Wysokie ceny ropy uwolnią nas od dyktatu OPEC i monstrualnych europejskich podatków paliwowych Poparcie dla prezydenta USA George`a Busha spadło w ostatnich tygodniach poniżej 40 proc. i jest obecnie najniższe w historii. A to dlatego, że benzyna podrożała do rekordowych (w przeliczeniu) 2,4 zł za litr. Coraz wyższe ceny paliwa to w Ameryce powód niemalże do społecznego buntu.
Gdyby podobnie reagowali Europejczycy, którzy płacą za benzynę dwukrotnie więcej niż Amerykanie, niemal na całym Starym Kontynencie musiałyby się odbywać przedterminowe wybory. - Niskie ceny paliwa to jeden z najważniejszych czynników, dzięki którym USA są o połowę bogatsze od Unii Europejskiej. Drożejąca benzyna sprawi, że wzrost PKB Stanów Zjednoczonych w IV kwartale będzie niższy o 0,4 punktu procentowego - w ten sposób Nariman Behravesh, główny ekonomista firmy konsultingowej Global Insight, tłumaczy wzrost społecznego niezadowolenia w USA. Ile w takim razie traci polska gospodarka, skoro cena litra benzyny sięga dziś u nas 4,4 zł, a kierowcy modlą się, aby znowu kosztowała 3,8 zł?
Kolejne polskie rządy, wzorując się na krajach Unii Europejskiej, wywindowały podatki nakładane na paliwo i kierowców do absurdalnie wysokiego poziomu. W latach 1998-2005 akcyza na paliwo w Polsce wzrosła o 89 proc. W Europie Zachodniej zmotoryzowany za wysokie ceny paliw otrzymuje przynajmniej przyzwoite drogi, w Polsce nie dostaje nic. Minister finansów w ubiegłym tygodniu łaskawie obniżył akcyzę o 25 gr na litrze; jednocześnie zapowiedział jednak, że w 2006 r. wzrośnie ona nawet o 39 gr.
Europejskie rządy do spółki z OPEC, kartelem kontrolującym podaż ropy (zrzesza kraje, w których znajdują się jej złoża), działają na własną niekorzyść. Rządy niebawem stracą możliwość łatwego łupienia swoich obywateli przez nałożenie na nich najłatwiejszego do ściągania haraczu - akcyzy paliwowej, OPEC nie będzie mógł równie łatwo łupić połowy świata, dyktując nieracjonalnie wysokie ceny ropy. Wysokie ceny paliw sprawiły bowiem, że z kopyta ruszyły prace nad nowymi napędami do aut. Coraz bardziej opłacalne staje się otrzymywanie syntetycznej benzyny z węgla kamiennego. Do prawdziwej rewolucji dojdzie jednak wówczas, gdy zmotoryzowani na masową skalę zaczną zasilać auta sprężonym gazem ziemnym (CNG) lub wodorem. Samochody na sprężony gaz ziemny i wodór będą bardzo tanie w eksploatacji: odpowiednik litra benzyny będzie kosztował od 1 zł do 2 zł. Eurosocjaliści nie będą wówczas w stanie opodatkować nowych paliw: zestaw do tankowania gazu ziemnego każdy będzie mógł mieć w domu, a stacje produkujące wodór będą mogły powstać de facto w każdej przydrożnej stodole. Ta rewolucja właśnie się rozpoczęła. Najpierw czeka nas kilkunastoletnia era napędzania samochodów gazem CNG, a później - era wodoru.
Kran z benzyną
Przejechanie 1000 km autem napędzanym benzyną kosztuje przeciętnie 360 zł, LPG - 160 zł, a CNG - tylko 70 zł. Jedyną przeszkodą, która utrudnia jeżdżenie samochodem zasilanym CNG w Polsce, była dotychczas niewielka liczba stacji, gdzie można tankować samochód (zaledwie dziesięć). Ten problem rozwiązano w prosty sposób: po wypożyczeniu sprężarki CNG (w USA kosztuje to od 34 USD do 70 USD) można tankować w domu, płacąc za gaz jedną piątą ceny benzyny. Gaz używany do napędzania samochodu to ten sam gaz, którego miliony Polaków używają w kuchenkach gazowych oraz do ogrzewania domów. Każdy z nas może więc mieć domową stację paliw. Masowe przechodzenie na auta napędzane CNG doprowadzi polski budżet uzależniony od dochodów z akcyzy (stanowi ona 10 proc. wpływów) na skraj bankructwa. Natomiast próby nałożenia na gaz ziemny akcyzy podobnej do tej na benzynę skończyłyby się buntem społecznym, bo wówczas automatycznie rachunki milionów Polaków za korzystanie z gazu w kuchni czy za ogrzewanie domu wzrosłyby kilkakrotnie.
