Jeśli ktoś uważa, że nowoczesność to koszmar, a współczesnych architektów Pan Bóg pokarał twórczą impotencją, to jest książka dla niego.
Milos Urban stworzył nowy podgatunek literacki - reakcyjny dreszczowiec. Młody czeski pisarz najwyraźniej podziela poglądy swego bohatera, policjanta z historycznym wykształceniem, który nie cierpi XX wieku i nawet barok wydaje mu się "zwyrodniały". Marzy o powrocie do czasów, gdy każdy człowiek znał swoje miejsce, a duch triumfował nad materią. Tymczasem w Pradze dzieją się dziwne rzeczy: kwiaty kwitną w środku zimy, ludzi nie szanujących zabytków spotykają makabryczne przygody. Policyjne śledztwo koncentruje się wokół gotyckich kościołów, które od dawna fascynują naszego historyka. Amatorzy klasycznych kryminałów mogą się poczuć zdezorientowani - intryga ma tu znaczenie drugorzędne. Urban bardziej niż o logikę i psychologiczne prawdopodobieństwo dba o tworzenie "magicznego" nastroju. Sukces "Klątwy siedmiu kościołów" wziął się stąd, że autor zręcznie wpisał się w rodzimą tradycję spod znaku Golema, alchemików cesarza Rudolfa II i twórczości Franza Kafki. Czeska stolica zyskała nowego piewcę.
Wiesław Chełminiak
Milos Urban: "Klątwa siedmiu kościołów", Prószyński i S-ka
Więcej możesz przeczytać w 37/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.