Kasia Nosowska dominuje na polskiej scenie rockowej zarówno jako idolka, jak i antygwiazda Dziesięć lat temu Kasia Nosowska była najpopularniejszą polską wokalistką. Była głosem młodego pokolenia, które nie umiało się odnaleźć w nowej polskiej rzeczywistości. Dziś jest antygwiazdą skupioną na wewnętrznych poszukiwaniach, wciągającą słuchaczy w świat własnych traum i obsesji. - Występujące ze mną koleżanki miały luz, śpiewały głośno i stać je było na spontaniczne podrygiwania, a ja stałam jak kołek w tej sukienczynie z przedwojnia - komentuje swój niedawny występ podczas koncertu "Ladies", zorganizowanego pod patronatem Jolanty Kwaśniewskiej. Jest zastanawiające, że antygwiazda Nosowska wciąż jest dla tysięcy młodych Polaków idolką.
Niekochane dzieci
Po raz pierwszy przed wielką widownią zaśpiewała "Moją i twoją nadzieję" z Hey na festiwalu w Jarocinie (1992 r.). Grupa powstała zaledwie miesiąc wcześniej w Szczecinie. Tamta wersja piosenki nie miała efektownej aranżacji - była chropowata, rockowa, ale za to bardzo prawdziwa. Również wówczas 21-letnia Kasia stała na scenie "jak kołek". Tyle że była inaczej ubrana: na nogach ciężkie martensy, na ramionach ciemna wełniana sukienka przykryta wojskową parką.
To głównie dzięki Nosowskiej dziesiątki tysięcy dzieciaków w całej Polsce natychmiast utożsamiły się z Heyem. Ona była koleżanką z sąsiedztwa. Nie wdzięcząc się do słuchacza, śpiewała o bólu młodzieńczego istnienia. W swoich tekstach poruszała trudne tematy: o mężu, który zabił żonę ("Schiso-phrenic"), o ojcu, który gwałci córkę ("Dreams"), o upokarzaniu drugiej osoby ("Eksperyment"), o okrucieństwie tłumu ("Z jednej krwi"). Stan ducha polskich nastolatków początku lat 90. najlepiej wyrażała piosenka "Misie": "Oto mężczyzna - oto kobieta/Nikt nie uwierzy, że się kiedyś kochali/Dawno zabrakło rozkoszy zmysłowej/Dawno przestali ze sobą rozmawiać/W pokoju obok z uchem przy ścianie/Siedzi ich syn i cichutko płacze/Wiele by dał, by usłyszeć choć słowo/Wiele by dał, by ktoś sobie przypomniał/Niekochanym dzieciom wciąż chłodno/Niekochane dzieci tulą misie".
Chłopaki na bok
Wszechobecne piractwo nie przeszkodziło grupie bić rekordów sprzedaży. Debiutancki album "Fire" kupiło ponad 300 tys. osób. Drugi - "Ho!" - tylko w ciągu dziesięciu dni został sprzedany w ćwierćmilionowym nakładzie. Do końca 1995 r. Hey miał na swoim koncie milion sprzedanych płyt i kaset.
Dzięki sukcesowi Nosowskiej nastąpiła wówczas na naszej scenie prawdziwa eksplozja kobiecego rocka. Olbrzymią popularność zdobyły wokalistki autorki: Edyta Bartosiewicz, Renata Przemyk, Kasia Kowalska, Kayah, Agnieszka Chylińska. Dziś kierunek wyznaczony przez wczesnego Heya kontynuuje grupa Łzy (choć pod względem artystycznym oba zespoły dzieli różnica klasy - na korzyść tego pierwszego).
W 1996 r., nie rezygnując z działalności w zespole Hey, Nosowska rozpoczęła karierę solistki. Do dziś wydała trzy albumy, z których największe uznanie zyskał "Sushi" (z 2000 r.). Za sprawą utalentowanego producenta Andrzeja Smolika Nosowska zbliżyła się do elektronicznej muzyki klubowej. W tekstach odeszła od manifestów pokoleniowych w stronę osobistych zwierzeń, często przypominających spowiedź czy śmiałą wiwisekcję. Niemałe poruszenie, by nie napisać zgorszenie, wywołała piosenka "Co miesiąc" ze słowami: "Znów zakwitłam na czerwono/między udami".
Muza i koleżanka
Dzięki bezkompromisowości i konsekwencji Nosowska jest szanowaną artystką, a zarazem brzydkim kaczątkiem branży muzycznej. Nie dba o wygląd: goli głowę lub farbuje włosy na jaskrawe kolory, nie nosi strojów podkreślających jej kobiecość. Nie pokazuje się na bankietach, nie walczy o okładki magazynów. Antyerotyczny image i antykoniunkturalna postawa zjednują jej fanów i zyskują szacunek krytyków.
Nosowska nie wchodzi w branżowe koterie. Nawet skłonne do zawiści koleżanki ze sceny lubią ją i szanują. Dzięki temu jest zapraszana do wielu muzycznych projektów. Współpracuje z artystami o uznanej renomie - Voo Voo, Kazikiem, Renatą Przemyk, Maanam, ale też z twórcami dopiero zaczynającymi. Niedawno napisała trzy teksty do debiutanckiej płyty Krzysztofa Zalewskiego, zwycięzcy drugiej edycji "Idola".