Rewolucja CNG to nie tylko tanie paliwo, ale możliwość ograniczenia uzależnienia od rosyjskiej ropy (Polska importuje z Rosji niemal 100 proc. zużywanego surowca). Pakistan w ostatnich pięciu latach zmniejszył w ten sposób import ropy naftowej o 10 proc. CNG tankuje się tam już do 750 tys. aut, które przerobiono tak, aby mogły korzystać zarówno z benzyny, jak i z gazu ziemnego. W Pakistanie działa 750 stacji tankowania gazu, a ich liczba rośnie co roku o jedną trzecią. W Argentynie po kryzysie walutowym i dewaluacji pesos kupowana za dolary ropa naftowa stała się tak droga, że ludzie masowo zaczęli kupować auta na gaz ziemny. Dziś autami zasilanymi CNG jeździ już co szósty Argentyńczyk. W USA wiele miast (na przykład Atlanta) zastępuje miejskie autobusy napędzane olejem napędowym autobusami gazowymi. W Polsce największym użytkownikiem autobusów napędzanych CNG jest Miejskie Przedsiębiorstwo Autobusowe w Przemyślu. Kilkanaście takich autobusów jeździ także w Rzeszowie, Inowrocławiu i Wrocławiu (używa ich prywatna firma DLA).
Wodór pieniędzy
Niewiele trudniejsza będzie produkcja paliwa wodorowego (więc - co za tym idzie - państwu będzie o wiele trudniej kontrolować jego wytwarzanie i nakładać akcyzę). Do tego potrzeba tylko energii elektrycznej i wody. Na świecie działa już około stu stacji tankowania wodoru (w Europie jest ich kilkadziesiąt).
- To właśnie wodór będzie paliwem, które w przyszłości zastąpi ropę naftową - mówi Tomasz Lotz, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Rozpoczął się już wyścig o to, kto pierwszy obniży koszty produkcji samochodów napędzanych wodorem w takim stopniu, by były dostępne tak jak te zasilane paliwem z ropy. Najbardziej zaawansowane prace prowadzą Toyota i Honda. Gdyby auta na wodór sprzedawano obecnie, kosztowałyby 400-500 tys. zł. Dlatego Honda, która planuje pod koniec roku rozpoczęcie kampanii marketingowej swojego modelu na wodór (honda FCX), nastawia się tylko na najbogatszych klientów. BMW chce wprowadzić do seryjnej sprzedaży auta na wodór już w roku 2007. W przeciwieństwie do konkurentów BMW przystosowuje do spalania wodoru zwykłe silniki spalinowe. Takie auta mogą być napędzane zarówno benzyną, jak i wodorem. Hybryda BMW pozwala na wybór paliwa i zmienianie go podczas jazdy. Jedynym mankamentem jest to, że w czasie spalania wodoru w tradycyjnym silniku uwalniają się niewielkie ilości tlenku azotu (w ogniwie paliwowym stosowanym przez Toyotę i Hondę nie ma żadnych zanieczyszczeń, pozostaje tylko woda). Inżynierowie z BMW twierdzą jednak, że spaliny z ich silnika będą spełniać nawet normy kalifornijskie, jedne z najostrzejszych na świecie. - Pierwsze modele samochodów na wodór będziemy sprzedawać w 2010 r., ale produkcja masowa ruszy dopiero wtedy, gdy sieć stacji wodorowych będzie wystarczająco rozwinięta - mówi "Wprost" Lars Peter Thiesen, główny ekspert General Motors, zajmujący się badaniami nad paliwem wodorowym.
Na razie na całym świecie jeździ kilkadziesiąt aut zasilanych wodorem; głównie w Tokio, Sacramento (stolica Kalifornii), Monachium, Berlinie i Hamburgu. Ze względu na wysoką cenę poruszają się nimi urzędnicy samorządowi, a koncerny traktują to jako element testowania nowej technologii.
