- Jest w Sejmie pewien fotel. Posłowie SLD opowiadają, że jest to fotel przeklęty. Kiedyś zasiadał w nim poseł Chaładaj, ale wywalono go z klubu za udział w sprawie podwójnych głosowań. Wygnanego posła zastąpił Andrzej Jagiełło - i nie dość, że w klubie już go nie ma, to jeszcze do więzienia iść może. A w sojuszu rozeszła się wieść o przeklętym fotelu. Ludzie lewicy zawsze mieli skłonność do wierzenia w takie brednie: kiedyś komunizm, teraz klątwa fotela.
- Ale światlejsza część SLD uważa, że winien wcale nie jest fotel, lecz Katarzyna Piekarska. Otóż zajmuje ona miejsce obok feralnego fotela. A w dodatku jest żoną prezesa Kwiatka, którego właś-nie przegnano z Poczty Polskiej. Cóż, w fatalnej partii musi być jakaś fatalna kobieta.
- Leszek Miller wygrał! Wiwat! Nareszcie! Miller zapędził w kozi róg bezrobotnego Jerzego Kisiela, który domagał się od szefa rządu odszkodowania za to, że pozostawał bez pracy, chociaż konstytucja gwarantuje mu "zabezpieczenie społeczne". Sąd oddalił pozew. Jak widać, rząd zmienił taktykę i zamiast z bezrobociem walczy z bezrobotnymi.
- Ten sukces natychmiast wpłynął na opinię publiczną. Sympatia dla Millera wzrosła o 4 proc. Nie bez znaczenia jest też zapewne to, że z powodu wakacji premier zniknął. Odpoczywa. Czyli jednak ma jakieś ludzkie cechy.
- Za to sojuszowi znowu spadło. Sam ma 21 proc., z Unią Pracy - 24. Aż tylu Polaków chciałoby zasiadać w radach nadzorczych?
- Trwają parlamentarne wakacje, ale są tacy, którzy czuwają, by wypoczywać mógł ktoś. Ci tacy to marszałek Senatu Longin Pastusiak, który ciągle wpada na Wiejską. Jak mówi, po to by wreszcie solidnie popracować, a nie tylko sztucznie się uśmiechać na mało sensownych spotkaniach. Tak, faktycznie, spotkania z udziałem Pastusiaka nie mają większego sensu.
- Aktywny jest także wicemarszałek Senatu Ryszard Jarzembowski, któremu w tych rubrykach poświęcamy stanowczo za mało miejsca. A postać to nietuzinkowa, co można poznać nie tylko po dziarskiej grzywce, którą parę historycznych postaci już nosiło. Ostatnio senator wypowiedział się w "Rzeczpospolitej" na temat Instytutu Pamięci Narodowej. Okazało się, że przeszłość nie zaprząta świadomości Jarzembowskiego nawet w procencie, a IPN to "zaspokajanie czyjegoś hobby". "To jest groteska" - podsumował senator. I wypada mu wierzyć. W dziedzinie groteski lepszego specjalisty ze świecą szukać.
- A propos groteski. "Gazeta Wyborcza" przypomniała sprawę przetargu na wóz pancerny dla naszej piechoty. Czepiała się nadymania tak zwanego offsetu, ale przy okazji przypomniała parametry fińskiej maszyny z włoskim działkiem. Otóż transporter właściwie nie istnieje, jak istnieje, to tonie, a jak nie tonie, to nie mieści się do samolotu Hercules, którym latają NATO-wskie wojska. I skąd w Polsce to wszechobecne przekonanie, że należymy do cywilizacji Zachodu?
- "Super Express" zdybał jakiegoś urzędnika ministra Janika na jakimś kolejnym drobiażdżku. Ot, łamał chłopina jakąś ustawę. Chłopiną ową jest Jerzy Bart, dyrektor generalny MSWiA. Facet nie dał sobie zrobić zdjęcia, więc gazeta opublikowała jego portret pamięciowy. Miejmy nadzieję, że Janik skojarzy...
- Może nie najlepsze to miejsce, ale pomyśleliśmy, że wielu bohaterów tej rubryki się ucieszy. Otóż Fidel Castro obchodził swoje 77. urodziny. Sto lat, El Comandante!
Więcej możesz przeczytać w 34/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.