Pod koniec XIII w. p.n.e. na skutek wojen w ciągu jednego pokolenia przestał istnieć prawie cały ówczesny świat
Przyczyną nagłego upadku cywilizacji epoki brązu był najprawdopodobniej wyścig zbrojeń, który doprowadził do niespotykanej w tamtych czasach eskalacji wojen. Pod koniec XIII w. p.n.e. w ciągu jednego pokolenia przestał istnieć prawie cały ówczesny świat. Sądzono, że powodem była fala katastrof, która przetoczyła się przez Grecję, Kretę, Anatolię i Syrię, nie omijając wybrzeży Lewantu i Egiptu. Robert Drews, archeolog z Vanderbilt University w Nash-ville, przypuszcza, że na skutek działań wojennych pełne przepychu pałace spłonęły, ich skarbce opustoszały, a królowie, przed którymi drżały ludy, zginęli.
Od XVIII do XVII w. p.n.e. na polach bitewnych Bliskiego Wschodu siali postrach wojownicy w rydwanach. Podczas jednej z najsłynniejszych bitew starożytności rozegranej w 1285 r. p.n.e. pod Kadesz Hetyci wystawili 3,5 tys. rydwanów, a siły faraona Ramzesa II były prawdopodobnie podobne. Potężni wojownicy w rydwanach zostali jednak pokonani przez lekko uzbrojoną i bardziej mobilną piechotę, która posługiwała się przede wszystkim bronią dalekiego zasięgu - lekkimi oszczepami.
Włócznia Aleksandra Wielkiego
Oszczep został udoskonalony dzięki genialnemu wynalazkowi - atlatlowi, wyrzutni oszczepów. Kawałek wydrążonego drewna miał na jednym końcu zagłębienie w kształcie haka, w którym układano drzewce oszczepu. Pozwalał wyrzucić broń na odległość nawet ponad 100 m, o wiele dalej niż można to zrobić siłą samych mięśni. Atlatl pojawił się w Europie prawdopodobnie już w okresie górnego paleolitu, między 18 a 16 tys. lat p.n.e. Wraz z pierwszymi łowcami przywędrował przez Cieśninę Beringa do Ameryki, gdzie po kilku tysiącach lat Aztekowie zastosowali go podczas hiszpańskiej konkwisty. Broń wzbudzała wyjątkowy strach wśród żołnierzy Cortesa - wyrzucone za pomocą atlatla oszczepy przebijały nawet metalowe pancerze.
Największą karierę nowa broń zrobiła w rzymskiej armii. Do standardowego wyposażenia legionistów należały dwa lekkie oszczepy zwane pilum o długości około dwóch metrów i wadze nie przekraczającej czterech kilogramów. Po niedługim treningu można było swobodnie wyrzucić pilum na odległość 30 m. Legioniści zazwyczaj byli wyposażeni w dwa rodzaje pilum: większe - eminus - i mniejsze - comminus. Oba wyrzucano przed rozpoczęciem walki na miecze. O niesłychanej skuteczności tej broni decydował sposób mocowania na drzewcu ponadpółmetrowego żeleźca, który podczas uderzenia pękał lub wyginał się, więc trafiony przeciwnik nie mógł użyć broni przeciw jej właścicielowi.
Nowy sposób walki zainicjowała wyjątkowa w starożytności broń dalekiego zasięgu - macedońska włócznia sarissa. Choć nie służyła do rzucania, skutecznie utrzymywała przeciwnika na dystans. Miała 3-7 m długości, ważyła nie więcej niż 10 kg. Sarissoforoi, czyli ci, którzy nieśli sarissy, byli ustawiani przed pierwszym rzędem żołnierzy - w zwartym szyku jeżyły się rzędy włóczni. Ostra stopka pozwalała zakotwiczyć sarissę w ziemi. Przełamanie tak ustawionego szyku przez żołnierzy wyposażonych w krótsze włócznie i miecze było bardzo trudne. Wynalezienie sarissy przypisuje się Filipowi II Macedońskiemu. Jego syn Aleksander wygrał dzięki tej broni bitwę pod Gaugamelą w 331 r. p.n.e., co otworzyło mu drogę w głąb Azji. Sarissa stała się podstawowym wyposażeniem hellenistycznych armii.
