Fachowców z wywiadu zastępują w służbach specjalnych lojalni wobec SLD szpiedzy PRL Do kierowanej przez Zbigniewa Siemiątkowskiego Agencji Wywiadu wrócili na wysokie stanowiska szpiedzy z czasów PRL. Na dalszy plan odsunięto specjalistów do spraw krajów byłego ZSRR. Grozi to paraliżem działań naszego wywiadu w Rosji i na Białorusi. A to z kolei może doprowadzić do utraty zaufania sojuszników z NATO.
Kłopotliwi konsultanci
Gdy Zbigniew Siemiątkowski likwidował w ubiegłym roku Urząd Ochrony Państwa, zapewniał, że w służbach specjalnych nie ma miejsca dla osób, które były zweryfikowane negatywnie w 1990 r. Obecnie wprowadza kuchennymi drzwiami do Agencji Wywiadu grupę funkcjonariuszy SB, których nie przyjęto do pracy w UOP. Robi to za pomocą Konsultacyjnej Rady Dyrektorów Seniorów Służby Wywiadu, do której - wzorem naszych sojuszników z NATO - zaprosił emerytowanych oficerów z wieloletnim stażem. Problemem jest to, że niemal połowa doradców szefa Agencji Wywiadu przez całe swoje zawodowe życie służyła państwu totalitarnemu. Nagrody i awanse funkcjonariusze ci zdobywali, wykazując się inicjatywą i fachowością w inwigilowaniu Polonii czy zwalczaniu zagranicznych ośrodków opozycji. Brakuje im natomiast doświadczenia przydatnego Agencji Wywiadu w zdobywaniu informacji umacniających interesy Polski za granicą, szczególnie wschodnią.
Oficjalnie zadaniem Konsultacyjnej Rady Dyrektorów Seniorów Służby Wywiadu jest wspomaganie szefa wywiadu wiedzą i doświadczeniem w sprawach bieżących, m.in. - jak powiedział nam jeden z doradców ministra Siemiątkowskiego - w zapobieganiu terroryzmowi. Siedmioosobową radę powołano 10 grudnia 2002 r., ale szef Agencji Wywiadu do tej pory nie poinformował o tym sejmowej komisji nadzorującej działalność służb specjalnych. - Członkami rady są osoby zaproszone przez szefa AW: byli dyrektorzy i wicedyrektorzy Departamentu I MSW [wywiad cywilny PRL - red.] i Zarządu Wywiadu UOP - mówi "Wprost" płk Andrzej Kolczyński, dyrektor gabinetu szefa Agencji Wywiadu. Wymienia on nazwiska oficerów, którzy zostali zweryfikowani pozytywnie i pracowali w UOP (Gromosława Czempińskiego, Zdzisława Sarewicza, Janusza Luksa i Wojciecha Czerniaka). Nie wymienia trzech byłych wysokich funkcjonariuszy wywiadu cywilnego PRL, którzy w 1990 r. nie zostali zatrudnieni w UOP.
Niezweryfikowani zweryfikowani
Szefowi Agencji Wywiadu doradza m.in. płk Konrad Biczyk, który do wywiadu trafił na początku lat 80. z Akademii Spraw Wewnętrznych, gdzie szkolił oficerów Służby Bezpieczeństwa. Przed 1989 r. należał do zaufanych współpracowników gen. Władysława Pożogi, pierwszego zastępcy ówczesnego szefa MSW Czesława Kiszczaka. Jako zastępca dyrektora Departamentu I MSW płk Biczyk domagał się, by oficerowie specjalizujący się w szpiegostwie gospodarczym czy naukowym gromadzili informacje polityczne, na przykład o nastrojach w środowiskach Polonii. Inny doradca Siemiątkowskiego, płk Czesław Jackowski, zakończył karierę wywiadowczą w Tel Awiwie, kierując placówką operacyjną nastawioną po 1968 r. na "walkę z syjonizmem". Jackowski i Biczyk w rozmowie z "Wprost" podkreślają, że zostali zweryfikowani pozytywnie i gdyby byli młodsi, służyliby w wywiadzie po 1990 r.
Problemem jest to, że weryfikacja w Departamencie I MSW miała wymiar symboliczny: negatywnie zweryfikowano tylko trzy osoby w wywiadzie, a dużo częstsze były wypadki weryfikacji pozytywnej bez prawa zatrudnienia w UOP, m.in. ze względu na żonę Rosjankę. Weryfikację przeszli nawet tacy funkcjonariusze, jak ostatni naczelnik Wydziału XI Departamentu I płk Tadeusz Chętko, który krótko przed rozwiązaniem SB polecił zniszczyć dokumentację działań bezpieki przeciwko Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Na początku tego roku Chętko został przedstawicielem Agencji Wywiadu w Pradze. - Jeśli ktoś w 2003 r. zaprasza do współpracy szefów wywiadu z czasów Jurija Andropowa, oznacza to, że nie zauważył zmiany ustroju - ocenia doradców Siemiątkowskiego Konstanty Miodowicz (PO), przewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, były szef kontrwywiadu UOP (1990-1996).
