Listy od czytelników
Zosia musi odejść
Po przeczytaniu wypowiedzi Krzysztofa Janika (Dossier, nr 3) zawierającej wyszukaną metaforę krawiecką ("Nie wykluczam tego, że będą kolejne zmiany w rządzie, w klubie, w partii. Jest normalne, że jeśli ktoś prowadzi warsztat krawiecki i widzi, że Zosia nie daje sobie rady z guzikami, to ją rzuca na zamki błyskawiczne") nareszcie wiem, jaki warsztat szyje nam ubranka i jakie Zosie w nim pracują. Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z wygłoszoną przez pana ministra receptą na poprawę sytuacji. Jeżeli ktoś nie potrafi przyszyć guzika - tym bardziej nie poradzi sobie z zamkiem błyskawicznym. Zosia jest po prostu antytalentem krawieckim i należy ją zwolnić lub zaproponować inne zajęcie (np. babci klozetowej). Swoją drogą, jeżeli wszystkie Zosie pracujące w tym warsztacie mają podobne przygotowanie zawodowe, to życzymy sobie u progu nowego roku dużo szczęścia - będzie nam bardzo potrzebne!
MAŁGORZATA MIKA
Strzebiń
Twarde lądowanie
Nie dziwię się reakcji Jana Słonki ("Wprost od czytelników", nr 5) na artykuł Pawła Zarzecznego "Twarde lądowanie" (nr 3). Ja też muszę zareagować na to, co w nim zostało napisane. Po pierwsze: mój rzekomy pogląd na temat doktora Blecharza został wyrwany z kontekstu. Pawłowi Zarzecznemu opowiedziałem m.in. nic nie znaczącą merytorycznie historyjkę - jak to w ubiegłym sezonie, po jednym z konkursów, w którym Małysz zajął miejsce w drugiej dziesiątce, miny zarówno naszego skoczka, jak i doktora Blecharza były takie, iż żartowaliśmy sobie, komu w tym momencie bardziej przydałby się psycholog. W artykule Pawła Zarzecznego została tylko ostatnia część zdania. Po drugie: zarówno dla psychologa, doktora Jana Blecharza (wniósł wielki wkład nie tylko w sukcesy Małysza, ale i np. podwójnej mistrzyni olimpijskiej Renaty Mauer), jak i fizjologa, profesora Jerzego Żołądzia miałem, mam i zawsze będę miał olbrzymie uznanie, co wielokrotnie podkreślałem w telewizyjnych transmisjach i artykułach. Swoje wątpliwości dotyczące sensu ich rozstania z kadrą skoczków wyraziłem m.in. tuż przed obecnym sezonem w felietonie "Zaprzęg" w "Przeglądzie Sportowym". Po trzecie: nigdy nie uważałem się, nie uważam i nie będę uważał za "największego znawcę skoków narciarskich w Polsce". Nie śmiałbym spojrzeć w oczy zastępom trenerów, byłych skoczków i wielu innym ludziom polskich gór, choć jako dziennikarz interesuję się skokami narciarskimi od lat trzydziestu, a komentuję je w TVP od lat dwunastu. To jednak nie to samo.
KRZYSZTOF MIKLAS
Po przeczytaniu wypowiedzi Krzysztofa Janika (Dossier, nr 3) zawierającej wyszukaną metaforę krawiecką ("Nie wykluczam tego, że będą kolejne zmiany w rządzie, w klubie, w partii. Jest normalne, że jeśli ktoś prowadzi warsztat krawiecki i widzi, że Zosia nie daje sobie rady z guzikami, to ją rzuca na zamki błyskawiczne") nareszcie wiem, jaki warsztat szyje nam ubranka i jakie Zosie w nim pracują. Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z wygłoszoną przez pana ministra receptą na poprawę sytuacji. Jeżeli ktoś nie potrafi przyszyć guzika - tym bardziej nie poradzi sobie z zamkiem błyskawicznym. Zosia jest po prostu antytalentem krawieckim i należy ją zwolnić lub zaproponować inne zajęcie (np. babci klozetowej). Swoją drogą, jeżeli wszystkie Zosie pracujące w tym warsztacie mają podobne przygotowanie zawodowe, to życzymy sobie u progu nowego roku dużo szczęścia - będzie nam bardzo potrzebne!
MAŁGORZATA MIKA
Strzebiń
Twarde lądowanie
Nie dziwię się reakcji Jana Słonki ("Wprost od czytelników", nr 5) na artykuł Pawła Zarzecznego "Twarde lądowanie" (nr 3). Ja też muszę zareagować na to, co w nim zostało napisane. Po pierwsze: mój rzekomy pogląd na temat doktora Blecharza został wyrwany z kontekstu. Pawłowi Zarzecznemu opowiedziałem m.in. nic nie znaczącą merytorycznie historyjkę - jak to w ubiegłym sezonie, po jednym z konkursów, w którym Małysz zajął miejsce w drugiej dziesiątce, miny zarówno naszego skoczka, jak i doktora Blecharza były takie, iż żartowaliśmy sobie, komu w tym momencie bardziej przydałby się psycholog. W artykule Pawła Zarzecznego została tylko ostatnia część zdania. Po drugie: zarówno dla psychologa, doktora Jana Blecharza (wniósł wielki wkład nie tylko w sukcesy Małysza, ale i np. podwójnej mistrzyni olimpijskiej Renaty Mauer), jak i fizjologa, profesora Jerzego Żołądzia miałem, mam i zawsze będę miał olbrzymie uznanie, co wielokrotnie podkreślałem w telewizyjnych transmisjach i artykułach. Swoje wątpliwości dotyczące sensu ich rozstania z kadrą skoczków wyraziłem m.in. tuż przed obecnym sezonem w felietonie "Zaprzęg" w "Przeglądzie Sportowym". Po trzecie: nigdy nie uważałem się, nie uważam i nie będę uważał za "największego znawcę skoków narciarskich w Polsce". Nie śmiałbym spojrzeć w oczy zastępom trenerów, byłych skoczków i wielu innym ludziom polskich gór, choć jako dziennikarz interesuję się skokami narciarskimi od lat trzydziestu, a komentuję je w TVP od lat dwunastu. To jednak nie to samo.
KRZYSZTOF MIKLAS
Więcej możesz przeczytać w 6/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.