Jesteśmy niezawodnym ogniwem UE, ale bigosu nie oddamy
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 29 (144) Rok wyd. 4 WARSZAWA, poniedziałek 18 lipca 2005 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza
Faworytem wyborów nieznany wcześniej rolnik z Podlasia
WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ
- bezpartyjny kandydat zwykłych Polaków
Wł. Cimoszewicz, który po raz pierwszy w życiu odwiedził stolicę tuż przed żniwami, w celu zakupu sznurka do snopowiązałki, przy okazji zapoznał się z bolączkami jej zwykłych mieszkańców.
U JEDNEJ Z WARSZAWSKICH RODZIN
Nie zapowiedziana wizyta w jednym z mieszkań w śródmieściu. Panią Jolę Kwaśniewską, gospodynię domową, najbardziej martwi to, że mąż Aleksander, urzędnik państwowy, straci pracę w najbliższym czasie, a na dodatek będą musieli opuścić służbowe mieszkanie. A tu jeszcze córeczka wymaga kształcenia, a to przecież dziś kosztuje, szczególnie za granicą. O tyle to smutne, że sama pani Jola znana jest wśród sąsiadów jako osoba o złotym sercu.
- Zabłąkaną kunę, wróbla lub inne zwierzę zawsze przygarnie. A one się jej odwdzięczają jak mogą - mówią. - I cała taka pobożna.
U ŻAKÓW Z BRATNIEJ POMOCY
Włodzimierz Cimoszewicz spotkał się też z grupą studentów z akademika na Ordynackiej, zrzeszonych w Bratniej Pomocy. Studenci skarżyli się m.in. na brak perspektyw w najbliższym czasie, czego zapowiedzią było odebranie im dostępu do telewizora. Kandydat z Podlasia oświadczył, że problemy studentów nie są mu obce i zaapelował, by studenci mniej pili.
Na zdjęciu: Świetlica akademika na Ordynackiej. - Te różne oskarżenia pod moim adresem wołają o pomstę do nieba. - skarży się Wł. Cimoszewiczowi (pierwszy z lewej) kol. Czarzasty. - Nigdy żadnej Władzi za nic nie trzymałem, ani grupowo, ani pojedynczo, choć jak to w akademiku, nie powiem, bywa u nas wesoło. Jeśli trzymam, to tylko z kolegami, bo musimy jakoś sobie pomagać w tej bidzie. Drugi z lewej kol. Kwiatkowski, do niedawna trzymający pilot do telewizora. Na zdjęciu nie ma kol. Jakubowskiej, która musiała wyjechać w sprawach rodzinnych do Opola. Do niedawna dorabiała sobie do stypendium jako sprzątająca (m.in. czyszcząc twarde dyski), ale fuchę straciła mimo poparcia kol. Czarzastego.
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 29 (144) Rok wyd. 4 WARSZAWA, poniedziałek 18 lipca 2005 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza
Faworytem wyborów nieznany wcześniej rolnik z Podlasia
WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ
- bezpartyjny kandydat zwykłych Polaków
Wł. Cimoszewicz, który po raz pierwszy w życiu odwiedził stolicę tuż przed żniwami, w celu zakupu sznurka do snopowiązałki, przy okazji zapoznał się z bolączkami jej zwykłych mieszkańców.
U JEDNEJ Z WARSZAWSKICH RODZIN
Nie zapowiedziana wizyta w jednym z mieszkań w śródmieściu. Panią Jolę Kwaśniewską, gospodynię domową, najbardziej martwi to, że mąż Aleksander, urzędnik państwowy, straci pracę w najbliższym czasie, a na dodatek będą musieli opuścić służbowe mieszkanie. A tu jeszcze córeczka wymaga kształcenia, a to przecież dziś kosztuje, szczególnie za granicą. O tyle to smutne, że sama pani Jola znana jest wśród sąsiadów jako osoba o złotym sercu.
- Zabłąkaną kunę, wróbla lub inne zwierzę zawsze przygarnie. A one się jej odwdzięczają jak mogą - mówią. - I cała taka pobożna.
U ŻAKÓW Z BRATNIEJ POMOCY
Włodzimierz Cimoszewicz spotkał się też z grupą studentów z akademika na Ordynackiej, zrzeszonych w Bratniej Pomocy. Studenci skarżyli się m.in. na brak perspektyw w najbliższym czasie, czego zapowiedzią było odebranie im dostępu do telewizora. Kandydat z Podlasia oświadczył, że problemy studentów nie są mu obce i zaapelował, by studenci mniej pili.
Na zdjęciu: Świetlica akademika na Ordynackiej. - Te różne oskarżenia pod moim adresem wołają o pomstę do nieba. - skarży się Wł. Cimoszewiczowi (pierwszy z lewej) kol. Czarzasty. - Nigdy żadnej Władzi za nic nie trzymałem, ani grupowo, ani pojedynczo, choć jak to w akademiku, nie powiem, bywa u nas wesoło. Jeśli trzymam, to tylko z kolegami, bo musimy jakoś sobie pomagać w tej bidzie. Drugi z lewej kol. Kwiatkowski, do niedawna trzymający pilot do telewizora. Na zdjęciu nie ma kol. Jakubowskiej, która musiała wyjechać w sprawach rodzinnych do Opola. Do niedawna dorabiała sobie do stypendium jako sprzątająca (m.in. czyszcząc twarde dyski), ale fuchę straciła mimo poparcia kol. Czarzastego.
Więcej możesz przeczytać w 29/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.