Nie wyobrażam sobie budowania czegokolwiek bez rozliczeń - zapowiada nowy prezes TVP
Na Woronicza zaczęło się opróżnianie biurek i sprawdzanie zawartości twardych dysków komputerów. Nikt nie spodziewa się w telewizji czystek, ale ludzie identyfikowani z Robertem Kwiatkowskim są przekonani, że będą musieli odejść. Z zebranych przez nas informacji wynika, że dymisji mogą się spodziewać m.in. Andrzej Kwiatkowski, Piotr Gembarowski oraz szef Jedynki Sławomir Zieliński. - Sławek to czuje i jest załamany, wręcz wpadł w depresję - twierdzą nasi rozmówcy z Woronicza. - Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, ale zmiany są niezbędne. Mówienie o konkretach byłoby jednak na tym etapie przedwczesne - mówi "Wprost" Jan Dworak, nowy prezes telewizji publicznej. O tym, że część pracowników TVP obawia się Dworaka, świadczyła zwarzona atmosfera panująca na telewizyjnych korytarzach, gdy w ostatni czwartek nowy prezes szedł do studia programu "Oblicza mediów".
Plan Pawłowicza
Wybór Jana Dworaka dowodzi, że opinia o nieograniczonych możliwościach Roberta Kwiatkowskiego, który rzekomo chciał zablokować zmianę prezesa, była mocno przesadzona. Tak jak Włodzimierz Czarzasty z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji okazał się i mniej wpływowy, i mniej makiaweliczny, niż się wydawało. Zapewne istniał scenariusz obsadzenia na stanowisku prezesa człowieka Kwiatkowskiego i Czarzastego, bo ten ostatni natychmiast przyjechał do telewizji, gdy nie udało się wybrać prezesa spośród dwójki: Ryszard Pacławski - Piotr Gaweł. To, że Czarzasty nie miał zapasowego scenariusza, pokazuje, że zbytnio wierzył we własne plany i możliwości. Nie docenił też tego, że rada nadzorcza telewizji nie jest grupą statystów czekających na dyrektywy.
Niezakwalifikowanie Jana Dworaka do finałowej trójki konkursowej wcale nie oznaczało, że nie miał on szans. Okazuje się, że Adam Pawłowicz, członek rady nadzorczej telewizji, w dniu wyborów już od rana forsował kandydaturę Dworaka. Nie był to więc wcale królik z kapelusza. Tym bardziej że Pawłowicz wiedział już, że tę kandydaturę gotów jest poprzeć kojarzony z PSL Marian Pilot. Nie wiedzieli tego natomiast członkowie rady nadzorczej kojarzeni z SLD. Dowiedzieli się dopiero podczas kolejnych głosowań. Marian Pilot nie poparł bowiem Ryszarda Pacławskiego, lecz Piotra Gawła. Wsparł tym samym kojarzoną z opozycją trójkę: Krzysztof Knittel, Tadeusz Kowalski, Adam Pawłowicz. Kiedy po siedmiu turach głosowania i niemożności powołania ani Pacławskiego, ani Gawła rada nadzorcza musiała znaleźć kompromis, Knittel, Kowalski, Pawłowicz i Pilot mieli już gotową kandydaturę Dworaka.
Była dziewiąta wieczorem, gdy do Jana Dworaka zadzwonił Antoni Dragan, przewodniczący rady nadzorczej TVP. Zapytał, czy Dworak zgadza się ponownie kandydować na stanowisko szefa TVP. Dworak się zgodził. Trzy godziny później było po wszystkim. Wtedy Dragan zadzwonił po raz drugi i oznajmił, że Dworak został właśnie prezesem. - Natychmiast na stole pojawiła się butelka markowego wina, wznieśliśmy z przyjaciółmi toast za lepszą telewizję publiczną - mówi "Wprost" Jan Dworak. Wiadomość o zwycięstwie zastała go w Gdańsku, gdzie bawił się z przyjaciółmi, m.in. z Aleksandrem Hallem. - Zawsze lubił markowe wino i ryby. "Dworaczki na bazie ryb" to jego ulubione danie - prawdziwy delikates, który wymyślił po wyjściu z obozu internowania w 1983 r. Serwował je gościom organizowanych przez siebie biesiad, podczas których życie towarzyskie mieszało się z wielką polityką - wspomina Tomasz Wołek, redaktor naczelny "Życia", przyjaciel Dworaka.
