Coraz częściej oglądamy wyniki badań opinii publicznej, rankingi partii i polityków.
Słupek popularności, procent poparcia oraz zdjęcie bohatera, żeby zobaczyć, jak tęgą ma minę, to znany obraz w mediach. Prezentacja wizualna zastępuje nudne informacje o dokonaniach, planach itp. Polityk zaczyna się troszczyć o coraz lepszą jakość pudrów, szminek, starannie wybiera salony fryzjerskie, radzi się wizażysty. Niby nic złego, ale budzi kontrowersje. Wielkie ugrupowanie wysłało swego eksperta od telewizyjnego makijażu na kurację naturalną w Góry Świętokrzyskie. To znak czasów. A może wprowadzić politykom badania i notowania ciągłe jak na giełdzie? Zmusi to posłów do aktywności w ciągu dnia, by dobrze wypaść na fixingu.
Ciekawostką ostatniego rankingu jest gasnąca czteroprocentowa popularność ludowców z PSL przy stale niezłej atrakcyjności Samoobrony. Może to dziwić, bowiem ostatnią myślą plączącą się w głowach członków obu ugrupowań jest dbałość o interesy i perspektywy mieszkańców wsi. Źródeł sukcesów Samoobrony należy szukać w dyscyplinie wewnętrznej i męstwie dowódcy. Rutynowy przemarsz ugrupowania korytarzami Sejmu przed kamerami TV z liderem w szpicy oglądamy jak dopracowaną scenę batalistyczną. Bohaterstwo Andrzeja Leppera w historycznych akcjach z użyciem wody, ognia i innych żywiołów nadal wzbudza szacunek. Na tle szefa Samoobrony prezes PSL wypada słabo. Troszkę dziś zapomniane talenty śpiewacze, niezła koordynacja ruchu w tańcach ludowych nie zjednują tłumów, a producentów biopaliw i rzepaku można policzyć na palcach.
Pomimo różnej popularności obu partii chłopskich cały elektorat wiejski łączy wspólne wielkie niezadowolenie. Na wsi nie opłaca się nic! Zboża wschodzą zbyt wolno, rzepak rachityczny, do żywca trzeba dopłacać, koszenie nudne. Przyznam, że w ostatnich latach widziałem w Polsce tylko jednego zadowolonego rolnika. Wystąpił w telewizji. Jest Holendrem. Wynajmuje ziemię po dawnym PGR. Zachwycony zbiorami. Pokazał świnie jak hipopotamy, uśmiechniętą żonę. Dzieci posyła do polskiej szkoły. Nikt w programie nie wyjaśnił jednak widzom, że Holendrzy zawsze w Polsce będą szczęśliwi. U siebie od wieków mają depresję.
Ciekawostką ostatniego rankingu jest gasnąca czteroprocentowa popularność ludowców z PSL przy stale niezłej atrakcyjności Samoobrony. Może to dziwić, bowiem ostatnią myślą plączącą się w głowach członków obu ugrupowań jest dbałość o interesy i perspektywy mieszkańców wsi. Źródeł sukcesów Samoobrony należy szukać w dyscyplinie wewnętrznej i męstwie dowódcy. Rutynowy przemarsz ugrupowania korytarzami Sejmu przed kamerami TV z liderem w szpicy oglądamy jak dopracowaną scenę batalistyczną. Bohaterstwo Andrzeja Leppera w historycznych akcjach z użyciem wody, ognia i innych żywiołów nadal wzbudza szacunek. Na tle szefa Samoobrony prezes PSL wypada słabo. Troszkę dziś zapomniane talenty śpiewacze, niezła koordynacja ruchu w tańcach ludowych nie zjednują tłumów, a producentów biopaliw i rzepaku można policzyć na palcach.
Pomimo różnej popularności obu partii chłopskich cały elektorat wiejski łączy wspólne wielkie niezadowolenie. Na wsi nie opłaca się nic! Zboża wschodzą zbyt wolno, rzepak rachityczny, do żywca trzeba dopłacać, koszenie nudne. Przyznam, że w ostatnich latach widziałem w Polsce tylko jednego zadowolonego rolnika. Wystąpił w telewizji. Jest Holendrem. Wynajmuje ziemię po dawnym PGR. Zachwycony zbiorami. Pokazał świnie jak hipopotamy, uśmiechniętą żonę. Dzieci posyła do polskiej szkoły. Nikt w programie nie wyjaśnił jednak widzom, że Holendrzy zawsze w Polsce będą szczęśliwi. U siebie od wieków mają depresję.
Więcej możesz przeczytać w 10/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.