Gdyby nie Zagłada, na świecie żyłoby teraz 30 mln Żydów 27 stycznia, dzień wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau (1945), stał się ogólnoeuropejskim Dniem Pamięci o Holocauście. W Izraelu pamięć ofiar i bohaterów Holocaustu jest czczona 27. dnia miesiąca nisan, w rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim (w tym roku obchody rozpoczną się wieczorem 4 maja i trwać będą 5 maja). Wspominamy wtedy z całą rodziną bliskich, którzy zginęli z rąk hitlerowców. Ale ci, którzy przeżyli Holocaust, nie potrzebują takich dni. Ta pamięć żyje w nas 365 dni w roku i całą dobę, to nasz los i życie.
Mój dziadek Icek zginął podczas trzeciego pogromu. Dziadek był budowniczym. Zbudował m.in. ochronkę dla dzieci. Później w piwnicy tej ochronki ja i moja rodzina ukrywaliśmy się dwa lata. Dziadka Hirsza zamordowano podczas czwartego pogromu. Nigdy nie zapomnę spacerów, na które zabierał mnie, gdy byłem dzieckiem. Czekałem na te soboty z dziadziem cały tydzień. Kiedy nadszedł upragniony dzień, wyruszaliśmy na Dolną Wolankę - dzielnicę Borysławia, w którym mieszkaliśmy. Ciocię Fajgę, zamordowano w Kołomyi - była wtedy w ciąży... Ciocię Esterę, żonę wujka Józefa, starszego brata matki, zamordowano podczas czwartego pogromu. Razem z nią zabito jej dzieci: Rachelę, Rózię, Bracha i Izraela. Ocalał tylko Manek, piąte dziecko cioci Estery, oraz jego ojciec Dawid Józef. Ale dla nich los także był okrutny. Doznali okropieństw Płaszowa, Oświęcimia, Dachau i Mathausen. Ciocia Szlema, żona wujka Szai, także zginęła podczas czwartego pogromu, a wraz z nią jej dzieci: Mundzio i Dwora. Ukrywając się w lesie, uratował się tylko wujek Szaja. Ciocię Rózię, siostrę ojca, zamordowano po likwidacji getta w Borysławiu. Wtedy zabito jeszcze wujka Grynfelda. Ocalała jego żona Hinda i jej syn Szmil, bo ukrywali się wraz z moją rodziną w specjalnie skonstruowanej podwójnej ścianie, a potem w piwnicy.
Po wojnie okazało się, że w lasach Borysławia i Truskawca znajdują się masowe mogiły tysięcy zamordowanych Żydów z Borysławia, Drohobycza i okolic. Tam leży mój dziadek Hirsz i dziadek Icek wraz ze swoimi dziećmi i wnukami. Zanim ich rozstrzelano, musieli wykopać sobie mogiły. Niektórych grzebano żywcem.
Babcia Mincia, matka mojej matki i żona dziadka Icka, zmarła na atak serca podczas pierwszego pogromu. Pochowaliśmy ją tej samej nocy na cmentarzu w Borysławiu. Niestety teraz już nie jestem w stanie odnaleźć miejsca jej wiecznego spoczynku. Cmentarz został doszczętnie zniszczony. Wspólnie z nami w piwnicy ukrywał się nasz sąsiad Bachman. Jemu też udało się przeżyć wojnę. Kiedy wyszedł z ukrycia, świadkowie opowiedzieli mu, co spotkało jego żonę i córeczkę. Nie wytrzymał żalu - powiesił się na krawędzi drzwi.