Zasłużony generał Milewski
Honorowanie weteranów wywiadu, którzy nie zrobili niczego dla III RP, za to bardzo zasłużyli się PRL, to standard w postępowaniu Zbigniewa Siemiątkowskiego. W grudniu ubiegłego roku na spotkaniu noworocznym w siedzibie agencji przy ulicy Miłobędzkiej w Warszawie minister gościł wszystkich szefów wywiadu od 1956 r., m.in. gen. Mirosława Milewskiego. W latach 40. w okolicach Augustowa Milewski pomagał sowieckim specsłużbom w likwidacji niepodległościowego podziemia, a w latach 60. i 70. nadzorował przestępczą operację Żelazo (agenci służb specjalnych PRL napadali na banki i sklepy jubilerskie na Zachodzie i zajmowali się przemytem, kradzieżami, a nawet skrytobójstwami). Okazją do spotkania było otwarcie izby pamięci. Posłom z Komisji ds. Służb Specjalnych kierownictwo agencji tłumaczyło później, że dorobek Milewskiego to część historii polskiego wywiadu.
Klęska na Wschodzie
Postępowanie Zbigniewa Siemiątkowskiego można by uznać za kokietowanie najwierniejszej części elektoratu SLD. Można by, gdyby nie jednoczesne odsuwanie osób zbierających informacje wywiadowcze za wschodnią granicą Polski. Po 1990 r. do pracy na Wschodzie wyznaczono najlepszych oficerów operacyjnych i analityków. Przy okazji niedawnych zmian organizacyjnych w służbach specjalnych (zlikwidowano Urząd Ochrony Państwa) kolejno odwoływano najważniejszych oficerów działających na tzw. kierunku wschodnim. Grozi to tym, że nasz wywiad w Rosji czy na Białorusi stanie się nieskuteczny, zaś o informacje potrzebne polskiemu rządowi czy firmom podpisującym ważny kontrakt już wkrótce będziemy się zwracać do tajnych służb państw sojuszniczych. Tyle że ich interesy nie zawsze są zbieżne z polskimi.
Podobne zmiany jak w Agencji Wywiadu przeprowadzono w podlegających ministrowi obrony Wojskowych Służbach Informacyjnych. Po wyborach w 2001 r. od dotychczasowych zadań zostali odsunięci oficerowie rozpracowujący agenturę rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU) wśród kadry dawnego Zarządu II Sztabu Generalnego (wywiad LWP). Awansowali natomiast ludzie zamieszani w największe afery gospodarcze, jak płk Krzysztof Łada, obecnie zastępca szefa Zarządu Wywiadu WSI. W przeszłości był on oficerem prowadzącym Grzegorza Żemka, głównego oskarżonego w procesie FOZZ.
Gdy Zbigniew Siemiątkowski likwidował w ubiegłym roku Urząd Ochrony Państwa, zapewniał, że w służbach specjalnych nie ma miejsca dla osób, które były zweryfikowane negatywnie w 1990 r. Obecnie wprowadza kuchennymi drzwiami do Agencji Wywiadu grupę funkcjonariuszy SB, których nie przyjęto do pracy w UOP. Robi to za pomocą Konsultacyjnej Rady Dyrektorów Seniorów Służby Wywiadu, do której - wzorem naszych sojuszników z NATO - zaprosił emerytowanych oficerów z wieloletnim stażem. Problemem jest to, że niemal połowa doradców szefa Agencji Wywiadu przez całe swoje zawodowe życie służyła państwu totalitarnemu. Nagrody i awanse funkcjonariusze ci zdobywali, wykazując się inicjatywą i fachowością w inwigilowaniu Polonii czy zwalczaniu zagranicznych ośrodków opozycji. Brakuje im natomiast doświadczenia przydatnego Agencji Wywiadu w zdobywaniu informacji umacniających interesy Polski za granicą, szczególnie wschodnią.
Oficjalnie zadaniem Konsultacyjnej Rady Dyrektorów Seniorów Służby Wywiadu jest wspomaganie szefa wywiadu wiedzą i doświadczeniem w sprawach bieżących, m.in. - jak powiedział nam jeden z doradców ministra Siemiątkowskiego - w zapobieganiu terroryzmowi. Siedmioosobową radę powołano 10 grudnia 2002 r., ale szef Agencji Wywiadu do tej pory nie poinformował o tym sejmowej komisji nadzorującej działalność służb specjalnych. - Członkami rady są osoby zaproszone przez szefa AW: byli dyrektorzy i wicedyrektorzy Departamentu I MSW [wywiad cywilny PRL - red.] i Zarządu Wywiadu UOP - mówi "Wprost" płk Andrzej Kolczyński, dyrektor gabinetu szefa Agencji Wywiadu. Wymienia on nazwiska oficerów, którzy zostali zweryfikowani pozytywnie i pracowali w UOP (Gromosława Czempińskiego, Zdzisława Sarewicza, Janusza Luksa i Wojciecha Czerniaka). Nie wymienia trzech byłych wysokich funkcjonariuszy wywiadu cywilnego PRL, którzy w 1990 r. nie zostali zatrudnieni w UOP.