Broń barbarzyńców
Gdy w Europie pojawił się atlatl, wynaleziono również łuk. Ta broń zdobyła popularność, gdy pojawiły się pierwsze regularne armie. Proste, drewniane łuki były głównym wyposażeniem piechoty faraonów. Armie Greków i Rzymian nie korzystały z łuków, gdyż w tym okresie była to broń barbarzyńców: Scytów z północy i Amazonek z Azji Mniejszej. Greccy inżynierowie wynaleźli więc inną, jeszcze groźniejszą broń dalekiego zasięgu - katapultę (nazwa pochodzi od greckich słów kata i peltes znaczących "przeciw tarczom").
Około 400 r. p.n.e. w Syrakuzach na Sycylii greccy inżynierowie skonstruowali machinę, którą nazwali gastraphetes, czyli łuk brzuszny. Przypominający późniejsze kusze wielki łuk był zamontowany poziomo na ramie, której jeden bok opierał się na brzuchu żołnierza. Z gastraphetes wypuszczano bełty, ale także kamienie. Urządzenie wystrzeliwało kamień o wadze prawie 20 kg na odległość 200-300 m. Mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów gastraphetes były rzadko używane do walki w polu, stosowano je głównie podczas oblężeń. Zamiast naciągu ręcznego zaczęto stosować system dźwigni, za pomocą których napinano liny skręcone ze specjalnie spreparowanych ścięgien zwierzęcych i końskiego włosia. Flavius Vegetius Renatus, pisarz wojskowy z IV w. p.n.e., podaje w dziele "De re militari", że kiedy brakowało końskich ogonów, kobiety poświęcały swoje włosy. Mur, aby mógł wytrzymać ostrzał z katapulty, musiał mieć grubość co najmniej 4,6 m - twierdził Philo z Bizancjum w podręczniku artylerii napisanym w 200 r. p.n.e. Inskrypcja z chalkoteki Akropolis opisuje katapultę, która potrafiła przedziurawić tarczę i zbroję wojownika z odległości 400 m!
Filip Macedoński, który doceniał wojenne wynalazki, jako pierwszy zorganizował w swojej armii specjalny oddział inżynierów artyleryjskich. Aleksander Wielki używał katapult nie tylko podczas oblężeń - w bitwie pod Pelion w 334 r. p.n.e. ostrzałem z tych machin zabezpieczył tyły armii. Podczas oblężenia Gazy w 332 r. p.n.e. wódz został zraniony w szyję strzałą z katapulty, która przeszyła jego tarczę i pancerz.
Katapulta Archimedesa
Katapulty instalowano też na okrętach wojennych. Macedoński wódz Demetriusz Poliorketes w bitwie pod Salaminą Cypryjską w 306 r. p.n.e. użył przeciw Ptolemeuszowi I superciężkich katapult, które mogły miotać kamienie ważące do 80 kg. Najsłynniejszym twórcą starożytnych katapult był Archimedes. Bombardowani przez jego legendarne machiny Rzymianie nie byli w stanie zdobyć Syrakuz, miasto padło w 212 r. p.n.e. dopiero w wyniku zdrady. Archimedes wyprodukował nawet katapultę parową, która musiała działać podobnie jak późniejsze armaty.
Rzymianie przejęli i udoskonalili greckie katapulty, czyniąc z nich standardowe wyposażenie legionów (w słynny filmie "Gladiator" rzymscy legioniści ostrzeliwują barbarzyńską hordę płonącymi pociskami wyrzucanymi przez te machiny). Mniejszy typ katapulty wyrzucający zaostrzone bełty nazwali skorpionem; metrowej długości bełt wystrzelony z tej broni mógł osiągnąć prędkość ponad 180 km na godzinę!
