy Leary. Słowo "psychodelia" przylgnęło do hipisowskiej kontrkultury nie tylko z powodu narkotyków. Doskonale oddawało jej charakter: emocjonalny, pacyfistyczny, kontemplacyjny.
Na wystawie w Liverpoolu można się poczuć jak po zażyciu "kwasu". Już w pierwszej sali mamy pole pełne kolorowych kwiatów - to wielkie postery, na których maki, liście marihuany i inne rośliny eksplodują psychodeliczną tęczą. Jeden z plakatów zaprasza na wielką imprezę w londyńskim Hyde Parku, na której uczestnicy mają się raczyć marihuaną, słuchać muzyki i oddawać wolnej miłości. Organizator wystawy Christoph Grunnberg w rozmowie z "Wprost" zauważa, że sztuka psychodeliczna była przez ostatnie trzy dekady lekceważona. Wystawa "Lato miłości" dowodzi tymczasem, że współczesna popkultura bardzo wiele zawdzięcza erze psychodelii.
Część jednej z sal poświęcono najsławniejszym mieszkańcom Liverpoolu i najsłynniejszym przedstawicielom kultury psychodelii, czyli The Beatles. Pełno jest tam ręcznie kolorowanych fotografii i wszelkiej maści kolaży. Obok nich powieszono ekran, na którym wyświetlany jest film z Brigitte Bardot w roli głównej "The Devil is English" ("Diabeł ma postać Anglika"). Tuż przy ekranie, na ogromnym zdjęciu, widnieje roześmiana para młoda w rolls-roysie. To wracający z własnego ślubu Mick i Blanca Jaggerowie, inni bardzo znani przedstawiciele kultury psychodelii. Mick trzyma w palcach jointa. A obok mamy trójwymiarową okładkę jednej z płyt jego Stonesów.
Na liverpoolskiej wystawie można oczywiście też oglądać same "kwasy", czyli papierki nasączone LSD - oprawione w ramki jak dzieła sztuki. Jeden z nich jest zrobiony w formie telegramu Western Union, na innym widnieją diamenty, a z jeszcze innego patrzy na nas oko Horusa. Artyści projektujący piktoriały na halucynogennych kartonikach są oczywiście anonimowi.
Warhol w polskim domu
Nazwisk głośnych artystów jest na liverpoolskiej wystawie mało, a właściwie jest jedno - Andy Warhol. Pokazano m.in. jego plakat reklamujący wytwórnię płytową RCA: przedstawia wielką świnię pomalowaną w kolorowe kwiaty. W jednej z sal można zobaczyć kultowy film Warhola "Exploding Plastic Inevitable", będący zapisem imprezy, jaką zorganizował Andy Warhol wraz ze swoim zespołem The Velvet Underground. Ta psychodeliczna impreza odbyła się w 1966 r. w Polskim Domu Narodowym w Nowym Jorku.
Rarytasem ekspozycji jest porsche należące do piosenkarki Janis Joplin - symbolu i psychodelii, i pokolenia dzieci kwiatów. To auto wymalował przyjaciel Janis - Dave Richards, znany ze scenografii do "Odysei kosmicznej 2001" Stanleya Kubricka. W tej samej sali co porsche Joplin znajduje się praca Wernera Pantona "Fantasy Landscape" - pluszowy pokój, do którego może wejść kilka osób i - niekoniecznie po "kwasie" - tam odjechać.
Kwaśna rewolucja
Rockowa psychodelia wprowadziła na estrady spektakl, jakiego przedtem nie było: integralną częścią koncertów stały się eksperymenty ze światłem, filmami, slajdami czy tworzonymi na poczekaniu kolorowymi kompozycjami. Psychodeliczny rock miał być narkotykiem dla oczu. Takie miały być też plakaty i okładki płytowe - w pstrokatych kolorach, o kalejdoskopowych wzorach. Prekursorzy muzycznej psychodelii obecni na wystawie w Liverpoolu to zespoły Jefferson Airpalne, Great Society czy Grateful Dead. Właściwie wszyscy wyróżniający się artyści tamtego czasu mieli psychodeliczne momenty: The Beatles, The Rolling Stones, The Byrds, The Doors, Vanilla Fudge, Janis Joplin czy Eric Clapton.
Psychodelia szybko wykroczyła poza ramy muzyki. Powstawały filmy, sztuki czy pokazy mody i psychodeliczna prasa. W 1966 r. poeta Allan Cohen założył gazetę "San Francisco Oracle". Szef artystyczny pisma Gabe Katz przetwarzał teksty w grafiki, wprowadził nieregularne szpalty odbite w różnych kolorach. Na nie nakładał rysunki i zdjęcia.
Joga, okultyzm, teorie Williama Reicha o seksualnym wyzwoleniu, buddyzm, zen, psychoanaliza Junga, maoizm czy baśnie Tolkiena - to była pożywka psychodelii. Końcówka kwaśnej rewolucji była już żałosna: w zastraszającym tempie przybywało młodocianych prostytutek i narkomanów. W ciągu roku psychodeliczna dzielnica San Francisco Haight Ashbury stała się wielkim śmietnikiem budynków, rzeczy i ludzi. Pionierzy ruchu masowo uciekali poza miasta, zakładając komuny. Jedyne, co przetrwało, to muzyka i sztuka tamtych lat, które stały się ważną częścią współczesnej kultury.
Więcej możesz przeczytać w 29/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.