Niezweryfikowani zweryfikowani
Szefowi Agencji Wywiadu doradza m.in. płk Konrad Biczyk, który do wywiadu trafił na początku lat 80. z Akademii Spraw Wewnętrznych, gdzie szkolił oficerów Służby Bezpieczeństwa. Przed 1989 r. należał do zaufanych współpracowników gen. Władysława Pożogi, pierwszego zastępcy ówczesnego szefa MSW Czesława Kiszczaka. Jako zastępca dyrektora Departamentu I MSW płk Biczyk domagał się, by oficerowie specjalizujący się w szpiegostwie gospodarczym czy naukowym gromadzili informacje polityczne, na przykład o nastrojach w środowiskach Polonii. Inny doradca Siemiątkowskiego, płk Czesław Jackowski, zakończył karierę wywiadowczą w Tel Awiwie, kierując placówką operacyjną nastawioną po 1968 r. na "walkę z syjonizmem". Jackowski i Biczyk w rozmowie z "Wprost" podkreślają, że zostali zweryfikowani pozytywnie i gdyby byli młodsi, służyliby w wywiadzie po 1990 r.
Problemem jest to, że weryfikacja w Departamencie I MSW miała wymiar symboliczny: negatywnie zweryfikowano tylko trzy osoby w wywiadzie, a dużo częstsze były wypadki weryfikacji pozytywnej bez prawa zatrudnienia w UOP, m.in. ze względu na żonę Rosjankę. Weryfikację przeszli nawet tacy funkcjonariusze, jak ostatni naczelnik Wydziału XI Departamentu I płk Tadeusz Chętko, który krótko przed rozwiązaniem SB polecił zniszczyć dokumentację działań bezpieki przeciwko Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Na początku tego roku Chętko został przedstawicielem Agencji Wywiadu w Pradze. - Jeśli ktoś w 2003 r. zaprasza do współpracy szefów wywiadu z czasów Jurija Andropowa, oznacza to, że nie zauważył zmiany ustroju - ocenia doradców Siemiątkowskiego Konstanty Miodowicz (PO), przewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, były szef kontrwywiadu UOP (1990-1996).
Zasłużony generał Milewski
Honorowanie weteranów wywiadu, którzy nie zrobili niczego dla III RP, za to bardzo zasłużyli się PRL, to standard w postępowaniu Zbigniewa Siemiątkowskiego. W grudniu ubiegłego roku na spotkaniu noworocznym w siedzibie agencji przy ulicy Miłobędzkiej w Warszawie minister gościł wszystkich szefów wywiadu od 1956 r., m.in. gen. Mirosława Milewskiego. W latach 40. w okolicach Augustowa Milewski pomagał sowieckim specsłużbom w likwidacji niepodległościowego podziemia, a w latach 60. i 70. nadzorował przestępczą operację Żelazo (agenci służb specjalnych PRL napadali na banki i sklepy jubilerskie na Zachodzie i zajmowali się przemytem, kradzieżami, a nawet skrytobójstwami). Okazją do spotkania było otwarcie izby pamięci. Posłom z Komisji ds. Służb Specjalnych kierownictwo agencji tłumaczyło później, że dorobek Milewskiego to część historii polskiego wywiadu.
Klęska na Wschodzie
Postępowanie Zbigniewa Siemiątkowskiego można by uznać za kokietowanie najwierniejszej części elektoratu SLD. Można by, gdyby nie jednoczesne odsuwanie osób zbierających informacje wywiadowcze za wschodnią granicą Polski. Po 1990 r. do pracy na Wschodzie wyznaczono najlepszych oficerów operacyjnych i analityków. Przy okazji niedawnych zmian organizacyjnych w służbach specjalnych (zlikwidowano Urząd Ochrony Państwa) kolejno odwoływano najważniejszych oficerów działających na tzw. kierunku wschodnim. Grozi to tym, że nasz wywiad w Rosji czy na Białorusi stanie się nieskuteczny, zaś o informacje potrzebne polskiemu rządowi czy firmom podpisującym ważny kontrakt już wkrótce będziemy się zwracać do tajnych służb państw sojuszniczych. Tyle że ich interesy nie zawsze są zbieżne z polskimi.
Podobne zmiany jak w Agencji Wywiadu przeprowadzono w podlegających ministrowi obrony Wojskowych Służbach Informacyjnych. Po wyborach w 2001 r. od dotychczasowych zadań zostali odsunięci oficerowie rozpracowujący agenturę rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU) wśród kadry dawnego Zarządu II Sztabu Generalnego (wywiad LWP). Awansowali natomiast ludzie zamieszani w największe afery gospodarcze, jak płk Krzysztof Łada, obecnie zastępca szefa Zarządu Wywiadu WSI. W przeszłości był on oficerem prowadzącym Grzegorza Żemka, głównego oskarżonego w procesie FOZZ.
Więcej możesz przeczytać w 48/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.