190 tysięcy ludzkich zarodków przechowują amerykańskie kliniki
Susanne i Robert Grayowie z Atlanty przeżyli szok, dowiadując się, że po wielu nieudanych próbach sztucznego zapłodnienia powstały aż 33 należące do nich embriony. "To o wiele więcej, niż moglibyśmy kiedykolwiek wychować jako własne dzieci" - zwierzała się przerażona Susanne. Tylko w USA w laboratoriach klinicznych czeka w stanie zawieszenia między życiem a śmiercią prawie 190 tys. zarodków. Ich liczba zwiększa się co roku o dwadzieścia kilka tysięcy. Równocześnie 10 mln bezpłodnych par w USA na różne sposoby stara się o potomstwo.
Współczesna technika zapłodnienia in vitro (poza ustrojem kobiety) prowadzi do tworzenia wielu embrionów zapasowych. Zwykle z dwudziestu lub trzydziestu embrionów kilka wszczepia się potencjalnej matce. Reszta może być użyta w trakcie następnych prób zapłodnienia, najczęściej jednak zamrożone w temperaturze minus 196°C spędzają lata w lodówce. Nie bardzo wiadomo, co z nimi robić, ponieważ brakuje uregulowań prawnych.
Prawo brytyjskie na przykład zezwala nie tylko na prowadzenie badań i eksperymentów na embrionach pozostałych z prób sztucznego zapłodnienia, ale także na tworzenie ich specjalnie w celach badawczych. Inaczej jest w Niemczech. Tam przepisy zabraniają zapładniania równocześnie więcej niż trzech komórek jajowych pacjentki. Wszystkie uzyskane zarodki mają być wszczepione do macicy genetycznej matki. W większości krajów zamrożone zarodki są własnością biologicznych rodziców, którzy mogą je nawet podarować innej parze małżeńskiej. Mimo to zapasy zamrożonych embrionów rosną.
W USA własne programy adopcji prowadzą kliniki leczenia niepłodności. Są to przedsięwzięcia komercyjne - embrion kosztuje tam kilka tysięcy dolarów. Równocześnie wiele grup ochotników i organizacji społecznych stworzyło niekomercyjne programy adopcji. W Embryo Adoption Program w Orange County w Kalifornii pochodzenia embrionów nie otacza tajemnica. Przeciwnie, pary genetycznych rodziców i małżeństwa chętne do adopcji dobierają się dowolnie, przesyłając sobie zdjęcia, informacje o rodzinach, a nawet zaświadczenia o niekaralności.
Fundusz ratunkowy
Rok temu pierwsze pary rodziców, które adoptowały embriony z lodówki, zostały zaproszone wraz z dziećmi przez specjalną komisję Kongresu USA do Waszyngtonu. W lipcu tego roku Departament Zdrowia ogłosił, że uruchamia fundusz mający wspierać adopcję zamrożonych embrionów. To pierwsza tego rodzaju inicjatywa ze strony rządu jakiegokolwiek państwa.
Zadziwiające, że właśnie to posunięcie wzbudziło wyjątkowo negatywne reakcje części amerykańskich bioetyków. Jeffrey Kahn, dyrektor Centrum Bioetyki Uniwersytetu Minnesoty, stwierdził sarkastycznie w programie CNN, że tylko krok dzieli rząd od uznania laboratoryjnych lodówek za sierocińce i przypisania im społecznych opiekunów, którzy troszczyliby się o interesy ich zamrożonych ładunków. Już użycie terminu "adopcja embrionów" miałoby - według Kahna - niesłusznie nadawać zamrożonym zarodkom szczególny status moralny, nasuwa bowiem oczywiste porównanie między darowaniem embrionów i adopcją dzieci. Laboratorium nie może przecież adoptować embrionu, a zatem zostało potraktowane gorzej niż potencjalni rodzice - oburzał się prof. Kahn, wyraźnie poirytowany przesunięciem akcentów i uznaniem embrionu za przyszłego człowieka, a nie tylko ciekawy materiał do badań.
