Gdy Amerykanie szukają broni biologicznej w Iraku, w dużych ilościach znajduje się ona w Europie. Mało tego, spore zasoby broni biologicznej mamy w Polsce. Nie stworzył jej w swoim laboratorium Craig Venter (vide: "Hodowla morderców") ani żaden naukowiec, choć różni uczeni mają duży udział w jej rozpowszechnianiu, a nawet są jej nosicielami. Ta broń działa podstępnie i przez długi czas trudno ją wykryć. Atakuje przede wszystkim mózgi zarażonych. Osoby, które wydawały się dotychczas rozsądne, zaczynają się zachowywać jak bezmyślne marionetki. I zaczynają produkować duże ilości zabójczych wirusów, którymi zarażają następne osoby. Tą bronią biologiczną są różni lewicowi intelektualiści, wirusem - ich poglądy, a ogniskami epidemii - rozmaite apele i wystąpienia publiczne. Właściwie zastanawiam się nad poprawnością użycia terminu "intelektualiści". Bo intelekt czy intelektualizm to swego rodzaju przeciwciało, które potrafi wirusa zwalczyć, a tego u naszych nosicieli broni biologicznej akurat nie widać.
Niedawno wyszło na jaw, że osoba wydająca się dotychczas odporna na wirusa, okazała się nim zarażona. Chodzi o prof. Dariusza Rosatiego, byłego ministra spraw zagranicznych. Obwieścił on w "Gazecie Wyborczej", że Polacy są pieniaczami, którzy marnują lepszą przyszłość w Europie, bo nie są dość potulni wobec Niemiec i Francji. Zawsze mi się wydawało, że intelektualiści to osoby, które stronią od stadnego myślenia, a przede wszystkim od tchórzostwa. Dlatego cenię ludzi pokroju Stanisława Brzozowskiego, Stanisława Cata-Mackiewicza, Antoniego Słonimskiego czy Stefana Kisielewskiego, którzy nie bali się idiotyzmu nazywać po imieniu. Głosić dzisiaj, że polski rząd oraz popierające go Platforma Obywatelska czy Prawo i Sprawiedliwość są durniami, bo bronią polskiego interesu, to ewidentny akt tchórzostwa. Nie dziwi mnie to w wypadku Marcina Króla, bo jest on zainfekowany wirusem już od wielu lat. Coraz mniej dziwi mnie to także w wypadku Aleksandra Smolara. Dziwi mnie natomiast niedawne zainfekowanie takich osób, jak profesorowie Aldona Jawłowska, Jerzy Szacki czy Marek Siemek.
Rację ma prof. Szewach Weiss, ambasador Izraela w Polsce, gdy nazywa antyamerykanizm antyracjonalizmem (vide: "Antyamerykanizm, czyli antyracjonalizm"). Wirusa antyamerykanizmu i antysemityzmu (ukrytego pod antyizraelskością) roznoszą po świecie już nawet nie lewicowi intelektualiści, lecz lewicowi idioci, którym choroba odebrała zdrowy rozsądek. Łatwiej im zrozumieć terrorystów niż tych, którzy z nimi walczą. I nic dziwnego, bo musieliby się przyznać do tego, że śmiertelnie zarażają różnego rodzaju nowych rewolucjonistów, dla których bandyci z Frakcji Czerwonej Armii, Czerwonych Brygad czy spod znaku Che Guevary to romantyczni idealiści. Oczywiście, ci tchórze nigdy nie mieli odwagi spojrzeć w oczy wdowom i sierotom po zamordowanych przez rzekomych idealistów. Wystarcza im splendid isolation na uniwersytetach.
Czytając tzw. konstytucję europejską, można dojść do wniosku, że pisali ją wyłącznie osobnicy zainfekowani wirusem (vide: "Instrukcja obsługi niczego"). To dokument, którego nie sposób zrozumieć nawet po wypiciu dużej ilości wódki. Konstytucja powinna zawierać proste, zrozumiałe dla każdego obywatela przepisy, które dotyczą podstawowych praw. Konstytucja, która ma 250 stron i nie sposób jej przeczytać ani na trzeźwo, ani po pijanemu, budzi podejrzenie, że ktoś chce nas oszwabić. I słusznie, bo to wielka piguła niszczącej mózg broni biologicznej, wyprodukowana przez prawnego szarlatana Valéry'ego Giscarda d'Estaing. Teraz chce się nam wmówić, że ten bełkotliwy i pusty treściowo bubel ma być kluczem do bogatej i demokratycznej Europy. Nie jest i nie będzie.
