Silne wpływy armii w Izraelu są przeciwieństwem działań i celów junty wojskowej
Doskonale pamiętam, jak generał Ehud Barak jako szef sztabu armii izraelskiej w 1990 r. przyjechał z wojskową delegacją do Auschwitz. Nigdy nie zapomnę pierwszych słów przemówienia późniejszego premiera: "Przyszliśmy tutaj za późno, za późno". To wyjaśnia wszystko. W moim kraju jest wielu generałów biorących czynny udział w życiu politycznym i społecznym. Ktoś, kto nie zna specyfiki życia w Izraelu, pomyślałby, że to całkowicie zmilitaryzowane państwo. Nic bardziej błędnego, ponieważ to właśnie wojskowi stoją na straży demokratycznego ładu i angażują się w procesy pokojowe. Armia izraelska cieszy się ogromnym szacunkiem, zaufaniem i popularnością wśród Izraelczyków. Dzieje się tak głównie dlatego, że żyliśmy przez 2000 lat w rozproszeniu, w diasporze. Nie mieliśmy własnej armii ani nikogo, kto by nas skutecznie bronił, choć wielu Żydów służyło pod sztandarami innych państw (podczas II wojny światowej prawie milion). Wielu Żydów walczyło także w szeregach Armii Ludowej i Armii Krajowej.
Państwo na srebrnej tacy
29 listopada 1947 r. ONZ ustanowiła podział Palestyny i powstanie Państwa Izrael. W tym samym dniu Palestyńczycy wraz z sześcioma krajami arabskimi napadli na nas. Dwa lata po tym, jak naziści chcieli nas puścić z dymem kominów krematoryjnych, Arabowie postanowili nas utopić, spychając do morza. Na szczęście w obliczu tak agresywnych wrogów nastąpiła błyskawiczna mobilizacja sił zbrojnych, które wcześniej funkcjonowały w podziemiu. Po ponadrocznej walce ataki najeźdźców zostały odparte.
Ludzie, którzy dzielnie walczyli o wolność, zostali głównymi twórcami państwa. Chaim Weizman, pierwszy prezydent Izraela, powiedział po wojnie, że to młodzi, odważni Izraelczycy, którzy oddali życie za ojczyznę, podali nam państwo na srebrnej tacy. Później jeden z najbardziej znanych poetów izraelskich napisał wiersz zatytułowany "Srebrna taca". Ten utwór stał się integralną częścią naszej tożsamości i kultury narodowej. Od tamtego czasu żyjemy od wojny do wojny, a armia jest naszą tarczą.
Kiedy zapadły pierwsze decyzje państwowe, Dawid Ben Gurion postanowił, że żołnierze będą wyglądać podobnie jak cywile - bez hełmów, bez medali, w mundurach w kolorze khaki. Postanowił również, że służba zawodowa w armii nie będzie trwała dłużej niż 25 lat - po to, by w wieku 45 lat móc zaczynać inną karierę, już poza wojskiem. Ben Gurion kierował się swoim niezawodnym instynktem, nie chciał dopuścić do powstania junty wojskowej.
Służba wojskowa w Izraelu jest obowiązkowa, dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Dzięki temu armia w pełni odzwierciedla strukturę społeczeństwa, a ludzie ją tworzący bardzo się różnią, na przykład pod względem poglądów politycznych czy religijności. Wojsko w Izraelu podlega nieustannie kontroli cywilnej parlamentu, sądów, organizacji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, a także mediów.
Generałowie pokoju
Spośród ośmiu prezydentów Izraela dwóch - Ezer Weizman i Chaim Herzog - było generałami. W ostatnich kilkunastu latach prawie wszyscy premierzy również byli generałami (Icchak Rabin, Ehud Barak, Ariel Szaron). W tym okresie zasiadało w parlamencie około 15 proc. generałów i pułkowników. Podobnie jest w rządzie - wielu ministrów może się pochwalić wzorową karierą w wojsku. Generałowie założyli wiele partii zarówno z lewej, jak i z prawej strony sceny politycznej (gen. Eitan na prawicy, gen. Peled - na lewicy). Generał marynarki wojennej Ami Ajalon, były szef Szabak (izraelskiego odpowiednika Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego), wspólnie z prof. Sarim Nusajbehem, Palestyńczykiem, stworzył aktywny ruch pokojowy.