Wielka rewolucja antysocjalistyczna
Nadchodząca rewolucja zmieni oblicze polskiej, a najpewniej i europejskiej, gospodarki. Polacy na pewno skorzystają z możliwości zmniejszenia haraczu, jaki płacą państwu. Świadczy o tym liczba samochodów przystosowanych do korzystania z gazu LPG. Polska jest liderem w Europie i drugim na świecie krajem (po Korei Południowej) pod względem liczby aut napędzanych LPG. Z 12 mln zarejestrowanych w Polsce samochodów na gazie jeździ 2 mln aut, czyli niemal co szóste. LPG jest jednak pochodną ropy naftowej i jego cena zależy zarówno od fiskusa, jak i od OPEC. Polski rząd już dał dowód swojej dezaprobaty dla "podatkowych uciekinierów", podnosząc w ubiegłym roku akcyzę na LPG o 53 proc. Obniżenie kosztów transportu tak, by ilość paliwa odpowiadająca litrowi benzyny kosztowała 1-2 zł, ożywi krwiobieg polskiej gospodarki. To właśnie dzięki dobrym drogom i niskim cenom paliwa Amerykanie mogli podejmować pracę także w odległych miejscach, na przykład w sąsiednim mieście. To głównie dzięki taniemu paliwu ośmiu na dziesięciu Amerykanów mieszka dziś we własnym domu. Amerykanie kupowali domy głównie na przedmieściach, gdzie ceny nieruchomości były niższe, i dojeżdżali samochodem do pracy w centrach miast (już w 1970 r. więcej mieszkańców USA mieszkało we własnym podmiejskim domu niż w centrach metropolii).
Polacy, których dzięki taniemu paliwu będzie stać na zakup własnego domu (na razie ma go tylko co dziesiąty Polak), z niedowierzaniem będą słuchać historii o tym, jak wolnorynkową rewolucję zapoczątkowali chciwi socjaliści do spółki z chciwymi naftowymi szejkami.
Kolejne polskie rządy, wzorując się na krajach Unii Europejskiej, wywindowały podatki nakładane na paliwo i kierowców do absurdalnie wysokiego poziomu. W latach 1998-2005 akcyza na paliwo w Polsce wzrosła o 89 proc. W Europie Zachodniej zmotoryzowany za wysokie ceny paliw otrzymuje przynajmniej przyzwoite drogi, w Polsce nie dostaje nic. Minister finansów w ubiegłym tygodniu łaskawie obniżył akcyzę o 25 gr na litrze; jednocześnie zapowiedział jednak, że w 2006 r. wzrośnie ona nawet o 39 gr.
Europejskie rządy do spółki z OPEC, kartelem kontrolującym podaż ropy (zrzesza kraje, w których znajdują się jej złoża), działają na własną niekorzyść. Rządy niebawem stracą możliwość łatwego łupienia swoich obywateli przez nałożenie na nich najłatwiejszego do ściągania haraczu - akcyzy paliwowej, OPEC nie będzie mógł równie łatwo łupić połowy świata, dyktując nieracjonalnie wysokie ceny ropy. Wysokie ceny paliw sprawiły bowiem, że z kopyta ruszyły prace nad nowymi napędami do aut. Coraz bardziej opłacalne staje się otrzymywanie syntetycznej benzyny z węgla kamiennego. Do prawdziwej rewolucji dojdzie jednak wówczas, gdy zmotoryzowani na masową skalę zaczną zasilać auta sprężonym gazem ziemnym (CNG) lub wodorem. Samochody na sprężony gaz ziemny i wodór będą bardzo tanie w eksploatacji: odpowiednik litra benzyny będzie kosztował od 1 zł do 2 zł. Eurosocjaliści nie będą wówczas w stanie opodatkować nowych paliw: zestaw do tankowania gazu ziemnego każdy będzie mógł mieć w domu, a stacje produkujące wodór będą mogły powstać de facto w każdej przydrożnej stodole. Ta rewolucja właśnie się rozpoczęła. Najpierw czeka nas kilkunastoletnia era napędzania samochodów gazem CNG, a później - era wodoru.
Kran z benzyną
Przejechanie 1000 km autem napędzanym benzyną kosztuje przeciętnie 360 zł, LPG - 160 zł, a CNG - tylko 70 zł. Jedyną przeszkodą, która utrudnia jeżdżenie samochodem zasilanym CNG w Polsce, była dotychczas niewielka liczba stacji, gdzie można tankować samochód (zaledwie dziesięć). Ten problem rozwiązano w prosty sposób: po wypożyczeniu sprężarki CNG (w USA kosztuje to od 34 USD do 70 USD) można tankować w domu, płacąc za gaz jedną piątą ceny benzyny. Gaz używany do napędzania samochodu to ten sam gaz, którego miliony Polaków używają w kuchenkach gazowych oraz do ogrzewania domów. Każdy z nas może więc mieć domową stację paliw. Masowe przechodzenie na auta napędzane CNG doprowadzi polski budżet uzależniony od dochodów z akcyzy (stanowi ona 10 proc. wpływów) na skraj bankructwa. Natomiast próby nałożenia na gaz ziemny akcyzy podobnej do tej na benzynę skończyłyby się buntem społecznym, bo wówczas automatycznie rachunki milionów Polaków za korzystanie z gazu w kuchni czy za ogrzewanie domu wzrosłyby kilkakrotnie.
