Pamiętają Państwo wideoklip krążący kilka miesięcy temu po internecie z mazgającym się facetem upapranym marmoladą, palącym papierosa w sposób wskazujący na stan głębokiego przepicia i domagającym się od świata przeprosin za wszystkie krzywdy, których jako Polak doznał? Twórcy tego dzieła właśnie wyprodukowali następne: na widowni stadionu siedzi miły starszy pan z filiżanką w dłoni. To Jacek Gmoch, zasłużony piłkarz i trener. W tle plumka muzyczka. Nagle – jebs, łubudubu! – muzyka dostojnieje, słychać szczęk żelaza. Na stadion, machając toporkami, młotkami i inną bronią białą, wkraczają przebierańcy. To rekonstruktorzy, czyli dorośli mężczyźni, którzy po pracy zakładają krótkie spodenki, pióropusze i idą bawić się w wojnę – od bitwy pod Cedynią przez bitwę pod Kłuszynem, powstanie wielkopolskie, poznański Czerwiec 1956 po „Siłę i Honor – współczesnych obrońców ojczyzny” – cokolwiek to oznacza. Mnie akurat ten ostatni rekonstruktor przypomina zielone ludziki Putina.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.