Wydawać by się mogło, że tak duża aktywność generałów w życiu publicznym zagraża państwu, ale jest inaczej - ich obecność ma pozytywny wpływ na rządzenie krajem. To żołnierz najlepiej zdaje sobie sprawę z tego, co znaczy śmierć dziecka, co to znaczy, kiedy trzeba się udać z wizytą do rodziny zamordowanego żołnierza, aby oznajmić tę bolesną wiadomość, patrząc w oczy zrozpaczonej matce. Żołnierze najlepiej wiedzą, jakie życie czeka młodego sparaliżowanego albo niewidomego człowieka. Oni najlepiej wiedzą, jak ogromną wartość ma pokój.
Zdarzają się więc na świecie zjawiska, o których nie śniło się politologom. Tak jest w Izraelu, gdzie wojsko ma pozytywny wpływ na utrzymanie demokracji i dążenie do pokoju.
Państwo na srebrnej tacy
29 listopada 1947 r. ONZ ustanowiła podział Palestyny i powstanie Państwa Izrael. W tym samym dniu Palestyńczycy wraz z sześcioma krajami arabskimi napadli na nas. Dwa lata po tym, jak naziści chcieli nas puścić z dymem kominów krematoryjnych, Arabowie postanowili nas utopić, spychając do morza. Na szczęście w obliczu tak agresywnych wrogów nastąpiła błyskawiczna mobilizacja sił zbrojnych, które wcześniej funkcjonowały w podziemiu. Po ponadrocznej walce ataki najeźdźców zostały odparte.
Ludzie, którzy dzielnie walczyli o wolność, zostali głównymi twórcami państwa. Chaim Weizman, pierwszy prezydent Izraela, powiedział po wojnie, że to młodzi, odważni Izraelczycy, którzy oddali życie za ojczyznę, podali nam państwo na srebrnej tacy. Później jeden z najbardziej znanych poetów izraelskich napisał wiersz zatytułowany "Srebrna taca". Ten utwór stał się integralną częścią naszej tożsamości i kultury narodowej. Od tamtego czasu żyjemy od wojny do wojny, a armia jest naszą tarczą.
Kiedy zapadły pierwsze decyzje państwowe, Dawid Ben Gurion postanowił, że żołnierze będą wyglądać podobnie jak cywile - bez hełmów, bez medali, w mundurach w kolorze khaki. Postanowił również, że służba zawodowa w armii nie będzie trwała dłużej niż 25 lat - po to, by w wieku 45 lat móc zaczynać inną karierę, już poza wojskiem. Ben Gurion kierował się swoim niezawodnym instynktem, nie chciał dopuścić do powstania junty wojskowej.
Służba wojskowa w Izraelu jest obowiązkowa, dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Dzięki temu armia w pełni odzwierciedla strukturę społeczeństwa, a ludzie ją tworzący bardzo się różnią, na przykład pod względem poglądów politycznych czy religijności. Wojsko w Izraelu podlega nieustannie kontroli cywilnej parlamentu, sądów, organizacji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, a także mediów.
Generałowie pokoju
Spośród ośmiu prezydentów Izraela dwóch - Ezer Weizman i Chaim Herzog - było generałami. W ostatnich kilkunastu latach prawie wszyscy premierzy również byli generałami (Icchak Rabin, Ehud Barak, Ariel Szaron). W tym okresie zasiadało w parlamencie około 15 proc. generałów i pułkowników. Podobnie jest w rządzie - wielu ministrów może się pochwalić wzorową karierą w wojsku. Generałowie założyli wiele partii zarówno z lewej, jak i z prawej strony sceny politycznej (gen. Eitan na prawicy, gen. Peled - na lewicy). Generał marynarki wojennej Ami Ajalon, były szef Szabak (izraelskiego odpowiednika Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego), wspólnie z prof. Sarim Nusajbehem, Palestyńczykiem, stworzył aktywny ruch pokojowy.
Wydawać by się mogło, że tak duża aktywność generałów w życiu publicznym zagraża państwu, ale jest inaczej - ich obecność ma pozytywny wpływ na rządzenie krajem. To żołnierz najlepiej zdaje sobie sprawę z tego, co znaczy śmierć dziecka, co to znaczy, kiedy trzeba się udać z wizytą do rodziny zamordowanego żołnierza, aby oznajmić tę bolesną wiadomość, patrząc w oczy zrozpaczonej matce. Żołnierze najlepiej wiedzą, jakie życie czeka młodego sparaliżowanego albo niewidomego człowieka. Oni najlepiej wiedzą, jak ogromną wartość ma pokój.
Zdarzają się więc na świecie zjawiska, o których nie śniło się politologom. Tak jest w Izraelu, gdzie wojsko ma pozytywny wpływ na utrzymanie demokracji i dążenie do pokoju.
Wojny z udziałem Izraela |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 10/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.