Żeby zostać grubą rybą - trzeba często jeść ryby.
Żeby zostać grubą rybą, czyli człowiekiem sukcesu, żeby wśród innych ludzi sukcesu czuć się jak ryba w wodzie, żeby żyć długo i być zdrowym jak ryba - trzeba często jeść ryby. Polacy już to dobrze wiedzą, aż 81 proc. z nich zadeklarowało to w badaniach przeprowadzonych dla "Wprost" przez Pentor, co znaczy, że teorię zaliczyliśmy na piątkę, ale w praktyce nadal ryb jadamy zdecydowanie za mało, bo o połowę mniej niż mieszkańcy państw Unii Europejskiej i kilka razy mniej od Japończyków, Norwegów oraz Amerykanów. Podobnie, czyli głównie teoretycznie, dobrze wiemy też, że nie należy wydawać więcej, niż się zarabia, ani pożyczać więcej, niż się będzie w stanie oddać, a mimo to władzę nad finansami kraju regularnie co cztery lata powierzamy partiom, które z żelazną konsekwencją topią Polskę w morzu długów.
Ryba psuje się od głowy, Polska - od rządu, a rząd - od oskubanego do granic wytrzymałości wyzyskiwanych podatników planu Hausnera. Nadpsuty rząd utracił właśnie większość w Sejmie, w telewizji (vide: "Wejście Dworaka") oraz wśród parlamentarnych i pozaparlamentarnych zwolenników zdemolowanego planu Hausnera. "Szybciej niż śnieg na polskich ulicach topnieją oszczędności w wydatkach państwa proponowane przez wicepremiera Jerzego Hausnera" - napisali Jan Piński i Michał Zieliński, autorzy tekstu "Reforma albo śmierć". Co najwyżej "ćwierć Erharda i pół Bokrosa" - tak z kolei plan Hausnera podsumował prof. Jan Winiecki (vide: "Załatwione odmownie"), porównując go w ten sposób do leku zaordynowanego niemieckiej gospodarce na przełomie lat 40. i 50. przez wicekanclerza Ludwiga Erharda, twórcę niemieckiego cudu gospodarczego, oraz do cięć wydatków budżetowych przeprowadzonych na Węgrzech w połowie lat 90. przez ministra finansów Lajosa Bokrosa.
Czy można mieć w tej sytuacji choćby cień nadziei, że poszukiwanie przez SLD w Sejmie większości dla planu Hausnera (okrojonego ostatnio de facto do rozmiarów pułapki na Platformę Obywatelską, która w latach 2006-2007, a więc po następnych wyborach, najpewniej miałaby ten plan zacząć realizować) zaowocuje jednak naprawą planu naprawy polskich finansów, że warunki tej naprawy, czyli co najmniej powrót do pierwotnej wersji planu Hausnera, postawi Platforma Obywatelska i zostaną one przez SLD zaakceptowane? Czy też jednak, na nasze nieszczęście, do wspierania planu Hausnera wraz z SLD zabiorą się, wspólnie i w porozumieniu, w zamian za dalsze ogryzanie tego planu, znani poszukiwacze ucha od śledzia, czyli posłowie Samoobrony i posłowie z klubu recyklingu politycznego Romana Jagielińskiego (vide: "Demokracja handlowa").
Rybie tłuszcze poprawiają ukrwienie mózgu, usprawniają przesyłanie sygnałów nerwowych - przypomina Zbigniew Wojtasiński, autor okładkowego artykułu "Ryby atakują", opisując rybolucję, czyli rewolucję, która zaczyna się dokonywać na naszych talerzach. Ludzie często jedzący ryby nie tylko rzadziej cierpią na choroby układu krążenia, ale też są mniej narażeni na depresję, mają wyższą samoocenę, rzadziej miewają złe samopoczucie. Ryby leczą nie tylko ludzkie ciała; leczą także nasze umysły - ryby więc same, co prawda, psują się od głowy, ale nasze głowy zdrowieją od ryb. Może zatem intensywna rybna kuracja przydałaby się tym politykom, którzy bez opamiętania topią Polskę w długach, oraz tym wszystkim wyborcom, którzy owym zawodowym topicielom Polski bez opamiętania wciąż powierzają władzę? A to by oznaczało, że cała władza wreszcie trafiłaby w ręce rybożerców!
Więcej możesz przeczytać w 6/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.