Anna Lindh zapłaciła najwyższą cenę za iluzoryczne pragnienie bycia zwykłą obywatelką
Ubrany w zieloną, wojskową kurtkę Robert De Niro wszedł w tłum, zbliżył się do przemawiającego senatora i sięgnął po broń. Przed strzałem w ostatniej chwili powstrzymała go ochrona. Morderstwo Anny Lindh, minister spraw zagranicznych Szwecji, wyglądało niemal tak samo jak ta scena z "Taksówkarza" Martina Scorsese. Tyle że w sztokholmskim domu towarowym zabrakło ochroniarza, który powstrzymałby zabójcę. Nie wiadomo, jaki był motyw morderstwa. Polityczny? Minister Lindh zaangażowała się w kampanię na rzecz wprowadzenia w Szwecji euro, mimo że większość Szwedów woli płacić koronami. - Nie sądzę, żeby proeuropejska postawa Lindh była przyczyną jej śmierci, choć nie można tego wykluczyć - mówi "Wprost" Anders Mellbourn, szef Szwedzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Była piękną kobietą. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że zamordował ją jakiś szaleniec - uważa Bronisław Geremek, były minister spraw zagranicznych, zaprzyjaźniony z Anną Lindh. - Wierzyła, że Szwecja to kraj bezpieczny, w którym polityk z pierwszych stron gazet może żyć jak przeciętny człowiek - mówi Piotr Cegielski, dyrektor Instytutu Polskiego w Sztokholmie.
Zabójcą mógł być chory psychicznie. Na podstawie zebranych odcisków palców policja podejrzewała o morderstwo mającego problemy psychiczne, 32-letniego narkomana. Po przesłuchaniu mężczyzna został jednak zwolniony.
Lindh od początku kariery była związana z Partią Socjaldemokratyczną. Ostatnio uznawano ją za najpoważniejszego kandydata na następcę premiera Görana Perssona. - Zawsze była pełna energii, miała niezwykle silną osobowość. Do upadłego szukała rozsądnych rozwiązań w naszych skomplikowanych kwestiach socjalnych, nie opuszczało ją poczucie humoru - wspomina Alyson Bai-les, dyrektorka Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem na Świecie (SIPRI), współpracowniczka Lindh. - Minister była gorącą orędowniczką integracji Szwecji z unią oraz jej rozszerzenia. Bez jej poparcia trudniej byłoby nam wstąpić do UE - mówi Geremek.
17 lat temu Szwecja przeżyła szok, gdy zabito premiera Olofa Palmego. To morderstwo do dziś stanowi zagadkę - nie udało się schwytać mordercy ani ustalić motywu zabójstwa. Śmierć szefa rządu obnażyła iluzję bezpieczeństwa - zgodnie ze skandynawską zasadą otwartości Palme nie miał ochrony.
Dziś z ochrony korzysta w Szwecji tylko król Karol XVI Gustaw oraz premier Persson.
- Po zabójstwie Palmego zadbano o bezpieczeństwo obiektów publicznych. Teraz trudniej się do nich dostać niż przed 1986 r. - mówi Anders Mellbourn. Wciąż jednak szwedzcy politycy żyją jak przeciętni mieszkańcy kraju - chodzą po ulicach, robią zakupy bez towarzystwa ochroniarza. Tymczasem jeden bodyguard wystarczyłby, aby uniknąć takich tragedii. - Każde państwo samo decyduje o tym, kogo należy chronić. Model szwedzki miał być formą demonstracji zaufania do obywateli. Zawiódł - konkluduje gen. Mirosław Gawor, były szef Biura Ochrony Rządu.
Polityków na całym świecie oddziela od obywateli coraz szczelniejsza bariera. Skandynawowie bronili się przed tym. Ochrona osobista polityków w Szwecji, Norwegi czy Danii uchodziła za coś społecznie nie akceptowanego. Tamtejsi politycy do dziś nie korzystają nawet ze służbowych samochodów. Chcą prowadzić życie przeciętnych obywateli klasy średniej. Niestety, dziś to iluzoryczne pragnienie polityków pod każdą - jak się okazuje - szerokością geograficzną.
