Korzystamy z dni wolnych, bo są wolne, a nie dlatego, byśmy chcieli uszanować na przykład 3 Maja Niemal co dzień ktoś proponuje mi, co mógłbym zrobić i zarobić. Tymczasem bywa tak, że chcę być panem swojego czasu. I w maju tacy jak ja mają po temu okazję. Najpierw kilkudniowy odpoczynek na początku miesiąca, a na końcu znów czterodniowa przerwa. Najpewniej wyjadę do lasu albo nad wodę, znajdę więcej czasu na czytanie, będą mógł wreszcie pobyć z córką i synem. Korzystamy z dni wolnych, bo są wolne, a nie dlatego, byśmy chcieli w ten sposób uszanować na przykład 3 Maja.
Intencją obchodzenia tego święta w III RP było nawiązanie do pięknej tradycji z czasów międzywojennych, acz pokolenia urodzone i wychowane w PRL i w III Rzeczypospolitej pewnie wiedzą niewiele o tych wydarzeniach i jeszcze mniej widzą powodów do świętowania. Więcej osób weźmie udział w procesjach Bożego Ciała, ale przyjemność z tych świąt wynika chyba jednak z dodatkowego wolnego dnia.
Gospodarka świąteczna
Pod względem liczby świąt (11) nie stanowimy na tle Europy skrajnego przykładu. Mamy ich tyle samo co Duńczycy i Niemcy, o dzień mniej niż Norwegowie, a o pięć dni mniej niż Grecy, Portugalczycy i Finowie. Tym, co nas różni od innych nacji oddających się świętowaniu, jest fakt, że nasze dni wolne od pracy są ułożone w kalendarzu w sposób ułatwiający ich łączenie w tzw. długie weekendy.
Ekonomiści zwykle powiadają, że tzw. długie weekendy mają kiepski wpływ na funkcjonowanie gospodarki. Wydłużają się cykle inwestycyjne, zakłóceniu ulega rytm całej gospodarki. Z danych GUS wynika, że pięć dodatkowych dni wolnych od pracy prowadzi do 10-procentowego spadku dynamiki wzrostu produkcji. Nie są to poważne zaburzenia z punktu widzenia makroekonomii, ale istotne dla mniejszych firm. W wielu branżach nie ma mowy o prowadzeniu interesów. Z kolei bywa to dobry czas dla przemysłu turystycznego, restauracji, stacji benzynowych.
Drabina wolnego czasu
Prosta odpowiedź ekonomistów na problemy świętowania nie wystarcza. Wszak, jak nauczał mądry Arystoteles, czas pracy służy odpoczynkowi. Poza zaspokojeniem potrzeb koniecznych, związanych przede wszystkim z zarabianiem pieniędzy, istnieje przemożna potrzeba ciekawego odpoczynku.
Socjologowie mówią nie bez racji o nierównej dystrybucji czasu wolnego. Wiele badań wskazuje na to, że w okresie transformacji co najmniej dwukrotnie zwiększyła się liczba rodzin prywatnych przedsiębiorców wskazujących na nieustanny brak czasu. Na brak czasu narzekają osoby związane z giełdą, bankowością, marketingiem, rynkiem komputerowym. Z czasem muszą się bardzo liczyć nauczyciele, w tym nauczyciele akademiccy, prawnicy, dziennikarze, lekarze. W społeczeństwach rynkowych, pisał przed laty profesor Jacek Kochanowicz, "tym więcej ma się czasu, im niżej jest się na drabinie społecznej; najwięcej mają go ci, którzy nikomu do niczego nie są potrzebni".
Wiele danych społecznych pokazuje, że mamy do czynienia z prostym trójpodziałem czasu. Pierwszą grupę stanowią ci, którzy po prostu czasu nie mają nawet na wypełnianie koniecznych obowiązków. Drugą grupą są ci, którym czasu starcza mniej więcej na wszystko. Trzecia to ci, którzy żyją bez pośpiechu i mają aż nadto czasu.
Deficyt czasu
Problem nadmiaru czasu dotyka przede wszystkim osób, które nie mają możliwości "spieniężenia" go. Novum stanowią młodzi bezrobotni. Ich czas jest luźny, nieuporządkowany, bezcelowy. Z nadmiarem czasu zwykle bezrobotni słabo sobie radzą. Często przekłada się to na depresję, alkoholizm, poczucie degradacji.
Cierpią, i to poważnie, osoby mające czasu dla siebie bardzo mało. Ma to wpływ na trwałość rodziny i kontakty z dziećmi. Skądinąd wiemy, że rodzice mało się ze swoimi potomkami komunikują. Mają nikły wpływ na kształtowanie ich wzorców życiowych. Jeżeli musimy oszczędzać czas, to pewnie oszczędzamy na kulturze, samowiedzy, co prowadzi w sposób oczywisty do zubożenia życia. Wreszcie ludzie ciężkiej i spieniężonej pracy nie mogą się oddawać pracy społecznej. Zamknięta zostaje przed nimi droga do udziału w życiu obywatelskim i społecznym.
