Rosyjski geofizyk przewiduje trzęsienia ziemi z dziewięciomiesięcznym wyprzedzeniem Psy zaczynają wyć, konie rozbiegają się na wszystkie strony, a ptaki niespokojnie krążą w powietrzu, gdy zbliża się trzęsienie ziemi - przekonują chińscy sejsmologowie. Niestety, mimo tych spostrzeżeń nikomu nie udało się przewidzieć wstrząsów, jakie niedawno zniszczyły miasto Bam w Iranie. Profesor Władimir Keilis-Borok, geofizyk z University of California w Los Angeles, jest jednak przekonany, że w najbliższych tygodniach, najpóźniej 5 września, w południowej Kalifornii w pobliżu Los Angeles dojdzie do silnego trzęsienia ziemi o sile 6,4 stopnia w skali Richtera! - Wiem też, gdzie i kiedy będą kolejne trzęsienia - powiedział w rozmowie z "Wprost" prof. Keilis-Borok, autor pierwszej naukowej metody prognozowania trzęsień ziemi. Chińskim naukowcom tylko raz udało się przewidzieć wyjątkowo groźne wstrząsy, jakie w lutym 1975 r. nawiedziły ośrodek przemysłu włókienniczego Heicheng w północno-wschodnich Chinach. Gdy sejsmologowie zauważyli, że gwałtownie wzrósł poziom wód gruntowych, a zwierzęta obudziły się z zimowego snu, zalecili władzom natychmiastową ewakuację miasta. Uratowano wtedy ponad 150 tys. osób. Wiarygodnej prognozy nie udało się im powtórzyć. Nikt nie spodziewał się jednego z najbardziej tragicznych w historii Chin trzęsień ziemi, które rok później spowodowało śmierć aż 242 tys. osób!
Nostradamus sejsmologii
82-letni prof. Keilis-Borok od ponad 40 lat zajmuje się badaniem trzęsień ziemi. W latach 60. podczas negocjacji dotyczących prób nuklearnych w Genewie przedstawiciele byłego ZSRR i USA wykorzystali jego metodę pozwalającą odróżnić podziemne wybuchy nuklearne od trzęsień ziemi. Uczony w latach 90. założył w Moskwie Międzynarodowy Instytut Prognozowania Trzęsień Ziemi. Wykładał w Trieście, Rzymie, Paryżu i Massachusetts Institute of Technology w Cambridge. Od 1999 r. pracuje w Los Angeles, w jednym z głównych ośrodków badań sejsmologicznych. Od ponad 20 lat wraz z międzynarodową grupą naukowców porównuje dane z sejsmicznych rejonów świata, szukając serii charakterystycznych drgań zapowiadających groźne wstrząsy. Takie drgania od kilku miesięcy są rejestrowane w południowej Kalifornii.
W ciągu roku na świecie występuje około miliona trzęsień ziemi, ale tylko 8 tys. jest odczuwalnych bez specjalistycznych przyrządów (sejsmografów). Profesor Keilis-Borok uważa, że zanim dojdzie do większych wstrząsów, najpierw nasilają się typowe dla danego rejonu małe trzęsienia. Początkowo pojawiają się niemal jednocześnie w dużej odległości od siebie, potem stają się coraz częstsze i występują coraz bliżej. Skomplikowane obliczenia ich siły i częstotliwości pozwalają określić z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, kiedy dojdzie do kataklizmu. - Zgodnie z tzw. teorią chaosu, niewielkie, początkowo mało znaczące i pozornie chaotyczne zmiany mogą z czasem doprowadzić do katastrofy - podkreśla prof. Keilis-Borok.
Rosyjski uczony, nazywany Nostradamusem nowoczesnej sejsmologii, bezbłędnie przewidział, że w 1992 r. na Pacyfiku dojdzie do pięciu większych trzęsień ziemi. Wtedy jednak nikt nie potraktował go poważnie, bo ten rejon tak często nawiedzają wstrząsy, że mógł to być jedynie zbieg okoliczności. Kiedy dwa lata później naukowiec z półtorarocznym wyprzedzeniem przewidział trzęsienie ziemi o sile 6,7 stopnia w skali Richtera, które 25 km od Los Angeles zniszczyło miasteczko Northridge, amerykańscy sejsmolodzy zaprosili rosyjskiego badacza do USA. Od tego czasu jego metoda jest coraz bardziej precyzyjna - uczony potrafi już przewidywać trzęsienia ziemi z dziewięciomiesięcznym wyprzedzeniem, a epicentrum określa z dokładnością do 200-300 km.
W czerwcu 2003 r. prof. Keilis-Borok zapowiedział, że do lutego 2004 r. w środkowej Kalifornii nastąpi trzęsienie ziemi o sile co najmniej 6,4 stopnia. 22 grudnia 2003 r. w Kalifornii w okolicy San Simeon ziemia się rzeczywiście zatrzęsła z siłą 6,5 stopnia (zginęły dwie osoby). W lipcu 2003 r. ogłosił, że najpóźniej do końca grudnia japońską wyspę Hokkaido nawiedzi duże trzęsienie ziemi o sile co najmniej 7 stopni. Kataklizm o sile 8,1 stopnia wydarzył się tam 25 września! Czy spełni się kolejna prognoza i w ciągu kilku tygodni zatrzęsie się Parkfield w Kalifornii, gdzie nie było żadnych wstrząsów od 1966 r.?
