Konserwatywna prawica to tylko jedno niewielkie ugrupowanie pod przywództwem Marka Jurka. Spełnia ono wszystkie kryteria partii konserwatywnej, tyle że nie ma politycznych wpływów. Natomiast prawica, radykalna prawica (pomijam parafaszystowskie ugrupowania) to grupa związana z Januszem Korwin-Mikkem. I choć jest prawicowa rzeczywiście, to zarazem rzeczywiście paskudna. Innej prawicy – wbrew deklaracjom przywódców partyjnych – brak. Wbrew wielu publicystom i komentatorom nie są na prawicy ani na centroprawicy dwie główne partie. Obie zasiadają w bagnie. Podobnie jak PSL.
Do czego byliby potrzebni skuteczni konserwatyści i ewentualnie rozumna prawica, co niekoniecznie jest tym samym? Przede wszystkim do zagwarantowania pewnych form i niepisanych reguł życia politycznego – mówił o tym niedawno w Warszawie książę Karel Schwarzenberg, wicepremier i minister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej, a zarazem przywódca prawdziwej i skutecznej partii konserwatywnej. Innymi słowy, chodzi o to, żeby sprawić, by spory miały charakter merytoryczny, by argumenty nie były kierowane ad personam, by walczyły poglądy, a nie ludzie.
Taka elegancja w polityce nie jest wcale dobrem o czysto ornamentacyjnym charakterze, z czego zdajemy sobie sprawę, kiedy patrzymy na chamstwo dominujące na polskiej scenie politycznej (z wyjątkami). Elegancja ułatwia porozumienie, łagodzi obyczaje, a dzięki temu pozwala bez obawy rozmawiać o najtrudniejszych sprawach. W Polsce elegancja ma charakter z bagna rodem – nadużywanie ostrych słów, kłamstwa i ataków na ludzi jest na porządku dziennym. Jest to na rękę niemal wszystkim, bo unika się w ten sposób znacznie trudniejszego sporu merytorycznego oraz podejmowania trudnych decyzji.
To jasne. Jednak konserwatywne ugrupowania (także rozumnie prawicowe) potrafią ponadto zagospodarować sferę, która jest ważna, wbrew lewicowo-liberalnym tendencjom, a mianowicie to, co określamy mianem narodu. Trzeba podkreślić od razu, że ten, kto mówi pozytywnie o idei narodu, wcale nie jest, a co najmniej być nie musi, nacjonalistą, którzy to nacjonaliści skazani są na wieczne potępienie. Idea narodu to idea pewnej wspólnoty, którą łączy nie tylko interes państwowy (w Polsce nawet interes nie łączy), ale znacznie więcej, czyli świat tradycji, wspomnień i dumy. Idea narodu w jej romantycznej wersji (Mickiewicz, Krasiński, Norwid) nie miała cech ksenofobicznych, a inne narody nie były traktowane jako konkurencja, lecz jako współtworzące wspaniale bogatą mozaikę ludzkich obyczajów, języków, nawet ulubionych potraw i sposobów spędzania wolnego czasu.
Narody i państwa narodowe są i będą trwały wbrew złudzeniom uniwersalistów. Europa czy Unia Europejska nigdy nie stanie się narodem, a kto mniema, że narody stopniowo znikną, ten może ma rację, jeśli stopniowo to dla niego wymiar 100- 200 lat. Ponieważ naród polski istnieje, ważne jest dbanie o jego jakość. I to jest właśnie zadanie rozumnej konserwatywnej prawicy.
Wśród cech narodu wymieniłem dumę. Otóż Polacy są niesłychanie i przesadnie uwrażliwieni na godność narodową, ale kompletnie nie potrafią być dumni ze swoich osiągnięć. Dwa przykłady: brak szacunku dla rocznicy 4 czerwca, która powinna się stać świętem narodowym (a nie 11 listopada wzięty z innej epoki), a jest przedmiotem idiotycznych sporów. Ponadto skandaliczne zachowania w trakcie obchodów trzydziestolecia „Solidarności", największego polskiego powodu do dumy. Myśmy to sami zrobili i sami taplamy się w błocie czy bagnie, zamiast cenić prawdziwe osiągnięcia.
Obie największe partie się do tego przyczyniły, na pewno PiS znacznie bardziej. A wobec tego przyczyniły się także do zdewastowania tej sfery duchowej lub emocjonalnej, którą właśnie określamy mianem narodu. Naród, który nie potrafi sam cenić swoich osiągnięć, jest głupi. I nie jest to w najmniejszym stopniu wina indywidualnych członków tego narodu, lecz bagna, które ma charakter wszechogarniający.
Bagno, jak wiadomo, zasysa, i nawet ludziom dobrze myślącym trudno jest często się oprzeć sile bagna, pokusie bagna. Polska bagnem stoi, a nie konserwatywną prawicą, i dopóki tak będzie, dopóty nie zaistnieje wspólny, narodowy właśnie sposób na mierzenie tego, co ważne u nas i cenne, a co drugo- lub trzeciorzędne i paskudne. Tu by się przydała światła konserwatywna prawica, ale nie ma na nią szans, bo na bagnie nic nie wyrośnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.