W przedwojennym Borysławiu mieszkało około 15 tys. Żydów, od śmierci uratowało się prawie tysiąc osób. W Europie zginęły miliony Żydów. Ten Holocaust trwa nadal. Gdyby nie było eksterminacji narodu żydowskiego, żyłoby nas teraz około 30 mln. Moja rodzina liczyłaby zapewne 500-600 osób. Mógłbym odwiedzić grób dziadka Hirsza i Icka. Mógłbym z żoną i dziećmi odwiedzać ciocię Rózię, Fajgę, Esterę, Szlemę i wujka Jakuba Grynfelda. Moglibyśmy usiąść przy sederowym stole wspólnie z Rachelą, Rózią, Brachem, Izraelem, Mundziem, Dworą i nienarodzonym dzieckiem cioci Fajgi. Ale "ciąg dalszy" ma też ocalenie. Uratowano mnie i moją rodzinę. Mam dwójkę dzieci i wnuka, brat - troje dzieci i czterech wnuków, moja siostra urodziła dwoje dzieci, gdyby dziś żyła, cieszyłaby się pięciorgiem wnucząt.
Bądźmy strażnikami pamięci. Tej złej o pogromach, o obozach śmierci, i dobrej o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, i o wszystkich, którzy nieśli pomoc w tamtych czasach. I oni, ci, którzy nas ratowali, należą do naszej rodziny. Zawsze będę pamiętał panią Potężną - Polkę, panią Julię Lasotę-Szczepaniak - Ukrainkę, a także polską rodzinę Góralów, bez których nie mógłbym się dziś dzielić wspomnieniami.
Po wojnie okazało się, że w lasach Borysławia i Truskawca znajdują się masowe mogiły tysięcy zamordowanych Żydów z Borysławia, Drohobycza i okolic. Tam leży mój dziadek Hirsz i dziadek Icek wraz ze swoimi dziećmi i wnukami. Zanim ich rozstrzelano, musieli wykopać sobie mogiły. Niektórych grzebano żywcem.
Babcia Mincia, matka mojej matki i żona dziadka Icka, zmarła na atak serca podczas pierwszego pogromu. Pochowaliśmy ją tej samej nocy na cmentarzu w Borysławiu. Niestety teraz już nie jestem w stanie odnaleźć miejsca jej wiecznego spoczynku. Cmentarz został doszczętnie zniszczony. Wspólnie z nami w piwnicy ukrywał się nasz sąsiad Bachman. Jemu też udało się przeżyć wojnę. Kiedy wyszedł z ukrycia, świadkowie opowiedzieli mu, co spotkało jego żonę i córeczkę. Nie wytrzymał żalu - powiesił się na krawędzi drzwi.
W przedwojennym Borysławiu mieszkało około 15 tys. Żydów, od śmierci uratowało się prawie tysiąc osób. W Europie zginęły miliony Żydów. Ten Holocaust trwa nadal. Gdyby nie było eksterminacji narodu żydowskiego, żyłoby nas teraz około 30 mln. Moja rodzina liczyłaby zapewne 500-600 osób. Mógłbym odwiedzić grób dziadka Hirsza i Icka. Mógłbym z żoną i dziećmi odwiedzać ciocię Rózię, Fajgę, Esterę, Szlemę i wujka Jakuba Grynfelda. Moglibyśmy usiąść przy sederowym stole wspólnie z Rachelą, Rózią, Brachem, Izraelem, Mundziem, Dworą i nienarodzonym dzieckiem cioci Fajgi. Ale "ciąg dalszy" ma też ocalenie. Uratowano mnie i moją rodzinę. Mam dwójkę dzieci i wnuka, brat - troje dzieci i czterech wnuków, moja siostra urodziła dwoje dzieci, gdyby dziś żyła, cieszyłaby się pięciorgiem wnucząt.
Bądźmy strażnikami pamięci. Tej złej o pogromach, o obozach śmierci, i dobrej o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, i o wszystkich, którzy nieśli pomoc w tamtych czasach. I oni, ci, którzy nas ratowali, należą do naszej rodziny. Zawsze będę pamiętał panią Potężną - Polkę, panią Julię Lasotę-Szczepaniak - Ukrainkę, a także polską rodzinę Góralów, bez których nie mógłbym się dziś dzielić wspomnieniami.
Więcej możesz przeczytać w 18/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.