Czas rozliczeń
- Przyznaję, że nie spodziewałem się tak zaskakującego rozstrzygnięcia konkursu na prezesa telewizji publicznej - komentuje decyzję o powołaniu Jana Dworaka obecny szef TVP Robert Kwiatkowski. - Jan Dworak był jednym z najlepszych kandydatów na prezesa spośród tych, którzy przystąpili do konkursu - ocenia wybór Danuta Waniek, przewodnicząca KRRiTV. Poprawne politycznie wypowiedzi Waniek, Kwiatkowskiego i innych wyglądają jak robienie dobrej miny do złej gry. Niespodziewanie telewizja publiczna dostała się w ręce człowieka spoza układu. Najpewniej oznacza to zwinięcie parasola ochronnego dla dotychczasowych interesów najważniejszych osób na Woronicza. Najpewniej Dworak nie będzie miał oporów, by ujawnić tajemnice telewizji, szczególnie kulisy koprodukcji filmowych, o których było głośno podczas przesłuchań sejmowej komisji śledczej w sprawie Rywina. Pytany przez "Wprost" o to, czy zamierza rozliczyć ekipę Kwiatkowskiego, Jan Dworak odpowiada: - Choć najważniejsza dla mnie jest przyszłość, nie wyobrażam sobie budowania czegokolwiek bez dokonania rozliczeń.
- Jan Dworak daje gwarancję, że w telewizji będzie się liczyła fachowość, że do lamusa odejdą sytuacje, gdy jednych forowano, a innych marginalizowano. Gdy niektóre tytuły prasowe umieszczano na czarnej liście - mówi reżyser Sylwester Latkowski. Nowy szef TVP chce, by telewizja przestała być kojarzona z politycznymi układami. - Telewizja ma być życzliwa, ale dociekliwa, z równym dystansem wobec wszystkich partii - mówi Jan Dworak.
To, czy i na ile zmieni się telewizja, nie zależy tylko od prezesa, lecz od całego zarządu. A rada nadzorcza może wybrać takich ludzi do zarządu, że prezes będzie miał ograniczone możliwości działania. Kojarzeni z opozycją członkowie rady nadzorczej mówią, że jeśli nie zostanie wypracowany kompromis, powtórzy się sytuacja z wyborem prezesa. Ale pat z wyborem członków zarządu nie musi być czymś złym. Jan Dworak będzie wtedy jednoosobowym zarządem i będzie miał większe możliwości działania. Takie zarządzanie telewizją publiczną jest zresztą powszechną praktyką w większości krajów europejskich.
Plan Pawłowicza
Wybór Jana Dworaka dowodzi, że opinia o nieograniczonych możliwościach Roberta Kwiatkowskiego, który rzekomo chciał zablokować zmianę prezesa, była mocno przesadzona. Tak jak Włodzimierz Czarzasty z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji okazał się i mniej wpływowy, i mniej makiaweliczny, niż się wydawało. Zapewne istniał scenariusz obsadzenia na stanowisku prezesa człowieka Kwiatkowskiego i Czarzastego, bo ten ostatni natychmiast przyjechał do telewizji, gdy nie udało się wybrać prezesa spośród dwójki: Ryszard Pacławski - Piotr Gaweł. To, że Czarzasty nie miał zapasowego scenariusza, pokazuje, że zbytnio wierzył we własne plany i możliwości. Nie docenił też tego, że rada nadzorcza telewizji nie jest grupą statystów czekających na dyrektywy.
Niezakwalifikowanie Jana Dworaka do finałowej trójki konkursowej wcale nie oznaczało, że nie miał on szans. Okazuje się, że Adam Pawłowicz, członek rady nadzorczej telewizji, w dniu wyborów już od rana forsował kandydaturę Dworaka. Nie był to więc wcale królik z kapelusza. Tym bardziej że Pawłowicz wiedział już, że tę kandydaturę gotów jest poprzeć kojarzony z PSL Marian Pilot. Nie wiedzieli tego natomiast członkowie rady nadzorczej kojarzeni z SLD. Dowiedzieli się dopiero podczas kolejnych głosowań. Marian Pilot nie poparł bowiem Ryszarda Pacławskiego, lecz Piotra Gawła. Wsparł tym samym kojarzoną z opozycją trójkę: Krzysztof Knittel, Tadeusz Kowalski, Adam Pawłowicz. Kiedy po siedmiu turach głosowania i niemożności powołania ani Pacławskiego, ani Gawła rada nadzorcza musiała znaleźć kompromis, Knittel, Kowalski, Pawłowicz i Pilot mieli już gotową kandydaturę Dworaka.