Rewolucja CNG to nie tylko tanie paliwo, ale możliwość ograniczenia uzależnienia od rosyjskiej ropy (Polska importuje z Rosji niemal 100 proc. zużywanego surowca). Pakistan w ostatnich pięciu latach zmniejszył w ten sposób import ropy naftowej o 10 proc. CNG tankuje się tam już do 750 tys. aut, które przerobiono tak, aby mogły korzystać zarówno z benzyny, jak i z gazu ziemnego. W Pakistanie działa 750 stacji tankowania gazu, a ich liczba rośnie co roku o jedną trzecią. W Argentynie po kryzysie walutowym i dewaluacji pesos kupowana za dolary ropa naftowa stała się tak droga, że ludzie masowo zaczęli kupować auta na gaz ziemny. Dziś autami zasilanymi CNG jeździ już co szósty Argentyńczyk. W USA wiele miast (na przykład Atlanta) zastępuje miejskie autobusy napędzane olejem napędowym autobusami gazowymi. W Polsce największym użytkownikiem autobusów napędzanych CNG jest Miejskie Przedsiębiorstwo Autobusowe w Przemyślu. Kilkanaście takich autobusów jeździ także w Rzeszowie, Inowrocławiu i Wrocławiu (używa ich prywatna firma DLA).
Wodór pieniędzy
Niewiele trudniejsza będzie produkcja paliwa wodorowego (więc - co za tym idzie - państwu będzie o wiele trudniej kontrolować jego wytwarzanie i nakładać akcyzę). Do tego potrzeba tylko energii elektrycznej i wody. Na świecie działa już około stu stacji tankowania wodoru (w Europie jest ich kilkadziesiąt).
- To właśnie wodór będzie paliwem, które w przyszłości zastąpi ropę naftową - mówi Tomasz Lotz, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Rozpoczął się już wyścig o to, kto pierwszy obniży koszty produkcji samochodów napędzanych wodorem w takim stopniu, by były dostępne tak jak te zasilane paliwem z ropy. Najbardziej zaawansowane prace prowadzą Toyota i Honda. Gdyby auta na wodór sprzedawano obecnie, kosztowałyby 400-500 tys. zł. Dlatego Honda, która planuje pod koniec roku rozpoczęcie kampanii marketingowej swojego modelu na wodór (honda FCX), nastawia się tylko na najbogatszych klientów. BMW chce wprowadzić do seryjnej sprzedaży auta na wodór już w roku 2007. W przeciwieństwie do konkurentów BMW przystosowuje do spalania wodoru zwykłe silniki spalinowe. Takie auta mogą być napędzane zarówno benzyną, jak i wodorem. Hybryda BMW pozwala na wybór paliwa i zmienianie go podczas jazdy. Jedynym mankamentem jest to, że w czasie spalania wodoru w tradycyjnym silniku uwalniają się niewielkie ilości tlenku azotu (w ogniwie paliwowym stosowanym przez Toyotę i Hondę nie ma żadnych zanieczyszczeń, pozostaje tylko woda). Inżynierowie z BMW twierdzą jednak, że spaliny z ich silnika będą spełniać nawet normy kalifornijskie, jedne z najostrzejszych na świecie. - Pierwsze modele samochodów na wodór będziemy sprzedawać w 2010 r., ale produkcja masowa ruszy dopiero wtedy, gdy sieć stacji wodorowych będzie wystarczająco rozwinięta - mówi "Wprost" Lars Peter Thiesen, główny ekspert General Motors, zajmujący się badaniami nad paliwem wodorowym.
Na razie na całym świecie jeździ kilkadziesiąt aut zasilanych wodorem; głównie w Tokio, Sacramento (stolica Kalifornii), Monachium, Berlinie i Hamburgu. Ze względu na wysoką cenę poruszają się nimi urzędnicy samorządowi, a koncerny traktują to jako element testowania nowej technologii.
