To największa produkcja roku 2009. Zdjęcia do „Popiełuszki" trwały siedem miesięcy, ekipa zdjęciowa pojawiła się w 14 miastach, zaangażowano, oprócz doborowej obsady, aż 7 tys. aktorów i statystów. Ale czy powstał wielki film?
Na premierę w Teatrze Wielkim przyszli m.in. prezydent Lech Kaczyński, metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz i kard. Józef Glemp, który zresztą zagrał samego siebie. Film jest wydarzeniem. To zrozumiałe, bo opowiada o jednej z najważniejszych dla Polaków postaci ostatnich lat. Takie obrazy powinny powstawać. Szkoda, że wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Film jest przede wszystkim mało przekonujący psychologicznie. W zamierzeniu miała to być „opowieść o człowieku, który ze skromnego chłopaka z podlaskiej wsi stał się duchowym przewodnikiem narodu", jednak „Popiełuszko" nie daje zadowalającej odpowiedzi na pytanie, jak dokonała się ta przemiana. Zastrzeżenia można też mieć do narracji – zwłaszcza początek wprowadza zamieszanie, gdy widzimy, że ksiądz, który służy w wojsku, ma wziąć udział w inwazji na Czechosłowację. Następnie akcja się gwałtownie urywa i nie wiadomo, co dalej się dzieje. Na szczęście, są też powody do pochwalenia „Popiełuszki". Dopracowana scenografi a pozwala naprawdę poczuć klimat lat 80., z przygnębiającą dominującą szarzyzną, a Adamowi Woronowiczowi (w roli Popiełuszki) udało się stworzyć postać z krwi i kości.
Na premierę w Teatrze Wielkim przyszli m.in. prezydent Lech Kaczyński, metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz i kard. Józef Glemp, który zresztą zagrał samego siebie. Film jest wydarzeniem. To zrozumiałe, bo opowiada o jednej z najważniejszych dla Polaków postaci ostatnich lat. Takie obrazy powinny powstawać. Szkoda, że wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Film jest przede wszystkim mało przekonujący psychologicznie. W zamierzeniu miała to być „opowieść o człowieku, który ze skromnego chłopaka z podlaskiej wsi stał się duchowym przewodnikiem narodu", jednak „Popiełuszko" nie daje zadowalającej odpowiedzi na pytanie, jak dokonała się ta przemiana. Zastrzeżenia można też mieć do narracji – zwłaszcza początek wprowadza zamieszanie, gdy widzimy, że ksiądz, który służy w wojsku, ma wziąć udział w inwazji na Czechosłowację. Następnie akcja się gwałtownie urywa i nie wiadomo, co dalej się dzieje. Na szczęście, są też powody do pochwalenia „Popiełuszki". Dopracowana scenografi a pozwala naprawdę poczuć klimat lat 80., z przygnębiającą dominującą szarzyzną, a Adamowi Woronowiczowi (w roli Popiełuszki) udało się stworzyć postać z krwi i kości.
"Popiełuszko, reż. Rafał Wieczyński
Więcej możesz przeczytać w 9/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.