Czy embrion ma prawo do spadku
Niepewność prawników dotyczącą statusu ludzkiego zarodka ilustruje sprawa ustalenia praw do spadku po małżeństwie Riosów, które zginęło w katastrofie samolotu, pozostawiając znaczną fortunę i dwa zamrożone embriony w Queen Victoria Medical Center w Melbourne w Australii. Prawnicy, naukowcy i lekarze nie mogli się porozumieć. Najpierw należało ustalić kilka nie rozstrzygniętych kwestii, m.in. kiedy zaczyna się życie, czy za żyjący można uznać zamrożony embrion, czy prawa do dziedziczenia nabywa nie narodzony jeszcze płód czy też dopiero narodzone dziecko. Środowisko medyczne nie mogło nawet ustalić momentu, kiedy embrion staje się istotą ludzką: od chwili wszczepienia do macicy matki, od pierwszych uderzeń serca, a może dopiero od momentu, gdy zaczyna pracować mózg? Komitety naukowy, medyczny i prawny nie doszły do wspólnych konkluzji poza jedną: embriony państwa Riosów najlepiej przysłużą się ludzkości, jeśli na dwa tygodnie po rozmrożeniu staną się przedmiotem badań naukowych. Potem powinny zostać zniszczone, prawo nie zezwala bowiem na eksperymenty na zarodkach ludzkich starszych niż czternastodniowe. Rząd stanowy nie przychylił się jednak do opinii ekspertów. Polecił przekazać embriony kobiecie, która chciałaby je urodzić, a następnie adoptować.
Podobne stanowisko zajmuje rząd amerykański. Skoro nikt nie potrafi rozstrzygnąć wątpliwości dotyczących prawnego i moralnego statusu zamrożonych embrionów, a ich zapasy rosną, trzeba dać im szansę życia. Dlatego powstał rządowy program zachęcający do ich adopcji.
Współczesna technika zapłodnienia in vitro (poza ustrojem kobiety) prowadzi do tworzenia wielu embrionów zapasowych. Zwykle z dwudziestu lub trzydziestu embrionów kilka wszczepia się potencjalnej matce. Reszta może być użyta w trakcie następnych prób zapłodnienia, najczęściej jednak zamrożone w temperaturze minus 196°C spędzają lata w lodówce. Nie bardzo wiadomo, co z nimi robić, ponieważ brakuje uregulowań prawnych.
Prawo brytyjskie na przykład zezwala nie tylko na prowadzenie badań i eksperymentów na embrionach pozostałych z prób sztucznego zapłodnienia, ale także na tworzenie ich specjalnie w celach badawczych. Inaczej jest w Niemczech. Tam przepisy zabraniają zapładniania równocześnie więcej niż trzech komórek jajowych pacjentki. Wszystkie uzyskane zarodki mają być wszczepione do macicy genetycznej matki. W większości krajów zamrożone zarodki są własnością biologicznych rodziców, którzy mogą je nawet podarować innej parze małżeńskiej. Mimo to zapasy zamrożonych embrionów rosną.
W USA własne programy adopcji prowadzą kliniki leczenia niepłodności. Są to przedsięwzięcia komercyjne - embrion kosztuje tam kilka tysięcy dolarów. Równocześnie wiele grup ochotników i organizacji społecznych stworzyło niekomercyjne programy adopcji. W Embryo Adoption Program w Orange County w Kalifornii pochodzenia embrionów nie otacza tajemnica. Przeciwnie, pary genetycznych rodziców i małżeństwa chętne do adopcji dobierają się dowolnie, przesyłając sobie zdjęcia, informacje o rodzinach, a nawet zaświadczenia o niekaralności.
Fundusz ratunkowy
Rok temu pierwsze pary rodziców, które adoptowały embriony z lodówki, zostały zaproszone wraz z dziećmi przez specjalną komisję Kongresu USA do Waszyngtonu. W lipcu tego roku Departament Zdrowia ogłosił, że uruchamia fundusz mający wspierać adopcję zamrożonych embrionów. To pierwsza tego rodzaju inicjatywa ze strony rządu jakiegokolwiek państwa.
