Internet stał się największą filmoteką świata
Zemstę" Andrzeja Wajdy można było ściągnąć z Internetu w dniu premiery prasowej. "Czerwony smok" Bretta Rattnera z polskimi napisami był dostępny w sieci kilka miesięcy przed premierą w naszych kinach. "Harry Potter i komnata tajemnic", druga część przygód młodego czarownika, która w kinach w Londynie pojawiła się trzeciego listopada (polska premiera zapowiadana jest dopiero na styczeń), w Internecie była dostępna dwa miesiące wcześniej. Wszystko to za sprawą komputerowego formatu zapisu obrazu wideo zwanego DivX. Filmowcy biją na alarm: setki tysięcy ludzi ściąga ich najnowsze produkcje i przestaje chodzić do kina. Na razie na to ewidentne piractwo nie ma żadnego sposobu. Format DivX umożliwia rozpowszechnianie filmów na skalę globalną, co sprawia, że egzekwowanie praw autorskich w dotychczasowy sposób jest nierealne.
- Ludzie ściągają film na twardy dysk, podłączają swoje pecety do zestawów kina domowego, a potem często organizują dla znajomych seanse w domach. Jeśli ta plaga się rozpleni, kina i dystrybutorzy filmowi znajdą się w bardzo trudnej sytuacji - mówi Roman Gutek, szef firmy Gutek Film, która sprowadziła do Polski między innymi "Amelię" i "Osiem kobiet".
Divxomaniacy
Do tego, by rozpowszechnić film w setkach tysięcy kopii, wystarczy jeden zapis w formacie DivX. Ściągnięty tytuł jest kopiowany i przesyłany kolejnym użytkownikom cyberprzestrzeni. Siedząc w domu, można stworzyć kolekcję dzieł Felliniego czy Bergmana, a także poznać kino boliwijskie, ekwadorskie czy filipińskie. Bartłomiej Kalisz z Łodzi ma w swoich zbiorach ponad pięćset filmów w formacie DivX. Takich jak on jest już w Polsce kilka tysięcy.
Programy do ripowania (tak w gwarze komputerowej określa się kopiowanie filmu z płyty na twardy dysk) pojawiły się w Internecie pod koniec lat 90. Tworzyła je przede wszystkim grupa Project Mayo. Ujawniła ona kod swojego programu, dzięki czemu tysiące ludzi na całym świecie mogło się włączyć w poprawianie jakości formatu DivX. - Przeciętny człowiek nie jest w stanie odróżnić obrazu zapisanego w DivX od nagranego na płycie DVD. Jedynym mankamentem jest długi czas ściągania filmu: często kilkanaście godzin - mówi Marcin Gielzak, współtwórca serwisu poświęconego filmom w formacie DivX.
Divxomaniacy tworzą serwisy, na których dostępnych jest po kilkaset filmów. Żeby mieć dostęp do tych zasobów, trzeba znać specjalne hasło. Najczęściej otrzymujemy je w zamian za podzielenie się własną kolekcją filmów.
Producenci kontra piraci
Producenci i dystrybutorzy filmów nie wiedzą, jak walczyć z piratami kopiującymi filmy w sieci. Można uzyskać administracyjne nakazy zamknięcia serwisów oferujących filmy w formacie DivX, lecz ich autorzy natychmiast przeniosą je na inne serwery. Poza tym jest ich już tak wiele, że do ich zwalczania trzeba by zatrudnić całą armię urzędników. - Opanowanie tego żywiołu będzie konieczne, bo chodzi tu jednak o naruszenie praw autorskich. W cywilizowanym świecie nie można tego tolerować - mówi Olaf Lubaszenko, producent, reżyser i aktor.
Walkę z piratami utrudnia to, że z technologii DivX korzystają także młodzi twórcy, którzy nie mieliby szansy na rozpowszechnianie swoich filmów w kinach. Bezpłatnie umieszczają oni swoje filmy na stronach WWW. W Internecie organizowane są nawet festiwale młodego kina niezależnego, na których swój film - zapisany w pliku komputerowym - pokazać może każdy.
Ludzie kina mają nadzieję, że mimo piractwa kino nie upadnie, tak jak nie upadło po wprowadzeniu na rynek wideo i odtwarzaczy DVD. Producenci, dystrybutorzy i twórcy wierzą, że widzowie nadal będą woleli chodzić do kina, niż oglądać filmy w domu.