Uskok Śmierci
- Żyjemy w krainie trzęsień ziemi, zawsze spodziewamy się większych wstrząsów - powiedział w rozmowie z "Wprost" dr William L. Ellsworth, dyrektor naukowy Zachodniego Centrum Sejsmicznego Służby Geologicznej Stanów Zjednoczonych. Uskok San Andreas to ogromny ryft stanowiący granicę między dwiema wielkimi płytami skorupy ziemskiej o długości prawie 1100 km. Rozciąga się od Zatoki Kalifornijskiej w kierunku północno-zachodnim, a na północ od San Francisco przebiega po dnie oceanu. Od 1857 r. wzdłuż całego uskoku co roku rejestruje się ponad 100 niewielkich wstrząsów, a średnio co 22 lata występują trzęsienia ziemi o sile 6 stopni (do najgroźniejszego doszło w 1906 r. w San Francisco, gdy ziemia przesunęła się wzdłuż uskoku o ponad 4,5 m). Prawdopodobieństwo wystąpienia w tym regionie trzęsienia o sile 6,4 stopnia w ciągu dziewięciu miesięcy wynosi 10-15 proc. - Nawet jeśli w najbliższych tygodniach dojdzie tutaj do trzęsienia ziemi, trzeba jeszcze wielu badań, by potwierdzić w pełni przydatność metody Keilisa-Boroka - podkreśla dr Ellsworth.
Rosyjski uczony, podobnie jak chińscy sejsmolodzy, nie przewidział trzęsienia ziemi, które w grudniu 2003 r. zniszczyło irańskie miasto Bam i spowodowało śmierć ponad 41 tys. osób. Nikomu jednak wcześniej nie udało się dwa razy tak dokładnie określić, gdzie będzie znajdowało się epicentrum zbliżającego się trzęsienia, jaka będzie jego siła i na jak dużym obszarze będą odczuwane drgania (jeszcze kilka lat temu przewidywano je z dokładnością do kilku lat i kilku tysięcy km2). Poza Kalifornią i Japonią grupa badawcza prof. Keilisa-Boroka obserwuje teraz ruchy skorupy ziemskiej na Środkowym Wschodzie i we Włoszech, gdzie w każdej chwili na skutek ruchów tektonicznych w Zatoce Neapolitańskiej może dojść do kolejnego wybuchu Wezuwiusza. Silne wstrząsy mogą zniszczyć stare miasto w Jerozolimie, znajdujące się w pobliżu ryftu Morza Czerwonego. Kiedy do tego dojdzie? Tego na razie nie wiadomo. Keilis-Borok jest jednak przekonany, że wkrótce będzie można przygotowywać nawet krótkoterminowe prognozy trzęsień ziemi w dowolnym regionie świata.
82-letni prof. Keilis-Borok od ponad 40 lat zajmuje się badaniem trzęsień ziemi. W latach 60. podczas negocjacji dotyczących prób nuklearnych w Genewie przedstawiciele byłego ZSRR i USA wykorzystali jego metodę pozwalającą odróżnić podziemne wybuchy nuklearne od trzęsień ziemi. Uczony w latach 90. założył w Moskwie Międzynarodowy Instytut Prognozowania Trzęsień Ziemi. Wykładał w Trieście, Rzymie, Paryżu i Massachusetts Institute of Technology w Cambridge. Od 1999 r. pracuje w Los Angeles, w jednym z głównych ośrodków badań sejsmologicznych. Od ponad 20 lat wraz z międzynarodową grupą naukowców porównuje dane z sejsmicznych rejonów świata, szukając serii charakterystycznych drgań zapowiadających groźne wstrząsy. Takie drgania od kilku miesięcy są rejestrowane w południowej Kalifornii.
W ciągu roku na świecie występuje około miliona trzęsień ziemi, ale tylko 8 tys. jest odczuwalnych bez specjalistycznych przyrządów (sejsmografów). Profesor Keilis-Borok uważa, że zanim dojdzie do większych wstrząsów, najpierw nasilają się typowe dla danego rejonu małe trzęsienia. Początkowo pojawiają się niemal jednocześnie w dużej odległości od siebie, potem stają się coraz częstsze i występują coraz bliżej. Skomplikowane obliczenia ich siły i częstotliwości pozwalają określić z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, kiedy dojdzie do kataklizmu. - Zgodnie z tzw. teorią chaosu, niewielkie, początkowo mało znaczące i pozornie chaotyczne zmiany mogą z czasem doprowadzić do katastrofy - podkreśla prof. Keilis-Borok.
