- Boski Tadeo Iwiński zostaje w kraju. Doradca premiera ogłosił, że nie będzie kandydował do europarlamentu, bo bardziej przyda się swej partii w kraju. Wszak nadchodzące wybory do Sejmu będą dla SLD piekielnie trudne. O, boski Tadeo! W imieniu wszystkich polskich kobiet - dziękujemy ci!
- Radzimy ci: jeśli należysz do SLD, a mieszkasz w Opolu - natychmiast stamtąd uciekaj. Źli ludzie wsadzają bowiem do aresztu opolskich działaczy lewicy. Zarzucają im machlojki na wielką skalę. Co gorsza, zapuszkowani działacze pękają i kablują na swoich kolegów i koleżanki. Wstyd, towarzysze! Powinniście nucić "Międzynarodówkę" i zdzierżyć najgorsze imperialistyczne tortury!
- Józef Oleksy rozochocił się na dobre i zaczął przebąkiwać nawet o zmianie premiera. Oleksy oczywiście jak zwykle ma rację. To co, panie Józefie, kto powinien zastąpić Millera - Rokita czy Kaczyński?
- Na jednym z przyjęć pewna szycha z telewizyjnej Dwójki spytała nas, czemu piszemy tyle o (jeszcze) szefie Jedynki Sławku Zielińskim, a o Ninie Terentiew z Dwójki nigdy. To proste, jak tylko widzimy ją na ekranie, zmieniamy program. Na jakikolwiek, mogą być nawet "Tele-zakupy".
- A propos telewizji. Mniej więcej połowa autorów tej rubryki przebywała przez jakiś czas za granicą. Z tym większym zapałem zasiadła ona (ta połowa) przed telewizorem sprawdzić, jak to teraz, za Dworaka, wygląda. A na razie wygląda znakomicie. Co prawda nowy prezes wylał czterech dyrektorów generalnych, ale na ekranie nadal miodzio. Jednego tylko dnia w "Wiadomościach" nad rządem z troską pochylała się usłużna Hiena Roku 2003 (to nie my, to SDP) Przemysław Orcholski, po filmie Hausnera głaskał po główce fenomenalny Andrzej Kwiatkowski, a nocą, jako ekspert od dzieci, straszyła Katarzyna Piekarska (SLD, jak oni wszyscy). Gembarowskiego tylko nie widzieliśmy. Dworak stawiał mu w bufecie ciepłą wódkę?
- Oczywiście na nic zdały się nasze apele do dziennikarskiej braci, by przestać kpić z Narodu i nie pytać o nic więcej Jerzego Dziewulskiego. Po jedenastogodzinnej naradzie SLD (nieboszczka AWS w grobie z radości się przewraca) to właśnie Dziewulskiego wypytywali o szczegóły jacyś radiowcy. To żywy dowód na to, że dziennikarze są głupsi niż komuniści, bo wśród tych ostatnich nikt nie traktuje Dziewulskiego poważnie.
- Przy okazji kolejnej afery, w której stanowisko stracił szef gabinetu politycznego wicepremiera Pola (ponoć tak współpracował z Pocztą Polską, żeby jego firmie żyło się dostatniej), dowiedzieliśmy się niesłychanie ważnej rzeczy. Otóż Marek Pol ma gabinet polityczny! Zatrudnia tam wielu mózgowców, którzy siedzą i kombinują, co by tu zrobić, żeby lud jeszcze bardziej Pola Marka pokochał. Panie Marku: albo to agenci prawicy, którzy pana w kanał wpuszczają, więc niech ich pan czym prędzej wyleje, albo to myślący inaczej, więc niech ich pan czym prędzej wyleje. Tertium non datur.
- Wychodzi na to, że SLD wypiął się na platformę i ratunku dla mniejszościowego rządu szuka u Romana Jagielińskiego i jego menażerii. Zarządzono rozmowy. Najpierw Krzysztof Janik musiał się pofatygować na drzewo, na które wysyłał owo szacowne grono, i ściągnąć je. Do suto zastawionego stołu, jak rozumiemy, bo koledzy pana Romana to Polacy z krwi i kości i abstynenta ani innej gadziny u nich nie uświadczysz. A potem rozmawiano o programie. Pewnie jakoś tak: "No, wiecie, ale dajcie więcej kasy na chłopów". "Dobra, dobra, damy. No, to zdrowie!". I ogłoszono przerwę w rozmowach. Na zapełnienie zamrażarek.
- Wymęczony jakoś po tych negocjacjach Krzysztof Janik podobno nie ma już siły na kandydowanie na szefa SLD. Panie Krzysiu, znamy pana możliwości, ale w starciu z Witaszkiem nie miał pan szans. Przecież sama jego wątroba waży więcej niż pan.
- W sprawie kłopotów lewicy oraz planu Hausnera głosu nadal nie zabrał Marek Pol. Myśleliśmy, że myślał, ale chyba jednak usnął.
Więcej możesz przeczytać w 10/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.