Zadziwiające, że właśnie to posunięcie wzbudziło wyjątkowo negatywne reakcje części amerykańskich bioetyków. Jeffrey Kahn, dyrektor Centrum Bioetyki Uniwersytetu Minnesoty, stwierdził sarkastycznie w programie CNN, że tylko krok dzieli rząd od uznania laboratoryjnych lodówek za sierocińce i przypisania im społecznych opiekunów, którzy troszczyliby się o interesy ich zamrożonych ładunków. Już użycie terminu "adopcja embrionów" miałoby - według Kahna - niesłusznie nadawać zamrożonym zarodkom szczególny status moralny, nasuwa bowiem oczywiste porównanie między darowaniem embrionów i adopcją dzieci. Laboratorium nie może przecież adoptować embrionu, a zatem zostało potraktowane gorzej niż potencjalni rodzice - oburzał się prof. Kahn, wyraźnie poirytowany przesunięciem akcentów i uznaniem embrionu za przyszłego człowieka, a nie tylko ciekawy materiał do badań.
Czy embrion ma prawo do spadku
Niepewność prawników dotyczącą statusu ludzkiego zarodka ilustruje sprawa ustalenia praw do spadku po małżeństwie Riosów, które zginęło w katastrofie samolotu, pozostawiając znaczną fortunę i dwa zamrożone embriony w Queen Victoria Medical Center w Melbourne w Australii. Prawnicy, naukowcy i lekarze nie mogli się porozumieć. Najpierw należało ustalić kilka nie rozstrzygniętych kwestii, m.in. kiedy zaczyna się życie, czy za żyjący można uznać zamrożony embrion, czy prawa do dziedziczenia nabywa nie narodzony jeszcze płód czy też dopiero narodzone dziecko. Środowisko medyczne nie mogło nawet ustalić momentu, kiedy embrion staje się istotą ludzką: od chwili wszczepienia do macicy matki, od pierwszych uderzeń serca, a może dopiero od momentu, gdy zaczyna pracować mózg? Komitety naukowy, medyczny i prawny nie doszły do wspólnych konkluzji poza jedną: embriony państwa Riosów najlepiej przysłużą się ludzkości, jeśli na dwa tygodnie po rozmrożeniu staną się przedmiotem badań naukowych. Potem powinny zostać zniszczone, prawo nie zezwala bowiem na eksperymenty na zarodkach ludzkich starszych niż czternastodniowe. Rząd stanowy nie przychylił się jednak do opinii ekspertów. Polecił przekazać embriony kobiecie, która chciałaby je urodzić, a następnie adoptować.
Podobne stanowisko zajmuje rząd amerykański. Skoro nikt nie potrafi rozstrzygnąć wątpliwości dotyczących prawnego i moralnego statusu zamrożonych embrionów, a ich zapasy rosną, trzeba dać im szansę życia. Dlatego powstał rządowy program zachęcający do ich adopcji.
Waldemar Kuczyński przewodniczący Sekcji Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego W Polsce nie ma żadnej regulacji prawnej dotyczącej losu zamrożonych embrionów. Medycyna w tej kwestii wyprzedziła legislację. W ośrodkach zajmujących się leczeniem niepłodności i zapłodnieniem pozaustrojowym przyjęliśmy zasadę, że embriony są własnością biologicznych rodziców. Jeśli nie chcą ich wykorzystać do następnej ciąży, mogą wyrazić pisemnie życzenie, by je oddać do adopcji. Zdarza się to jednak rzadko. Tożsamość rodziców biologicznych i adoptujących embrion pozostaje wówczas tajemnicą. Innym problemem jest to, co począć z zarodkami, które są zamrożone już od 7 czy 8 lat. W Polsce w 24 ośrodkach klinicznych wykonuje się około 3 tys. cykli leczenia niepłodności rocznie. 300-500 par ma zamrożone embriony. Ile dokładnie ich jest, nie wiadomo. Dopiero od stycznia 2003 r. wszystkie polskie ośrodki będą zobowiązane do informowania naszej sekcji, ile ludzkich zarodków pozostaje w stanie zamrożenia. |
Więcej możesz przeczytać w 47/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.