Obecnie ani solowe albumy Nosowskiej, ani płyty zespołu Hey nie osiągają oszałamiających nakładów i balansują wokół 25 tys. W ubiegłym tygodniu ukazała się najnowsza płyta grupy "Music, music". Jest to jedna z najbardziej udanych pozycji w dorobku zespołu i bliska zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej solowym dokonaniom Kasi. W ciągu dziesięciu lat Nosowska stała się bodaj najważniejszą postacią polskiej sceny rockowej. Zachowując wszelkie proporcje, jej rangę można porównać do tej, jaką w USA mają Bob Dylan czy Neil Young.
Po raz pierwszy przed wielką widownią zaśpiewała "Moją i twoją nadzieję" z Hey na festiwalu w Jarocinie (1992 r.). Grupa powstała zaledwie miesiąc wcześniej w Szczecinie. Tamta wersja piosenki nie miała efektownej aranżacji - była chropowata, rockowa, ale za to bardzo prawdziwa. Również wówczas 21-letnia Kasia stała na scenie "jak kołek". Tyle że była inaczej ubrana: na nogach ciężkie martensy, na ramionach ciemna wełniana sukienka przykryta wojskową parką.
To głównie dzięki Nosowskiej dziesiątki tysięcy dzieciaków w całej Polsce natychmiast utożsamiły się z Heyem. Ona była koleżanką z sąsiedztwa. Nie wdzięcząc się do słuchacza, śpiewała o bólu młodzieńczego istnienia. W swoich tekstach poruszała trudne tematy: o mężu, który zabił żonę ("Schiso-phrenic"), o ojcu, który gwałci córkę ("Dreams"), o upokarzaniu drugiej osoby ("Eksperyment"), o okrucieństwie tłumu ("Z jednej krwi"). Stan ducha polskich nastolatków początku lat 90. najlepiej wyrażała piosenka "Misie": "Oto mężczyzna - oto kobieta/Nikt nie uwierzy, że się kiedyś kochali/Dawno zabrakło rozkoszy zmysłowej/Dawno przestali ze sobą rozmawiać/W pokoju obok z uchem przy ścianie/Siedzi ich syn i cichutko płacze/Wiele by dał, by usłyszeć choć słowo/Wiele by dał, by ktoś sobie przypomniał/Niekochanym dzieciom wciąż chłodno/Niekochane dzieci tulą misie".
Chłopaki na bok
Wszechobecne piractwo nie przeszkodziło grupie bić rekordów sprzedaży. Debiutancki album "Fire" kupiło ponad 300 tys. osób. Drugi - "Ho!" - tylko w ciągu dziesięciu dni został sprzedany w ćwierćmilionowym nakładzie. Do końca 1995 r. Hey miał na swoim koncie milion sprzedanych płyt i kaset.
Dzięki sukcesowi Nosowskiej nastąpiła wówczas na naszej scenie prawdziwa eksplozja kobiecego rocka. Olbrzymią popularność zdobyły wokalistki autorki: Edyta Bartosiewicz, Renata Przemyk, Kasia Kowalska, Kayah, Agnieszka Chylińska. Dziś kierunek wyznaczony przez wczesnego Heya kontynuuje grupa Łzy (choć pod względem artystycznym oba zespoły dzieli różnica klasy - na korzyść tego pierwszego).
W 1996 r., nie rezygnując z działalności w zespole Hey, Nosowska rozpoczęła karierę solistki. Do dziś wydała trzy albumy, z których największe uznanie zyskał "Sushi" (z 2000 r.). Za sprawą utalentowanego producenta Andrzeja Smolika Nosowska zbliżyła się do elektronicznej muzyki klubowej. W tekstach odeszła od manifestów pokoleniowych w stronę osobistych zwierzeń, często przypominających spowiedź czy śmiałą wiwisekcję. Niemałe poruszenie, by nie napisać zgorszenie, wywołała piosenka "Co miesiąc" ze słowami: "Znów zakwitłam na czerwono/między udami".
Muza i koleżanka
Dzięki bezkompromisowości i konsekwencji Nosowska jest szanowaną artystką, a zarazem brzydkim kaczątkiem branży muzycznej. Nie dba o wygląd: goli głowę lub farbuje włosy na jaskrawe kolory, nie nosi strojów podkreślających jej kobiecość. Nie pokazuje się na bankietach, nie walczy o okładki magazynów. Antyerotyczny image i antykoniunkturalna postawa zjednują jej fanów i zyskują szacunek krytyków.
Nosowska nie wchodzi w branżowe koterie. Nawet skłonne do zawiści koleżanki ze sceny lubią ją i szanują. Dzięki temu jest zapraszana do wielu muzycznych projektów. Współpracuje z artystami o uznanej renomie - Voo Voo, Kazikiem, Renatą Przemyk, Maanam, ale też z twórcami dopiero zaczynającymi. Niedawno napisała trzy teksty do debiutanckiej płyty Krzysztofa Zalewskiego, zwycięzcy drugiej edycji "Idola".
Obecnie ani solowe albumy Nosowskiej, ani płyty zespołu Hey nie osiągają oszałamiających nakładów i balansują wokół 25 tys. W ubiegłym tygodniu ukazała się najnowsza płyta grupy "Music, music". Jest to jedna z najbardziej udanych pozycji w dorobku zespołu i bliska zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej solowym dokonaniom Kasi. W ciągu dziesięciu lat Nosowska stała się bodaj najważniejszą postacią polskiej sceny rockowej. Zachowując wszelkie proporcje, jej rangę można porównać do tej, jaką w USA mają Bob Dylan czy Neil Young.
Więcej możesz przeczytać w 48/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.