Doniesiono, że Europejczycy coś knują za naszymi plecami. Chcą przesunąć termin rozszerzenia o pół roku. Czytam, że "członkami UE zostaniemy później, ale za to zapłacimy do jej kasy miliard euro mniej". Jeżeli więc zostaniemy członkami później o rok albo o dwa lata, zapłacimy "za to" jeszcze mniej, a może nawet nic nie zapłacimy... Co to za argumentacja? O co chodzi? Po tylu latach zachęcania, puszczania Wiatra raptem brukselczycy zaczynają się ociągać, wykręcać? Po wawelskim apelu Adama Michnika, w histeryczny sposób nawołującym Polaków do poparcia unii, tamtej stronie przestało się spieszyć? Czegoś tu nie rozumiem... Co prawda, Michnik znany jest z tego, że umie zaszkodzić popieranym przez siebie ludziom i ideom, ale żeby do tego stopnia? Pamiętamy, jak bezlitośnie popierał panów Mazowieckiego i Kuronia w kampaniach prezydenckich, jak natarczywie umiłował Unię Wolności i z jakim skutkiem. Tym razem jednak nie chodzi o personalne i partyjne przepychanki, lecz o przyszłość Polski, o nasze miejsce w europejskich interesach. Nie ma sensu odkładać tej decyzji na lepsze czasy.
Lepszych czasów nie będzie, jeżeli zostaniemy z Łukaszenką, Putinem i Kuczmą. Pamiętajmy, że niektórzy kierownicy naszej nawy państwowej nie mieliby żadnych oporów przed ponownym nawiązaniem braterskich stosunków z tym towarzystwem. Podobna mentalność, gabaryty umysłowe i młodzieńcze fascynacje. Odepchnięci przez Brukselę mogą się zaczerwienić pod opalenizną i podążyć w stronę wschodniej nostalgii.
Znam aż nadto dobrze wszystkie polskie strachy, lęki, niechęci... Często z nich kpię, ale są mi bliskie. Jako autor pieśni "Żeby Polska była Polską" jestem ostrzegany przez eurosceptyków, że w unii ubędzie nam polskości. A przecież w jednoczeniu kontynentu chodzi głównie o gospodarkę. Każdy, kto pamięta, czym się różniło RWPG od EWG, nie może mieć wątpliwości, z kim Polska powinna się ekonomicznie łączyć. W wymiarze duchowym, kulturowym sami jesteśmy odpowiedzialni za stan naszych serc i umysłów. Nie zwalajmy na innych własnych grzechów, bo nie wypada. To nie brukselscy urzędnicy postanowili godło narodowe zamienić na logo handlowe z latawcem. Teraz dzieci będą się uczyć: "Kto ty jesteś? Damski krawiec. Jaki znak twój jest? Latawiec".
Główny problem w tym, czy wstępujemy do unii z powodów patriotycznych, czy internacjonalistycznych, czy z miłości do Polski, czy z obrzydzenia? Otóż euroentuzjaści sprawiają wrażenie, że mają serdecznie dość polskości. Z takim nastawieniem trudno podejmować korzystne dla kraju decyzje. A jeżeli tak, czy nie narobią nam wstydu? Czy państwowe władze nie wystawią narodu na pośmiewisko, jak już nieraz bywało? Jest mnóstwo pytań, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi, jeżeli zabraknie nam teraz odwagi.
Więcej możesz przeczytać w 47/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.