Warszawiacy to mają super. Już wkrótce będą sobie mogli poczytać, bo trafi do nich 800 tys. ulotek opiewających sukcesy Bufetowej. Jakie sukcesy? No, liczne mosty, linie metra to tu, to tam, szybką kolej mknącą z Okęcia do centrum, że o wodolotach na Wiśle nie wspomnimy. Wszystko to miało być do 2009 gotowe. Co, nie jest? To może chociaż pani Hania pochwali się, jak pięknie prowadzi bufet?
Za ulotki z HGW adresowane do siebie warszawiacy zapłacą 100 tys. zł. Trzy lata temu Lech Kaczyński na broszurę o swojej pracy wydał 60 tys. I zagadka, kto to powiedział: „Wydajemy pieniądze na rzeczy niepotrzebne!", a tymczasem „pieniądze wydane na broszurę mogłyby być wydane na hospicja".
Tak, zgadli państwo, to Bufetowa. Gdy Kaczor wydawał 60 tys., to się piekliła i urządzała konferencje prasowe w hospicjum, z umierającymi w tle, za co lud warszawski ochrzcił ją wdzięcznie „Hieną Gronkiewicz- -Waltz". Teraz to ona wydaje 100 patoli na ulotki, a przez cały rok na promocję „miasta" wyda… 33,5 mln zł! I tego się kryzys nie ima, bo będzie to 8 mln więcej niż rok temu. A ile ta wrażliwa kobieta wyda na hospicja? A na waciki?
Pierwsze prawo Mazurka & Zalewskiego głosi, że minister fi nansów i szef służb specjalnych w Polsce to osoby, hm, nazwijmy – o niebanalnym profilu psychicznym i mentalnym, takie, których zachowanie mierzy się w gabrielach (to na cześć posła Janowskiego). Jeśli ktoś miał wątpliwości co do faceta, który ciągle nie może się zdecydować, czy Vincent to jego imię czy nazwisko, to powinien je stracić po występie wrzeszczącego Rostowskiego w Sejmie. Ale trochę nas rozczarował – nie podskakiwał.
O dziwo, Rostowski wyjechał z Sejmu o własnych siłach. Panie ministrze, prosimy jednak nie odkładać hospitalizacji, tu pomoc ambulatoryjna może nie wystarczyć.
Czuma kąsa. Tyle że nie papa Czuma, ale syn Krzysztof. Oto przez kilka dni nieczynna była strona internetowa www.czuma.pl. Nie działała, ale wchodzących na nią przekierowywano na stronę… „Wprost" z artykułem o lustracyjnych kłopotach Jerzego Baczyńskiego, naczelnego „Polityki", która pierwsza zaczęła wojnę z papą Czumą. Czekamy na ciąg dalszy.
Nastąpiła defamilizacja resortu sprawiedliwości. Otóż Krzysztof Czuma przestał być asystentem papy. Wyciągnięto mu zbrodnię – kiedyś musiał zapłacić 100 zł grzywny. Słownie: sto złotych. Teraz ma się nim zająć Trybunał Haski i zapewne trafi do Guantanamo.
Pamiętają państwo Staszka, który chciał się sprawdzić w biznesie? Teraz w państwowym biznesie, również z rekomendacji PSL, sprawdza się syn Staszka, Dobrzański junior, ale my nie o nim. Oto w biznesie postanowił się sprawdzić też pan Krzyś. „Nie słyszeliśmy, by Krzysiek wcześniej zajmował się energetyką, ale da radę" – taką mu dali rekomendację koledzy i wiceszef PO w Radomiu Krzysztof Zalibowski został szefem PGE Electra. I to potwarz, że się nie zajmował ener-getyką. Po pierwsze, jest fi zykiem i wie, co to prąd, a po drugie, pan Krzysztof jest całkowicie zelektryfi kowany. Jest nawet fanem zespołu Elektricni Orgazm.
A skoro już przy tym ostatnim jesteśmy, to najbardziej przereklamowana posłanka w Polsce, Joanna Mucha (PO), postanowiła się zająć zwierzętami. Zapaliła się przy tym do pomysłu kastrowania psów i kotów, by się nie rozmnażały w sposób niekontrolowany. Jak widać, nawet miłość w wykonaniu PO ma swoje granice.