Pod koniec I w. n.e. rzymski inżynier Juliusz Sekstus Frontinus napisał w dziele "Strategemata", że machiny wojenne osiągnęły już szczyt rozwoju i dalsze ulepszenia nie są możliwe. Bardzo się mylił. Rzymskim wkładem w rozwój artylerii był wynaleziony w III w. n.e. onager, katapulta o naciągu nawiniętym na jedną szpulę, nie zaś dwie, jak w greckich machinach. Współczesne rekonstrukcje rzymskich onagrów wyrzucają sześciokilogramowe kamienie na odległość ponad 300 m.
Od XVIII do XVII w. p.n.e. na polach bitewnych Bliskiego Wschodu siali postrach wojownicy w rydwanach. Podczas jednej z najsłynniejszych bitew starożytności rozegranej w 1285 r. p.n.e. pod Kadesz Hetyci wystawili 3,5 tys. rydwanów, a siły faraona Ramzesa II były prawdopodobnie podobne. Potężni wojownicy w rydwanach zostali jednak pokonani przez lekko uzbrojoną i bardziej mobilną piechotę, która posługiwała się przede wszystkim bronią dalekiego zasięgu - lekkimi oszczepami.
Włócznia Aleksandra Wielkiego
Oszczep został udoskonalony dzięki genialnemu wynalazkowi - atlatlowi, wyrzutni oszczepów. Kawałek wydrążonego drewna miał na jednym końcu zagłębienie w kształcie haka, w którym układano drzewce oszczepu. Pozwalał wyrzucić broń na odległość nawet ponad 100 m, o wiele dalej niż można to zrobić siłą samych mięśni. Atlatl pojawił się w Europie prawdopodobnie już w okresie górnego paleolitu, między 18 a 16 tys. lat p.n.e. Wraz z pierwszymi łowcami przywędrował przez Cieśninę Beringa do Ameryki, gdzie po kilku tysiącach lat Aztekowie zastosowali go podczas hiszpańskiej konkwisty. Broń wzbudzała wyjątkowy strach wśród żołnierzy Cortesa - wyrzucone za pomocą atlatla oszczepy przebijały nawet metalowe pancerze.
Największą karierę nowa broń zrobiła w rzymskiej armii. Do standardowego wyposażenia legionistów należały dwa lekkie oszczepy zwane pilum o długości około dwóch metrów i wadze nie przekraczającej czterech kilogramów. Po niedługim treningu można było swobodnie wyrzucić pilum na odległość 30 m. Legioniści zazwyczaj byli wyposażeni w dwa rodzaje pilum: większe - eminus - i mniejsze - comminus. Oba wyrzucano przed rozpoczęciem walki na miecze. O niesłychanej skuteczności tej broni decydował sposób mocowania na drzewcu ponadpółmetrowego żeleźca, który podczas uderzenia pękał lub wyginał się, więc trafiony przeciwnik nie mógł użyć broni przeciw jej właścicielowi.
Nowy sposób walki zainicjowała wyjątkowa w starożytności broń dalekiego zasięgu - macedońska włócznia sarissa. Choć nie służyła do rzucania, skutecznie utrzymywała przeciwnika na dystans. Miała 3-7 m długości, ważyła nie więcej niż 10 kg. Sarissoforoi, czyli ci, którzy nieśli sarissy, byli ustawiani przed pierwszym rzędem żołnierzy - w zwartym szyku jeżyły się rzędy włóczni. Ostra stopka pozwalała zakotwiczyć sarissę w ziemi. Przełamanie tak ustawionego szyku przez żołnierzy wyposażonych w krótsze włócznie i miecze było bardzo trudne. Wynalezienie sarissy przypisuje się Filipowi II Macedońskiemu. Jego syn Aleksander wygrał dzięki tej broni bitwę pod Gaugamelą w 331 r. p.n.e., co otworzyło mu drogę w głąb Azji. Sarissa stała się podstawowym wyposażeniem hellenistycznych armii.
