Ani rozpad strefy euro, ani hiperinflacja w Ameryce nie spowodują katastrofy w światowej gospodarce. No, może upadek Unii Europejskiej – ale ten przecież szalenie trudno sobie wyobrazić. Co nam grozi w przyszłym roku w ekonomii – opowiada prof. Witold Orłowski.
RYSZARD HOLZER: Boi się pan profesor tzw. drugiego dna kryzysu? Tego, że przyjdzie kolejne tąpnięcie?
WITOLD ORŁOWSKI: Ja raczej się boję czekającej nas dekady kryzysu. A ja liczyłem na odrobinę świątecznego optymizmu! Optymistyczne może być to, że z pewnością damy sobie z tym radę. Kryzys to nie jest koniec świata i nawet dekada kryzysu nie oznacza obsuwania się przez dziesięć lat w jakąś ciemną dziurę. Natomiast faktem jest, że wcale nie zniknęły problemy, które się nawarstwiły przez ostatnie 25 lat w światowej gospodarce. Dlatego nie mam wątpliwości, że czeka nas dekada kłopotów.
Cała dekada, a większość ludzi już po tych dwóch latach jest śmiertelnie zmęczona kryzysem! Pan nie jest?
Pewnie, że jestem, ale z drugiej strony, z punktu widzenia ekonomisty w trakciekryzysu dzieją się naprawdę ciekawe rzeczy.
WITOLD ORŁOWSKI: Ja raczej się boję czekającej nas dekady kryzysu. A ja liczyłem na odrobinę świątecznego optymizmu! Optymistyczne może być to, że z pewnością damy sobie z tym radę. Kryzys to nie jest koniec świata i nawet dekada kryzysu nie oznacza obsuwania się przez dziesięć lat w jakąś ciemną dziurę. Natomiast faktem jest, że wcale nie zniknęły problemy, które się nawarstwiły przez ostatnie 25 lat w światowej gospodarce. Dlatego nie mam wątpliwości, że czeka nas dekada kłopotów.
Cała dekada, a większość ludzi już po tych dwóch latach jest śmiertelnie zmęczona kryzysem! Pan nie jest?
Pewnie, że jestem, ale z drugiej strony, z punktu widzenia ekonomisty w trakciekryzysu dzieją się naprawdę ciekawe rzeczy.
Więcej możesz przeczytać w 52-53/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.