Żeby było ciekawiej, pani Mucha postuluje też kolczykowanie domowych psów i kotów oraz stworzenie ogólnopolskiego rejestru psów i kotów. A much?
Za ulotki z HGW adresowane do siebie warszawiacy zapłacą 100 tys. zł. Trzy lata temu Lech Kaczyński na broszurę o swojej pracy wydał 60 tys. I zagadka, kto to powiedział: „Wydajemy pieniądze na rzeczy niepotrzebne!", a tymczasem „pieniądze wydane na broszurę mogłyby być wydane na hospicja".
Tak, zgadli państwo, to Bufetowa. Gdy Kaczor wydawał 60 tys., to się piekliła i urządzała konferencje prasowe w hospicjum, z umierającymi w tle, za co lud warszawski ochrzcił ją wdzięcznie „Hieną Gronkiewicz- -Waltz". Teraz to ona wydaje 100 patoli na ulotki, a przez cały rok na promocję „miasta" wyda… 33,5 mln zł! I tego się kryzys nie ima, bo będzie to 8 mln więcej niż rok temu. A ile ta wrażliwa kobieta wyda na hospicja? A na waciki?
Pierwsze prawo Mazurka & Zalewskiego głosi, że minister fi nansów i szef służb specjalnych w Polsce to osoby, hm, nazwijmy – o niebanalnym profilu psychicznym i mentalnym, takie, których zachowanie mierzy się w gabrielach (to na cześć posła Janowskiego). Jeśli ktoś miał wątpliwości co do faceta, który ciągle nie może się zdecydować, czy Vincent to jego imię czy nazwisko, to powinien je stracić po występie wrzeszczącego Rostowskiego w Sejmie. Ale trochę nas rozczarował – nie podskakiwał.
O dziwo, Rostowski wyjechał z Sejmu o własnych siłach. Panie ministrze, prosimy jednak nie odkładać hospitalizacji, tu pomoc ambulatoryjna może nie wystarczyć.
Czuma kąsa. Tyle że nie papa Czuma, ale syn Krzysztof. Oto przez kilka dni nieczynna była strona internetowa www.czuma.pl. Nie działała, ale wchodzących na nią przekierowywano na stronę… „Wprost" z artykułem o lustracyjnych kłopotach Jerzego Baczyńskiego, naczelnego „Polityki", która pierwsza zaczęła wojnę z papą Czumą. Czekamy na ciąg dalszy.
Nastąpiła defamilizacja resortu sprawiedliwości. Otóż Krzysztof Czuma przestał być asystentem papy. Wyciągnięto mu zbrodnię – kiedyś musiał zapłacić 100 zł grzywny. Słownie: sto złotych. Teraz ma się nim zająć Trybunał Haski i zapewne trafi do Guantanamo.
Pamiętają państwo Staszka, który chciał się sprawdzić w biznesie? Teraz w państwowym biznesie, również z rekomendacji PSL, sprawdza się syn Staszka, Dobrzański junior, ale my nie o nim. Oto w biznesie postanowił się sprawdzić też pan Krzyś. „Nie słyszeliśmy, by Krzysiek wcześniej zajmował się energetyką, ale da radę" – taką mu dali rekomendację koledzy i wiceszef PO w Radomiu Krzysztof Zalibowski został szefem PGE Electra. I to potwarz, że się nie zajmował ener-getyką. Po pierwsze, jest fi zykiem i wie, co to prąd, a po drugie, pan Krzysztof jest całkowicie zelektryfi kowany. Jest nawet fanem zespołu Elektricni Orgazm.
A skoro już przy tym ostatnim jesteśmy, to najbardziej przereklamowana posłanka w Polsce, Joanna Mucha (PO), postanowiła się zająć zwierzętami. Zapaliła się przy tym do pomysłu kastrowania psów i kotów, by się nie rozmnażały w sposób niekontrolowany. Jak widać, nawet miłość w wykonaniu PO ma swoje granice.
Żeby było ciekawiej, pani Mucha postuluje też kolczykowanie domowych psów i kotów oraz stworzenie ogólnopolskiego rejestru psów i kotów. A much?
Więcej możesz przeczytać w 9/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.