Bańka mydlana
W felietonie "Bańka mydlana" (nr 26) Tomasz Nałęcz zdefiniował czytelnikom podatek liniowy jako "równe obciążenie zobowiązaniami podatkowymi wszystkich obywateli, niezależnie od uzyskiwanych dochodów". Stwierdził też, iż socjaldemokraci "byli i są zdania, że zobowiązania na rzecz państwa winny być proporcjonalne do uzyskiwanych dochodów".
W ten sposób mylony jest podatek liniowy z tzw. pogłownym. Podatek liniowy stanowi stały procent dochodu. Czy 19 proc. ze 100 000 zł równa się 19 proc. z 25 000 zł? Ten podatek jest proporcjonalny, a ściślej: wprost proporcjonalny do uzyskiwanego dochodu, nie jest ani progresywny (rosnący szybciej niż dochód, czyli taki jak obowiązujący obecnie - 19 proc., 30 proc., 40 proc.), ani degresywny (malejący wraz ze wzrostem dochodu).
Wierzę w rozsądek Polaków i uważam, że bliski jest dzień, w którym większości nie "trafi szlag" tylko dlatego, że sąsiad ma więcej. Wierzę, że ta większość już wzięła się do pracy i już przestaje nie tylko liczyć na to, ale i chcieć tego, by janosikowe państwo zabierało jednym, a oddawało drugim (zużywając po drodze lwią część na swoje rozbuchane struktury).
RYSZARD KWOLEK
Bon na socjalizm
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem artykuł "Bon na socjalizm" (nr 18). Ja i moi koledzy z biur podróży w Opolu w pełni zgadzamy się z jego treścią, poza stwierdzeniem, że pomysłodawcą wprowadzenia bonów jest lobby turystyczne.
Niestety, nie ma lobby turystycznego, nie ma też jednego interesu branży turystycznej, a jest rozwijająca się "państwowa administracja" turystyczna i to zapewne ona jest tym pomysłodawcą. Biura turystyczne jako jedne z pierwszych w okresie transformacji stanęły do walki konkurencyjnej. Bez najmniejszej pomocy władz państwowych (a raczej wbrew jej intencjom - chodzi np. o zróżnicowanie wysokości podatku VAT dla podmiotów krajowych i zagranicznych) udało nam się przetrwać.
Wydawało się, że transformacja poszła tak daleko, że naszej branży już niewiele może zaszkodzić. Tak jednak nie jest. Zaskakująca nowelizacja ustawy o funduszu socjalnym (12 grudnia 2002 r. w Opolu przedstawiciele prawie 80 biur podróży z całej Polski podpisali się pod apelem do posłów, senatorów i innych władz państwowych, nawołującym do nowelizacji tej kuriozalnej poprawki) i pomysł wprowadzenia bonów wakacyjnych mogą spowodować, że dalszych eksperymentów zmierzających do zwiększenia zatrudnienia (ale chyba tylko w administracji państwowej) możemy nie przetrzymać.
CZESŁAW CHOROŚ
Almatur Opole
W felietonie "Bańka mydlana" (nr 26) Tomasz Nałęcz zdefiniował czytelnikom podatek liniowy jako "równe obciążenie zobowiązaniami podatkowymi wszystkich obywateli, niezależnie od uzyskiwanych dochodów". Stwierdził też, iż socjaldemokraci "byli i są zdania, że zobowiązania na rzecz państwa winny być proporcjonalne do uzyskiwanych dochodów".
W ten sposób mylony jest podatek liniowy z tzw. pogłownym. Podatek liniowy stanowi stały procent dochodu. Czy 19 proc. ze 100 000 zł równa się 19 proc. z 25 000 zł? Ten podatek jest proporcjonalny, a ściślej: wprost proporcjonalny do uzyskiwanego dochodu, nie jest ani progresywny (rosnący szybciej niż dochód, czyli taki jak obowiązujący obecnie - 19 proc., 30 proc., 40 proc.), ani degresywny (malejący wraz ze wzrostem dochodu).
Wierzę w rozsądek Polaków i uważam, że bliski jest dzień, w którym większości nie "trafi szlag" tylko dlatego, że sąsiad ma więcej. Wierzę, że ta większość już wzięła się do pracy i już przestaje nie tylko liczyć na to, ale i chcieć tego, by janosikowe państwo zabierało jednym, a oddawało drugim (zużywając po drodze lwią część na swoje rozbuchane struktury).
RYSZARD KWOLEK
Bon na socjalizm
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem artykuł "Bon na socjalizm" (nr 18). Ja i moi koledzy z biur podróży w Opolu w pełni zgadzamy się z jego treścią, poza stwierdzeniem, że pomysłodawcą wprowadzenia bonów jest lobby turystyczne.
Niestety, nie ma lobby turystycznego, nie ma też jednego interesu branży turystycznej, a jest rozwijająca się "państwowa administracja" turystyczna i to zapewne ona jest tym pomysłodawcą. Biura turystyczne jako jedne z pierwszych w okresie transformacji stanęły do walki konkurencyjnej. Bez najmniejszej pomocy władz państwowych (a raczej wbrew jej intencjom - chodzi np. o zróżnicowanie wysokości podatku VAT dla podmiotów krajowych i zagranicznych) udało nam się przetrwać.
Wydawało się, że transformacja poszła tak daleko, że naszej branży już niewiele może zaszkodzić. Tak jednak nie jest. Zaskakująca nowelizacja ustawy o funduszu socjalnym (12 grudnia 2002 r. w Opolu przedstawiciele prawie 80 biur podróży z całej Polski podpisali się pod apelem do posłów, senatorów i innych władz państwowych, nawołującym do nowelizacji tej kuriozalnej poprawki) i pomysł wprowadzenia bonów wakacyjnych mogą spowodować, że dalszych eksperymentów zmierzających do zwiększenia zatrudnienia (ale chyba tylko w administracji państwowej) możemy nie przetrzymać.
CZESŁAW CHOROŚ
Almatur Opole
Więcej możesz przeczytać w 34/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.