- Jednoczenie przez podział
Chińska telewizja nie lubi relacji na żywo. Tym razem zrobiła wyjątek. Pierwszy raz od 1949 r., czyli od końca chińskiej wojny domowej, spotkali się szefowie opozycyjnej tajwańskiej Partii Nacjonalistycznej (Kuomintangu) i Komunistycznej Partii Chin. Lien Chan i Hu Jintao na oczach milionów Chińczyków z uśmiechem uścisnęli sobie dłonie i oświadczyli, że Tajwan i Chiny powinny zachować status quo (według Pekinu, Tajwan jest częścią Chin). Dzień wcześniej Tajwańczyk Lien Chan w przemówieniu do studentów Uniwersytetu Pekińskiego skrytykował działania swojego rządu na rzecz niepodległości Tajwanu. Choć nie wymienił z nazwiska prezydenta Chen Shui-biana, zwolennika suwerenności wyspy, studenci zgotowali mu owację na stojąco. (greg)
- Boski samochód
Szary volkswagen golf z 1999 r., który należał do kard. Josepha Ratzingera, znalazł się na aukcji internetowej eBay. "Jeździ bosko" - reklamował go 21-letni Benjamin Halbe, który kupił samochód w styczniu. Kurt Schneider, sprzedawca, zapewniał, że samochód zawsze jeździ z błogosławieństwem boskim. Dopiero kiedy Halbe znalazł w dokumentach nazwisko poprzedniego właściciela - kard. Ratzingera, zrozumiał, co Schneider miał na myśli. Aukcja internetowa okazała się wielkim sukcesem: dotychczas wylicytowana suma znacznie przekroczyła 10 tys. euro, za które samochód wystawiono. (greg)
- 3 x Uribe
Benedykt XVI pewnie do tej pory zastanawia się, ilu prezydentów ma Kolumbia. W czasie mszy inauguracyjnej gratulacje złożyło mu aż trzech przywódców tego kraju. Pierwszym okazał się mężczyzna, który niepostrzeżenie przyłączył się do delegacji głów państw, podając się za Alvara Uribego, prezydenta Kolumbii. Po chwili do tronu papieskiego zbliżył się prawdziwy Uribe. Zdziwiony szef protokołu papieskiego oznajmił mu, że prezydent Kolumbii właśnie złożył gratulacje. Po krótkiej wymianie zdań pozwolił jednak prezydentowi podejść do papieża. Po chwili pojawił się kolejny osobnik podający się za prezydenta, ale został odprawiony z kwitkiem. Do dziś nie wiadomo, w jaki sposób Alvaro Uribe uległ potrojeniu. (AK)
- Żona od Turkmenbaszy
W Turkmenistanie doszło do małej obyczajowej rewolucji. Władca kraju Turkmenbasza zdecydował o zniesieniu podatku pobieranego od cudzoziemców, którzy chcą poślubić obywatela Turkmenistanu. 50 tys. dolarów, które do tej pory musiał uiścić obcjokrajowiec, miało być przeznaczone na utrzymanie przyszłych dzieci mieszanej pary na wypadek, gdyby doszło do rozwodu. Było także haraczem pobieranym od bogatych mężczyzn z Zachodu, którym przypadły do gustu wdzięki Turkmenek. Mimo że bariera finansowa została usunięta, nadal cudzoziemcom nie będzie łatwo znaleźć partnera w Turkmenistanie. W państwie Turkmenbaszy każdy ruch, zwłaszcza zagranicznego gościa, jest dokładnie obserwowany. (AK)
Więcej możesz przeczytać w 18/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.