Broń barbarzyńców
Gdy w Europie pojawił się atlatl, wynaleziono również łuk. Ta broń zdobyła popularność, gdy pojawiły się pierwsze regularne armie. Proste, drewniane łuki były głównym wyposażeniem piechoty faraonów. Armie Greków i Rzymian nie korzystały z łuków, gdyż w tym okresie była to broń barbarzyńców: Scytów z północy i Amazonek z Azji Mniejszej. Greccy inżynierowie wynaleźli więc inną, jeszcze groźniejszą broń dalekiego zasięgu - katapultę (nazwa pochodzi od greckich słów kata i peltes znaczących "przeciw tarczom").
Około 400 r. p.n.e. w Syrakuzach na Sycylii greccy inżynierowie skonstruowali machinę, którą nazwali gastraphetes, czyli łuk brzuszny. Przypominający późniejsze kusze wielki łuk był zamontowany poziomo na ramie, której jeden bok opierał się na brzuchu żołnierza. Z gastraphetes wypuszczano bełty, ale także kamienie. Urządzenie wystrzeliwało kamień o wadze prawie 20 kg na odległość 200-300 m. Mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów gastraphetes były rzadko używane do walki w polu, stosowano je głównie podczas oblężeń. Zamiast naciągu ręcznego zaczęto stosować system dźwigni, za pomocą których napinano liny skręcone ze specjalnie spreparowanych ścięgien zwierzęcych i końskiego włosia. Flavius Vegetius Renatus, pisarz wojskowy z IV w. p.n.e., podaje w dziele "De re militari", że kiedy brakowało końskich ogonów, kobiety poświęcały swoje włosy. Mur, aby mógł wytrzymać ostrzał z katapulty, musiał mieć grubość co najmniej 4,6 m - twierdził Philo z Bizancjum w podręczniku artylerii napisanym w 200 r. p.n.e. Inskrypcja z chalkoteki Akropolis opisuje katapultę, która potrafiła przedziurawić tarczę i zbroję wojownika z odległości 400 m!
Filip Macedoński, który doceniał wojenne wynalazki, jako pierwszy zorganizował w swojej armii specjalny oddział inżynierów artyleryjskich. Aleksander Wielki używał katapult nie tylko podczas oblężeń - w bitwie pod Pelion w 334 r. p.n.e. ostrzałem z tych machin zabezpieczył tyły armii. Podczas oblężenia Gazy w 332 r. p.n.e. wódz został zraniony w szyję strzałą z katapulty, która przeszyła jego tarczę i pancerz.
Katapulta Archimedesa
Katapulty instalowano też na okrętach wojennych. Macedoński wódz Demetriusz Poliorketes w bitwie pod Salaminą Cypryjską w 306 r. p.n.e. użył przeciw Ptolemeuszowi I superciężkich katapult, które mogły miotać kamienie ważące do 80 kg. Najsłynniejszym twórcą starożytnych katapult był Archimedes. Bombardowani przez jego legendarne machiny Rzymianie nie byli w stanie zdobyć Syrakuz, miasto padło w 212 r. p.n.e. dopiero w wyniku zdrady. Archimedes wyprodukował nawet katapultę parową, która musiała działać podobnie jak późniejsze armaty.
Rzymianie przejęli i udoskonalili greckie katapulty, czyniąc z nich standardowe wyposażenie legionów (w słynny filmie "Gladiator" rzymscy legioniści ostrzeliwują barbarzyńską hordę płonącymi pociskami wyrzucanymi przez te machiny). Mniejszy typ katapulty wyrzucający zaostrzone bełty nazwali skorpionem; metrowej długości bełt wystrzelony z tej broni mógł osiągnąć prędkość ponad 180 km na godzinę!
Pod koniec I w. n.e. rzymski inżynier Juliusz Sekstus Frontinus napisał w dziele "Strategemata", że machiny wojenne osiągnęły już szczyt rozwoju i dalsze ulepszenia nie są możliwe. Bardzo się mylił. Rzymskim wkładem w rozwój artylerii był wynaleziony w III w. n.e. onager, katapulta o naciągu nawiniętym na jedną szpulę, nie zaś dwie, jak w greckich machinach. Współczesne rekonstrukcje rzymskich onagrów wyrzucają sześciokilogramowe kamienie na odległość ponad 300 m.
Więcej możesz przeczytać w 37/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.