Na polskich uczelniach sprawdza się zasada, że nie ma większego głupca niż głupiec z wyższym wykształceniem
Tolerowanie plagiatów, rozdawanie na prawo i lewo dobrych ocen, aby wyżej plasować się w rankingach uczelni, i coraz niższe wymagania na egzaminach wstępnych – to najpoważniejsze zarzuty, jakie Geoffrey Alderman, wykładowca uniwersytetu w Buckingham, postawił brytyjskim uczelniom. W Wielkiej Brytanii toczy się właśnie ogólnonarodowa dyskusja o sensie istnienia studiów w obecnym kształcie. „Czy uniwersyteckie wykształcenie jest jeszcze warte czasu i pieniędzy, które kosztuje?" – pytali w połowie września publicyści „The Economist". Chociaż polskim uczelniom daleko do poziomu brytyjskich, to nasza kadra wykładowców nie ma takiego dyskomfortu. Finansowane za państwowe pieniądze uczelnie nie są w żaden sposób rozliczane z efektów swojej pracy. Nie mają konkurencji, bo prywatne uczelnie rywalizują z nimi w większości wypadków tylko wysokością czesnego, czyli ratami, za które można sobie kupić wyższe wykształcenie.
Więcej możesz przeczytać w 40/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.