Coraz szybciej przybywa ludzi uzależnionych od felietonów Macieja Rybińskiego; po alkoholu, nikotynie, narkotykach i seksie felietony Rybińskiego są już piątym najpopularniejszym w Polsce środkiem uzależniającym! - wynika z moich prywatnych, systematycznie prowadzonych od kilku lat badań. Rybiński uzależnia przy tym z podobną mocą, jak w czasach II Rzeczypospolitej uzależniał Antoni Słonimski, a w czasach PRL - Stefan Kisielewski, twórca przyznawanej pod patronatem "Wprost" Nagrody Kisiela, której laureatem jest Maciej Rybiński.
Regularne zażywanie felietonów Rybińskiego - zdradzają uzależnieni (do których, pora się przyznać, sam mam przyjemność się zaliczać) - daje uczucie spełnienia, czyli intelektualnej przygody, jaką zapewnia obcowanie ze światem skonstruowanym z powiązanych w spójną całość poglądów, ze światem, w którym dwa razy dwa zawsze daje cztery, w którym rodzina oznacza rodzinę wyłącznie damsko-męską, przyzwoitość - przyzwoitość, a cham-stwo - chamstwo. A wszystko to zawsze podane bez psującego smak patosu, zawsze polszczyzną najprzedniejszej próby, zawsze odpowiednio przyprawione rybińszczyzną, czyli przebijającą każdy nadmiernie nadmuchany balon ciętą satyrą.
"Optymizmy są w polityce dwa. Brutto i netto. Optymizm brutto - oparty na wierze, że obietnice zostaną zrealizowane, prognozy się sprawdzą, plany zostaną wykonane. I optymizm netto - odarty ze złudzeń, sceptyczny wobec haseł i sloganów, racjonalny" - napisał Rybiński. Rybiński, torując drogę rozsądkowi, chłoszcze głupotę i dziesiątkuje idiotów, których między innymi dzięki niemu w Polsce powoli ubywa. Rybiński przywraca też właściwe znaczenie słowom, konsekwentnie oddzielając prawdę netto od prawdy brutto.
Z uzależnienia od felietonów Rybińskiego bardzo trudno się wyzwolić. Zresztą lekarze - dla dobra samych uzależnionych - wręcz to odradzają. Do niedawna po prostu zalecali im regularne kupowanie "Rzeczpospolitej" wraz z codzienną porcją ("działką") Rybińskiego. Teraz dodatkowo ordynują zakup książki "Jestem, więc piszę", czyli zbioru felietonów Macieja Rybińskiego - książka ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Albowiem uzależnienie od felietonów Rybińskiego to jedno z tych nielicznych uzależnień, które jest korzystne dla zdrowia, bo zamiast odurzać - otrzeźwia. Ale jak z każdym uzależnieniem, i z tym nie należy przesadzać. Ostrzegam więc: przedawkowanie felietonów Rybińskiego może jednak grozić śmiercią. Ze śmiechu.
"Optymizmy są w polityce dwa. Brutto i netto. Optymizm brutto - oparty na wierze, że obietnice zostaną zrealizowane, prognozy się sprawdzą, plany zostaną wykonane. I optymizm netto - odarty ze złudzeń, sceptyczny wobec haseł i sloganów, racjonalny" - napisał Rybiński. Rybiński, torując drogę rozsądkowi, chłoszcze głupotę i dziesiątkuje idiotów, których między innymi dzięki niemu w Polsce powoli ubywa. Rybiński przywraca też właściwe znaczenie słowom, konsekwentnie oddzielając prawdę netto od prawdy brutto.
Z uzależnienia od felietonów Rybińskiego bardzo trudno się wyzwolić. Zresztą lekarze - dla dobra samych uzależnionych - wręcz to odradzają. Do niedawna po prostu zalecali im regularne kupowanie "Rzeczpospolitej" wraz z codzienną porcją ("działką") Rybińskiego. Teraz dodatkowo ordynują zakup książki "Jestem, więc piszę", czyli zbioru felietonów Macieja Rybińskiego - książka ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Albowiem uzależnienie od felietonów Rybińskiego to jedno z tych nielicznych uzależnień, które jest korzystne dla zdrowia, bo zamiast odurzać - otrzeźwia. Ale jak z każdym uzależnieniem, i z tym nie należy przesadzać. Ostrzegam więc: przedawkowanie felietonów Rybińskiego może jednak grozić śmiercią. Ze śmiechu.
Więcej możesz przeczytać w 48/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.