Prawo do świętowania
Czy święta są nam potrzebne w tak dużym jak obecnie wymiarze godzin? Uważam, że tak. Szczególnie tym osobom, które ze względu na swoje zajęcia czy tryb życia mają go mało. Potrzebują oni świąt dla odbudowy więzi rodzinnych, przyjemnej lektury, smaku grillowanego mięsa, a nawet dla wzmocnienia swoich sił fizycznych.
Prawo do pracy jest równoważone prawem człowieka do wypoczynku. Radzę więc, jedźmy na świeże powietrze! To się należy wielu z nas, szczególnie tym, którzy na to ciężką harówką zapracowali.
Gospodarka świąteczna
Pod względem liczby świąt (11) nie stanowimy na tle Europy skrajnego przykładu. Mamy ich tyle samo co Duńczycy i Niemcy, o dzień mniej niż Norwegowie, a o pięć dni mniej niż Grecy, Portugalczycy i Finowie. Tym, co nas różni od innych nacji oddających się świętowaniu, jest fakt, że nasze dni wolne od pracy są ułożone w kalendarzu w sposób ułatwiający ich łączenie w tzw. długie weekendy.
Ekonomiści zwykle powiadają, że tzw. długie weekendy mają kiepski wpływ na funkcjonowanie gospodarki. Wydłużają się cykle inwestycyjne, zakłóceniu ulega rytm całej gospodarki. Z danych GUS wynika, że pięć dodatkowych dni wolnych od pracy prowadzi do 10-procentowego spadku dynamiki wzrostu produkcji. Nie są to poważne zaburzenia z punktu widzenia makroekonomii, ale istotne dla mniejszych firm. W wielu branżach nie ma mowy o prowadzeniu interesów. Z kolei bywa to dobry czas dla przemysłu turystycznego, restauracji, stacji benzynowych.
Drabina wolnego czasu
Prosta odpowiedź ekonomistów na problemy świętowania nie wystarcza. Wszak, jak nauczał mądry Arystoteles, czas pracy służy odpoczynkowi. Poza zaspokojeniem potrzeb koniecznych, związanych przede wszystkim z zarabianiem pieniędzy, istnieje przemożna potrzeba ciekawego odpoczynku.
Socjologowie mówią nie bez racji o nierównej dystrybucji czasu wolnego. Wiele badań wskazuje na to, że w okresie transformacji co najmniej dwukrotnie zwiększyła się liczba rodzin prywatnych przedsiębiorców wskazujących na nieustanny brak czasu. Na brak czasu narzekają osoby związane z giełdą, bankowością, marketingiem, rynkiem komputerowym. Z czasem muszą się bardzo liczyć nauczyciele, w tym nauczyciele akademiccy, prawnicy, dziennikarze, lekarze. W społeczeństwach rynkowych, pisał przed laty profesor Jacek Kochanowicz, "tym więcej ma się czasu, im niżej jest się na drabinie społecznej; najwięcej mają go ci, którzy nikomu do niczego nie są potrzebni".
Wiele danych społecznych pokazuje, że mamy do czynienia z prostym trójpodziałem czasu. Pierwszą grupę stanowią ci, którzy po prostu czasu nie mają nawet na wypełnianie koniecznych obowiązków. Drugą grupą są ci, którym czasu starcza mniej więcej na wszystko. Trzecia to ci, którzy żyją bez pośpiechu i mają aż nadto czasu.
Deficyt czasu
Problem nadmiaru czasu dotyka przede wszystkim osób, które nie mają możliwości "spieniężenia" go. Novum stanowią młodzi bezrobotni. Ich czas jest luźny, nieuporządkowany, bezcelowy. Z nadmiarem czasu zwykle bezrobotni słabo sobie radzą. Często przekłada się to na depresję, alkoholizm, poczucie degradacji.
Cierpią, i to poważnie, osoby mające czasu dla siebie bardzo mało. Ma to wpływ na trwałość rodziny i kontakty z dziećmi. Skądinąd wiemy, że rodzice mało się ze swoimi potomkami komunikują. Mają nikły wpływ na kształtowanie ich wzorców życiowych. Jeżeli musimy oszczędzać czas, to pewnie oszczędzamy na kulturze, samowiedzy, co prowadzi w sposób oczywisty do zubożenia życia. Wreszcie ludzie ciężkiej i spieniężonej pracy nie mogą się oddawać pracy społecznej. Zamknięta zostaje przed nimi droga do udziału w życiu obywatelskim i społecznym.
Prawo do świętowania
Czy święta są nam potrzebne w tak dużym jak obecnie wymiarze godzin? Uważam, że tak. Szczególnie tym osobom, które ze względu na swoje zajęcia czy tryb życia mają go mało. Potrzebują oni świąt dla odbudowy więzi rodzinnych, przyjemnej lektury, smaku grillowanego mięsa, a nawet dla wzmocnienia swoich sił fizycznych.
Prawo do pracy jest równoważone prawem człowieka do wypoczynku. Radzę więc, jedźmy na świeże powietrze! To się należy wielu z nas, szczególnie tym, którzy na to ciężką harówką zapracowali.
Święta do rewizji Z którego święta zrezygnowalibyśmy w pierwszej kolejności? |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 18/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.