Nasz pluton rezerwistów był w drodze do Tyru. Na szosie porytej gąsienicami czołgów leżały osmalone ciała Palestyńczyków, a koło kościoła dwóch mężczyzn zakopanych po szyję w mrowisku walczyło jeszcze o życie. Małe brunatne punkciki, jakby zawstydzone ludzkim barbarzyństwem, leniwie spacerowały po rudych głowach. – To ludzie Arafata – tłumaczył stary falangista. – Powodzenia, możecie jechać dalej. To było moje pierwsze spotkanie z Libanem.
Podobnie jak inni uczestnicy tamtych wydarzeń, niechętnie wracałem do przeszłości. Życie toczyło się dalej i tylko od czasu do czasu stare duchy próbowały zająć miejsce nowych upiorów. Nieoczekiwanie Liban znowu zaczął straszyć. Stało się to za sprawą izraelskiego filmu „Walc z Baszirem" wyprodukowanego i wyreżyserowanego przez najbardziej kontrowersyjnego obecnie filmowca w Izraelu – Ariego Folmana.
Więcej możesz przeczytać w 9/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.