- WYSTAWA
Słaby król, dobry książę
W Lotaryngii znają go wszyscy. Nancy zawdzięcza mu jedno z najpiękniejszych rokokowych założeń urbanistycznych w Europie. Zanim Stanisław Leszczyński zdobył sławę filozofa, filantropa i mecenasa, przeżył przygody, których wystarczyłoby na kilka biografii. W Rzeczypospolitej, skąd dwukrotnie uciekał przeganiany przez wojska rosyjskie, pozostawił po sobie nie najlepszą pamięć. Wystawa na Zamku Królewskim w Warszawie "Stanisław Leszczyński. Król Polski księciem Lotaryngii" wlewa otuchę w serca pechowców. Utraciwszy koronę i cały majątek, Leszczyński został bowiem teściem francuskiego monarchy Ludwika XV, zaś ostatnie 28 lat życia spędził w luksusie, otoczony miłością nowych poddanych i pięknych dam. W Nancy wystawa bardzo się podobała. W Warszawie można ją oglądać do 10 lipca.
- KRÓTKO PO WOLSKU
Trochę geografii
Żyjemy w czasach niezwykłych przemian! Nawet wiedzę geograficzną należy poddawać nieustannej rewizji. Weźmy Guam. Ze szkoły wiedziałem, że to odległa, samotna wyspa, otoczona przez Ocean Spokojny, z amerykańską bazą, której jedynym bogactwem naturalnym jest (mówiąc elegancko) - guano. A dziś nic się nie zgadza. GUUAM to nie wyspa, tylko archipelag niepodległych państw: Gruzji, Ukrainy, Uzbekistanu, Azerbejdżanu, Mołdawii, położonych na Oceanie Niespokojnym, za to ze znacznymi bogactwami naturalnymi, szybko pozbywających się guana, które pozostawił po sobie poprzedni system. Z dawnego opisu zgadzają się jedynie amerykańskie bazy, które już są albo niedługo będą, co wścieka dotychczasowego hegemona. Kiedyś za najbardziej surrealistyczny żart uchodził pomysł wydalenia Rosji ze Związku Radzieckiego, teraz niewiele brakuje, aby Wspólnota Niepodległych Państw wykonała takie posunięcie. Więcej za to brakuje do realizacji innego dowcipu sprzed lat: co zrobić, by moskiewskie kuranty zagrały "Mazurka Dąbrowskiego"? Gdybym był prezydentem, tobym pojechał na szczyt GUUAM do Kiszyniowa. A tak przyjdzie zanucić mu tę melodyjkę cichutko pod nosem, może na dwa głosy z generałem Jaruzelskim, tak by imperator nie usłyszał. Ale może jednak wyjazd do Mołdawii to naprawdę za duże ryzyko. Ostatni nasz przywódca, który się tam wyprawił, pozostawił po sobie przysłowie "Za króla Olbrachta wyginęła szlachta". Lepiej więc postawić na inny program: "Za króla Kwasa, jedz pij...". Na szczęście, mamy już "Kwaskie ostatki".
Marcin Wolski
- KSIĄŻKI
Cierpienia młodej Buby
Czy Katarzyna Grochola mogła napisać książkę tak inną od poprzednich, że gdyby nie jej nazwisko na okładce, prawdopodobnie nikt by jej o to nie podejrzewał? Okazuje się, że mogła. "Osobowość ćmy" to poruszająca historia grupy przyjaciół, którzy przekonują się, jak nieprzewidywalny bywa ludzki los. Równie nieprzewidywalna jest Buba, a w zasadzie Agnieszka - zwariowana, energiczna, boleśnie szczera miłośniczka ciem, która zmienia co chwila kolor włosów, ale od lat wierna jest jednej parze martensów. Jest też najmłodsza z malowniczej ósemki bohaterów, ale to właśnie ona wie, na czym polega prawdziwe życie. I choć każde z nich dostaje w kość, to właśnie Buba jest najbardziej odporna na ciosy. Ta książka mówi dużo o cierpieniu, bezsilności i braku porozumienia, ale też o splatającej się z nieszczęściem miłości i nadziei. Ale jest to całkiem inna miłość i całkiem inna w klimacie książka niż wszystkie spod znaku Judyty. Choć wciąż jest to literatura popularna, to poważniejsza w wymowie, mniej łobuzerska, bez mrugania okiem. Ale czy takiej Grocholi chcą właśnie czytelnicy?
Marta Sawicka
Katarzyna Grochola, "Osobowość ćmy", Wydawnictwo Autorskie
Gorzko-Śmieszna dekada
Wydania książkowe nie służą felietonom. Związane z momentem powstania obumierają w poważnych tomach: ich humor wietrzeje, gra skojarzeń przestaje być czytelna. Często tracą walor niespodzianki. Zastrzeżenia te nie dotyczą zbioru felietonów poety i działacza opozycji Lecha Dymarskiego. Tom "Zsiadłe mleko, lewica, sprzeciw" czyta się jak kronikę ostatniej dekady minionego wieku, a więc rozbitą na epizody gorzko-śmieszną opowieść o budowaniu III RP. Jest to pośrednio historia jej autora, który miał pecha za wcześnie dostrzec podszewkę najważniejszych w naszym kraju zjawisk i dać temu wyraz na piśmie. Zapłacił za to marginalizacją. Dymarski zauważył, że polską inteligencję cechuje wyjątkowy konformizm. Warto zobaczyć najnowszą historię jego spojrzeniem - precyzja łączy się tu z poetycką zdolnością syntezy.
Bronisław Wildstein
Lech Dymarski, "Zsiadłe mleko, lewica, sprzeciw", Arcana
- ŚWIAT
Armia budowniczych
Mezopotamia to miejsce narodzin i śmierci najstarszych cywilizacji: od sumeryjskiej, arkadyjskiej i asyryjskiej po babilońską. Kto miał okazję zwiedzić ten bogaty w zabytki kraj, nigdy nie zapomni miejsc kryjących tajemnice tamtych cywilizacji. Takich miejsc jest w Iraku 20-100 tys. Niestety, dzisiejszy Irak nie zachęca do odwiedzin Hatry, Aszuru, Ur, Niniwy czy Babilonu. Ostatnia wojna przyczyniła się także do tego, że wszelkiej maści rabusie plądrowali i niszczyli bezcenne arcydzieła. Muzeum Narodowe w Bagdadzie stało się symbolem tego dramatu: z 11 tys. zrabowanych tam zabytków udało się odzyskać zaledwie połowę. Polacy, którzy w swojej historii nieraz przeżywali podobny dramat, teraz z wielkim zaangażowaniem próbują zabezpieczyć i uchronić od dalszej dewastacji i grabierzy dziedzictwo kulturalne Irakijczyków. W polskiej strefie znajduje się 1501 stanowisk archeologicznych, w tym 7 najważniejszych w całej Mezopotamii. Polakom udało się także wyremontować zniszczone sale wystawowe muzeum i wyposażyć inspektorat archeologiczny w Babilonie w kosztowny i niezbędny sprzęt. Może więc kiedyś będzie szansa zobaczyć jeszcze raz czarny kamień, na którym wykuty jest najstarszy kodeks prawny - Kodeks Hammurabiego. (ŁR)
Więcej możesz przeczytać w 18/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.