Rosyjski uczony, nazywany Nostradamusem nowoczesnej sejsmologii, bezbłędnie przewidział, że w 1992 r. na Pacyfiku dojdzie do pięciu większych trzęsień ziemi. Wtedy jednak nikt nie potraktował go poważnie, bo ten rejon tak często nawiedzają wstrząsy, że mógł to być jedynie zbieg okoliczności. Kiedy dwa lata później naukowiec z półtorarocznym wyprzedzeniem przewidział trzęsienie ziemi o sile 6,7 stopnia w skali Richtera, które 25 km od Los Angeles zniszczyło miasteczko Northridge, amerykańscy sejsmolodzy zaprosili rosyjskiego badacza do USA. Od tego czasu jego metoda jest coraz bardziej precyzyjna - uczony potrafi już przewidywać trzęsienia ziemi z dziewięciomiesięcznym wyprzedzeniem, a epicentrum określa z dokładnością do 200-300 km.
W czerwcu 2003 r. prof. Keilis-Borok zapowiedział, że do lutego 2004 r. w środkowej Kalifornii nastąpi trzęsienie ziemi o sile co najmniej 6,4 stopnia. 22 grudnia 2003 r. w Kalifornii w okolicy San Simeon ziemia się rzeczywiście zatrzęsła z siłą 6,5 stopnia (zginęły dwie osoby). W lipcu 2003 r. ogłosił, że najpóźniej do końca grudnia japońską wyspę Hokkaido nawiedzi duże trzęsienie ziemi o sile co najmniej 7 stopni. Kataklizm o sile 8,1 stopnia wydarzył się tam 25 września! Czy spełni się kolejna prognoza i w ciągu kilku tygodni zatrzęsie się Parkfield w Kalifornii, gdzie nie było żadnych wstrząsów od 1966 r.?
Uskok Śmierci
- Żyjemy w krainie trzęsień ziemi, zawsze spodziewamy się większych wstrząsów - powiedział w rozmowie z "Wprost" dr William L. Ellsworth, dyrektor naukowy Zachodniego Centrum Sejsmicznego Służby Geologicznej Stanów Zjednoczonych. Uskok San Andreas to ogromny ryft stanowiący granicę między dwiema wielkimi płytami skorupy ziemskiej o długości prawie 1100 km. Rozciąga się od Zatoki Kalifornijskiej w kierunku północno-zachodnim, a na północ od San Francisco przebiega po dnie oceanu. Od 1857 r. wzdłuż całego uskoku co roku rejestruje się ponad 100 niewielkich wstrząsów, a średnio co 22 lata występują trzęsienia ziemi o sile 6 stopni (do najgroźniejszego doszło w 1906 r. w San Francisco, gdy ziemia przesunęła się wzdłuż uskoku o ponad 4,5 m). Prawdopodobieństwo wystąpienia w tym regionie trzęsienia o sile 6,4 stopnia w ciągu dziewięciu miesięcy wynosi 10-15 proc. - Nawet jeśli w najbliższych tygodniach dojdzie tutaj do trzęsienia ziemi, trzeba jeszcze wielu badań, by potwierdzić w pełni przydatność metody Keilisa-Boroka - podkreśla dr Ellsworth.
Rosyjski uczony, podobnie jak chińscy sejsmolodzy, nie przewidział trzęsienia ziemi, które w grudniu 2003 r. zniszczyło irańskie miasto Bam i spowodowało śmierć ponad 41 tys. osób. Nikomu jednak wcześniej nie udało się dwa razy tak dokładnie określić, gdzie będzie znajdowało się epicentrum zbliżającego się trzęsienia, jaka będzie jego siła i na jak dużym obszarze będą odczuwane drgania (jeszcze kilka lat temu przewidywano je z dokładnością do kilku lat i kilku tysięcy km2). Poza Kalifornią i Japonią grupa badawcza prof. Keilisa-Boroka obserwuje teraz ruchy skorupy ziemskiej na Środkowym Wschodzie i we Włoszech, gdzie w każdej chwili na skutek ruchów tektonicznych w Zatoce Neapolitańskiej może dojść do kolejnego wybuchu Wezuwiusza. Silne wstrząsy mogą zniszczyć stare miasto w Jerozolimie, znajdujące się w pobliżu ryftu Morza Czerwonego. Kiedy do tego dojdzie? Tego na razie nie wiadomo. Keilis-Borok jest jednak przekonany, że wkrótce będzie można przygotowywać nawet krótkoterminowe prognozy trzęsień ziemi w dowolnym regionie świata.
Skala Richtera |
---|
Przy określeniu siły trzęsienia ziemi używa się skali magnitud (Richtera), w której wartość 8,8 stopnia jest ponad 10 tys. razy większa niż energia bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę. Zaczyna się od 0, a kończy na razie na 9 (silniejszych wstrząsów nie zarejestrowano). Do pierwszego takiego kataklizmu doszło w Kolumbii i Ekwadorze w 1906 r., do drugiego w 1933 r. w Japonii. Trzęsienia ziemi powyżej 8 stopni w skali Richtera występują raz na 5-10 lat. Skala Richtera nie jest liniowa, lecz logarytmiczna. Wzrost skali o jeden stopień oznacza aż dziesięciokrotny wzrost amplitudy drgań i wyzwolenie ponad 30 razy większej energii. |
Więcej możesz przeczytać w 31/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.