Była dziewiąta wieczorem, gdy do Jana Dworaka zadzwonił Antoni Dragan, przewodniczący rady nadzorczej TVP. Zapytał, czy Dworak zgadza się ponownie kandydować na stanowisko szefa TVP. Dworak się zgodził. Trzy godziny później było po wszystkim. Wtedy Dragan zadzwonił po raz drugi i oznajmił, że Dworak został właśnie prezesem. - Natychmiast na stole pojawiła się butelka markowego wina, wznieśliśmy z przyjaciółmi toast za lepszą telewizję publiczną - mówi "Wprost" Jan Dworak. Wiadomość o zwycięstwie zastała go w Gdańsku, gdzie bawił się z przyjaciółmi, m.in. z Aleksandrem Hallem. - Zawsze lubił markowe wino i ryby. "Dworaczki na bazie ryb" to jego ulubione danie - prawdziwy delikates, który wymyślił po wyjściu z obozu internowania w 1983 r. Serwował je gościom organizowanych przez siebie biesiad, podczas których życie towarzyskie mieszało się z wielką polityką - wspomina Tomasz Wołek, redaktor naczelny "Życia", przyjaciel Dworaka.
Czas rozliczeń
- Przyznaję, że nie spodziewałem się tak zaskakującego rozstrzygnięcia konkursu na prezesa telewizji publicznej - komentuje decyzję o powołaniu Jana Dworaka obecny szef TVP Robert Kwiatkowski. - Jan Dworak był jednym z najlepszych kandydatów na prezesa spośród tych, którzy przystąpili do konkursu - ocenia wybór Danuta Waniek, przewodnicząca KRRiTV. Poprawne politycznie wypowiedzi Waniek, Kwiatkowskiego i innych wyglądają jak robienie dobrej miny do złej gry. Niespodziewanie telewizja publiczna dostała się w ręce człowieka spoza układu. Najpewniej oznacza to zwinięcie parasola ochronnego dla dotychczasowych interesów najważniejszych osób na Woronicza. Najpewniej Dworak nie będzie miał oporów, by ujawnić tajemnice telewizji, szczególnie kulisy koprodukcji filmowych, o których było głośno podczas przesłuchań sejmowej komisji śledczej w sprawie Rywina. Pytany przez "Wprost" o to, czy zamierza rozliczyć ekipę Kwiatkowskiego, Jan Dworak odpowiada: - Choć najważniejsza dla mnie jest przyszłość, nie wyobrażam sobie budowania czegokolwiek bez dokonania rozliczeń.
- Jan Dworak daje gwarancję, że w telewizji będzie się liczyła fachowość, że do lamusa odejdą sytuacje, gdy jednych forowano, a innych marginalizowano. Gdy niektóre tytuły prasowe umieszczano na czarnej liście - mówi reżyser Sylwester Latkowski. Nowy szef TVP chce, by telewizja przestała być kojarzona z politycznymi układami. - Telewizja ma być życzliwa, ale dociekliwa, z równym dystansem wobec wszystkich partii - mówi Jan Dworak.
To, czy i na ile zmieni się telewizja, nie zależy tylko od prezesa, lecz od całego zarządu. A rada nadzorcza może wybrać takich ludzi do zarządu, że prezes będzie miał ograniczone możliwości działania. Kojarzeni z opozycją członkowie rady nadzorczej mówią, że jeśli nie zostanie wypracowany kompromis, powtórzy się sytuacja z wyborem prezesa. Ale pat z wyborem członków zarządu nie musi być czymś złym. Jan Dworak będzie wtedy jednoosobowym zarządem i będzie miał większe możliwości działania. Takie zarządzanie telewizją publiczną jest zresztą powszechną praktyką w większości krajów europejskich.
Więcej możesz przeczytać w 6/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.