Wielka rewolucja antysocjalistyczna
Nadchodząca rewolucja zmieni oblicze polskiej, a najpewniej i europejskiej, gospodarki. Polacy na pewno skorzystają z możliwości zmniejszenia haraczu, jaki płacą państwu. Świadczy o tym liczba samochodów przystosowanych do korzystania z gazu LPG. Polska jest liderem w Europie i drugim na świecie krajem (po Korei Południowej) pod względem liczby aut napędzanych LPG. Z 12 mln zarejestrowanych w Polsce samochodów na gazie jeździ 2 mln aut, czyli niemal co szóste. LPG jest jednak pochodną ropy naftowej i jego cena zależy zarówno od fiskusa, jak i od OPEC. Polski rząd już dał dowód swojej dezaprobaty dla "podatkowych uciekinierów", podnosząc w ubiegłym roku akcyzę na LPG o 53 proc. Obniżenie kosztów transportu tak, by ilość paliwa odpowiadająca litrowi benzyny kosztowała 1-2 zł, ożywi krwiobieg polskiej gospodarki. To właśnie dzięki dobrym drogom i niskim cenom paliwa Amerykanie mogli podejmować pracę także w odległych miejscach, na przykład w sąsiednim mieście. To głównie dzięki taniemu paliwu ośmiu na dziesięciu Amerykanów mieszka dziś we własnym domu. Amerykanie kupowali domy głównie na przedmieściach, gdzie ceny nieruchomości były niższe, i dojeżdżali samochodem do pracy w centrach miast (już w 1970 r. więcej mieszkańców USA mieszkało we własnym podmiejskim domu niż w centrach metropolii).
Polacy, których dzięki taniemu paliwu będzie stać na zakup własnego domu (na razie ma go tylko co dziesiąty Polak), z niedowierzaniem będą słuchać historii o tym, jak wolnorynkową rewolucję zapoczątkowali chciwi socjaliści do spółki z chciwymi naftowymi szejkami.
NA POCZĄTKU BYŁ WĘGIEL |
---|
Technologia przetwarzania węgla na paliwa silnikowe powstała na początku ubiegłego stulecia. Ostatnio Amerykanie obliczyli, że produkcja syntetycznej benzyny jest opłacalna już wtedy, gdy ropa kosztuje 30 USD za baryłkę, i budują u siebie kilka jej wytwórni. W stanie Wyoming nakładem 3 mld USD powstaje kompleks energetyczno-paliwowy, który za trzy lata będzie wytwarzać 1,5 mln ton syntetycznej benzyny i oleju napędowego. Rząd Niemiec zaś zatwierdził budowę 14 wytwórni paliw syntetycznych. Teraz amerykański Departament Energii pracuje nad technologią nowej generacji przetwarzania węgla na paliwa ciekłe. Amerykańscy naukowcy znaleźli rodzaj grzyba, który, żywiąc się węglem, przetwarza go na ciecz podobną do ropy naftowej. |
NA KRÓTKI DYSTANS |
---|
Nowoczesne samochody mogą być zasilane bez szkody dla ich silników biopaliwami. Na ogół do benzyny dodaje się ich około 5 proc. W USA niedawno koalicja gubernatorów 30 stanów wystąpiła z inicjatywą, by jak najszybciej umożliwić dodawanie do benzyny 10 proc. biopaliw. Dotychczas było to opłacalne tylko dzięki przyznawanym przez rządy ulgom w akcyzie. Badania prowadzone w Cornell University dowodzą, że nawet przy oszczędnej technologii produkcja litra etanolu pochłania o 70 proc. więcej energii niż wytworzenie litra etyliny. Dopiero przy cenie ropy wynoszącej około 70 USD za baryłkę produkcja biopaliwa staje się konkurencyjna dla paliwa z ropy naftowej. Biopaliwa w żaden sposób nie wygrają jednak konkurencji cenowej z paliwem wodorowym. |
WODÓR SZETLANDZKI |
---|
Do ery wodoru przygotowuje się także Wielka Brytania. Wyspa Unst ma szansę stać się pierwszym na świecie regionem z gospodarką opartą na wodorze. Na tej najbardziej na północ wysuniętej wyspie archipelagu Szetlandów wiatry i deszcze są tak silne, że nie rośnie ani jedno drzewo. Na Unst montowane są obecnie wielkie wiatraki, które do produkcji wodoru będą wykorzystywały energię z wiatru i deszczówkę. Z kolei z raportu niemieckiego koncernu Linde z lutego 2005 r. wynika, że koszt powstania sieci 2800 stacji tankowania wodoru w UE w następnych 15 latach to zaledwie 3,5 mld euro, czyli znacznie mniej, niż do tej pory sądzono. Autorzy raportu szacują, że w 2020 r. w unii będzie 6,1 mln aut na wodór. |
Więcej możesz przeczytać w 37/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.