W tym smutnym krajobrazie chodzących bomb biologicznych i szalejących wirusów lewicowego idiotyzmu oazą względnego rozumu i zdrowia wydają się przedsiębiorcze, dobrze wykształcone, twarde i przebojowe Polki (vide cover story tego numeru: "Co Polka potrafi"). I broń je Boże przed zgodą na przyznanie im jakichkolwiek preferencji czy punktów za pochodzenie. To byłaby prawdziwa bomba biologiczna, niszcząca ich wolę walki i konkurencyjność.
Dlaczego piszę o bombie biologicznej, chociaż rzecz dotyczy produktów intelektu, czyli sfery symbolicznej? Otóż niekoniecznie. Wirusy lewicowego idiotyzmu powstają wprawdzie w głowach, ale z intelektem i wyższymi czynnościami mózgu mają niewiele wspólnego. To tylko biologia.
Rację ma prof. Szewach Weiss, ambasador Izraela w Polsce, gdy nazywa antyamerykanizm antyracjonalizmem (vide: "Antyamerykanizm, czyli antyracjonalizm"). Wirusa antyamerykanizmu i antysemityzmu (ukrytego pod antyizraelskością) roznoszą po świecie już nawet nie lewicowi intelektualiści, lecz lewicowi idioci, którym choroba odebrała zdrowy rozsądek. Łatwiej im zrozumieć terrorystów niż tych, którzy z nimi walczą. I nic dziwnego, bo musieliby się przyznać do tego, że śmiertelnie zarażają różnego rodzaju nowych rewolucjonistów, dla których bandyci z Frakcji Czerwonej Armii, Czerwonych Brygad czy spod znaku Che Guevary to romantyczni idealiści. Oczywiście, ci tchórze nigdy nie mieli odwagi spojrzeć w oczy wdowom i sierotom po zamordowanych przez rzekomych idealistów. Wystarcza im splendid isolation na uniwersytetach.
Czytając tzw. konstytucję europejską, można dojść do wniosku, że pisali ją wyłącznie osobnicy zainfekowani wirusem (vide: "Instrukcja obsługi niczego"). To dokument, którego nie sposób zrozumieć nawet po wypiciu dużej ilości wódki. Konstytucja powinna zawierać proste, zrozumiałe dla każdego obywatela przepisy, które dotyczą podstawowych praw. Konstytucja, która ma 250 stron i nie sposób jej przeczytać ani na trzeźwo, ani po pijanemu, budzi podejrzenie, że ktoś chce nas oszwabić. I słusznie, bo to wielka piguła niszczącej mózg broni biologicznej, wyprodukowana przez prawnego szarlatana Valéry'ego Giscarda d'Estaing. Teraz chce się nam wmówić, że ten bełkotliwy i pusty treściowo bubel ma być kluczem do bogatej i demokratycznej Europy. Nie jest i nie będzie.
W tym smutnym krajobrazie chodzących bomb biologicznych i szalejących wirusów lewicowego idiotyzmu oazą względnego rozumu i zdrowia wydają się przedsiębiorcze, dobrze wykształcone, twarde i przebojowe Polki (vide cover story tego numeru: "Co Polka potrafi"). I broń je Boże przed zgodą na przyznanie im jakichkolwiek preferencji czy punktów za pochodzenie. To byłaby prawdziwa bomba biologiczna, niszcząca ich wolę walki i konkurencyjność.
Dlaczego piszę o bombie biologicznej, chociaż rzecz dotyczy produktów intelektu, czyli sfery symbolicznej? Otóż niekoniecznie. Wirusy lewicowego idiotyzmu powstają wprawdzie w głowach, ale z intelektem i wyższymi czynnościami mózgu mają niewiele wspólnego. To tylko biologia.
Więcej możesz przeczytać w 48/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.