Zabójcą mógł być chory psychicznie. Na podstawie zebranych odcisków palców policja podejrzewała o morderstwo mającego problemy psychiczne, 32-letniego narkomana. Po przesłuchaniu mężczyzna został jednak zwolniony.
Lindh od początku kariery była związana z Partią Socjaldemokratyczną. Ostatnio uznawano ją za najpoważniejszego kandydata na następcę premiera Görana Perssona. - Zawsze była pełna energii, miała niezwykle silną osobowość. Do upadłego szukała rozsądnych rozwiązań w naszych skomplikowanych kwestiach socjalnych, nie opuszczało ją poczucie humoru - wspomina Alyson Bai-les, dyrektorka Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem na Świecie (SIPRI), współpracowniczka Lindh. - Minister była gorącą orędowniczką integracji Szwecji z unią oraz jej rozszerzenia. Bez jej poparcia trudniej byłoby nam wstąpić do UE - mówi Geremek.
17 lat temu Szwecja przeżyła szok, gdy zabito premiera Olofa Palmego. To morderstwo do dziś stanowi zagadkę - nie udało się schwytać mordercy ani ustalić motywu zabójstwa. Śmierć szefa rządu obnażyła iluzję bezpieczeństwa - zgodnie ze skandynawską zasadą otwartości Palme nie miał ochrony.
Dziś z ochrony korzysta w Szwecji tylko król Karol XVI Gustaw oraz premier Persson.
- Po zabójstwie Palmego zadbano o bezpieczeństwo obiektów publicznych. Teraz trudniej się do nich dostać niż przed 1986 r. - mówi Anders Mellbourn. Wciąż jednak szwedzcy politycy żyją jak przeciętni mieszkańcy kraju - chodzą po ulicach, robią zakupy bez towarzystwa ochroniarza. Tymczasem jeden bodyguard wystarczyłby, aby uniknąć takich tragedii. - Każde państwo samo decyduje o tym, kogo należy chronić. Model szwedzki miał być formą demonstracji zaufania do obywateli. Zawiódł - konkluduje gen. Mirosław Gawor, były szef Biura Ochrony Rządu.
Polityków na całym świecie oddziela od obywateli coraz szczelniejsza bariera. Skandynawowie bronili się przed tym. Ochrona osobista polityków w Szwecji, Norwegi czy Danii uchodziła za coś społecznie nie akceptowanego. Tamtejsi politycy do dziś nie korzystają nawet ze służbowych samochodów. Chcą prowadzić życie przeciętnych obywateli klasy średniej. Niestety, dziś to iluzoryczne pragnienie polityków pod każdą - jak się okazuje - szerokością geograficzną.
Anna Lindh 1957-2003 Anna Lindh, minister spraw zagranicznych Szwecji, była jednym z najbardziej wpływowych szwedzkich polityków. Powszechnie spodziewano się, że w przyszłości obejmie urząd premiera. Była zwolenniczką przyłączenia Szwecji do strefy euro. Urodziła się w Sztokholmie 19 czerwca 1957 r. Skończyła studia prawnicze na Uniwersytecie w Uppsali. 1977 Zostaje radną w Sztokholmie. 1982 Zdobywa miejsce w Riksdagu, szwedzkim parlamencie. 1984-1990 Przewodniczy Socjaldemokratycznemu Związkowi Młodzieży. Zdobywa opinię wschodzącej gwiazdy szwedzkiej polityki. 1987-1989 Zostaje wiceprzewodniczącą Międzynarodowego Związku Młodzieży Socjaldemokratycznej. 1991 Awansuje w strukturach partyjnych, zajmując miejsce w komitecie wykonawczym Partii Socjaldemokratycznej. 1992-1994 Jest przewodniczącą komitetu spraw wewnętrznych Międzynarodowego Związku Młodzieży Socjalistycznej. 1994 Zostaje ministrem środowiska. 1998 Awansuje na stanowisko szefa szwedzkiej dyplomacji. 2003 Nazywa prezydenta Busha "samotnym kowbojem" z powodu jego dążenia do wojny z Irakiem nawet bez zgody ONZ. 11 września 2003 Umiera w wyniku ran zadanych nożem przez zamachowca. Pozostawia męża Bo Holmberga, byłego ministra, oraz dwóch synów - Filipa i Davida. |
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.