- Ludzie ściągają film na twardy dysk, podłączają swoje pecety do zestawów kina domowego, a potem często organizują dla znajomych seanse w domach. Jeśli ta plaga się rozpleni, kina i dystrybutorzy filmowi znajdą się w bardzo trudnej sytuacji - mówi Roman Gutek, szef firmy Gutek Film, która sprowadziła do Polski między innymi "Amelię" i "Osiem kobiet".
Divxomaniacy
Do tego, by rozpowszechnić film w setkach tysięcy kopii, wystarczy jeden zapis w formacie DivX. Ściągnięty tytuł jest kopiowany i przesyłany kolejnym użytkownikom cyberprzestrzeni. Siedząc w domu, można stworzyć kolekcję dzieł Felliniego czy Bergmana, a także poznać kino boliwijskie, ekwadorskie czy filipińskie. Bartłomiej Kalisz z Łodzi ma w swoich zbiorach ponad pięćset filmów w formacie DivX. Takich jak on jest już w Polsce kilka tysięcy.
Programy do ripowania (tak w gwarze komputerowej określa się kopiowanie filmu z płyty na twardy dysk) pojawiły się w Internecie pod koniec lat 90. Tworzyła je przede wszystkim grupa Project Mayo. Ujawniła ona kod swojego programu, dzięki czemu tysiące ludzi na całym świecie mogło się włączyć w poprawianie jakości formatu DivX. - Przeciętny człowiek nie jest w stanie odróżnić obrazu zapisanego w DivX od nagranego na płycie DVD. Jedynym mankamentem jest długi czas ściągania filmu: często kilkanaście godzin - mówi Marcin Gielzak, współtwórca serwisu poświęconego filmom w formacie DivX.
Divxomaniacy tworzą serwisy, na których dostępnych jest po kilkaset filmów. Żeby mieć dostęp do tych zasobów, trzeba znać specjalne hasło. Najczęściej otrzymujemy je w zamian za podzielenie się własną kolekcją filmów.
Producenci kontra piraci
Producenci i dystrybutorzy filmów nie wiedzą, jak walczyć z piratami kopiującymi filmy w sieci. Można uzyskać administracyjne nakazy zamknięcia serwisów oferujących filmy w formacie DivX, lecz ich autorzy natychmiast przeniosą je na inne serwery. Poza tym jest ich już tak wiele, że do ich zwalczania trzeba by zatrudnić całą armię urzędników. - Opanowanie tego żywiołu będzie konieczne, bo chodzi tu jednak o naruszenie praw autorskich. W cywilizowanym świecie nie można tego tolerować - mówi Olaf Lubaszenko, producent, reżyser i aktor.
Walkę z piratami utrudnia to, że z technologii DivX korzystają także młodzi twórcy, którzy nie mieliby szansy na rozpowszechnianie swoich filmów w kinach. Bezpłatnie umieszczają oni swoje filmy na stronach WWW. W Internecie organizowane są nawet festiwale młodego kina niezależnego, na których swój film - zapisany w pliku komputerowym - pokazać może każdy.
Ludzie kina mają nadzieję, że mimo piractwa kino nie upadnie, tak jak nie upadło po wprowadzeniu na rynek wideo i odtwarzaczy DVD. Producenci, dystrybutorzy i twórcy wierzą, że widzowie nadal będą woleli chodzić do kina, niż oglądać filmy w domu.
DivX kontra DivX;-) |
---|
Płyty z filmami o nazwie DivX były przeznaczone dla wypożyczalni wideo. Po włożeniu krążka do odtwarzacza widz miał dostęp do filmu tylko przez 48 godzin. Gdy upływały dwie doby, płyta nadawała się do kosza. Większość krążków miała opcję DivxSilver, dzięki której możliwe było odblokowanie filmu na czas nieokreślony po wpłaceniu około 20 USD. Hakerzy stworzyli program pozwalający przegrywać filmy z płyt DVD i zapisywać je w plikach komputerowych. Nazwali go DivX;-). Format ten umożliwił kompresję obrazu przy zachowaniu jakości porównywalnej do DVD i dużo mniejszej wielkości pliku. Półtorej godziny filmu zajmuje około 650 MB, dzięki czemu mieści się on na płycie CD lub na stronie WWW. |
Więcej możesz przeczytać w 47/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.